"Żona pojechała w delegację i... zdradziła mnie. Jest ciężko, ale da się z tym żyć"
List do redakcji
15 lutego 2016, 16:14·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 lutego 2016, 16:14
Reklama.
Przypadkiem trafiłem u was na list kobiety, która zdradziła swojego przyszłego męża i odżyły we mnie wszystkie wspomnienia. Jestem mężem, ojcem, również dwójki dzieci i to ja zostałem zdradzony.
Kilka lat udanego małżeństwa za nami i nagle taki grom. Jednak, gdzieś w środku, liczyłem się z tym, że może mi to się przytrafić. Sam nie wiem dlaczego? Może przez to, że dookoła nas same rozwody, separacje, zdrady, wybaczone albo i nie. Chyba w takich parszywych czasach żyjemy.
Moja żona to kobieta sukcesu, ale i wspaniała matka i partnerka. Owszem, dużo pracuje, ale kocha to co robi i zawsze starałem się ją w tym wspierać i jej pomagać. Mamy udane życie rodzinne i seksualne. Tak przynajmniej mi się wydaje. Zawsze byliśmy ze sobą szczerzy i otwarcie rozmawialiśmy o tym, co nam się podoba. Ale najczęściej, nawet nie musieliśmy obgadywać tematów łóżkowych, bo zwyczajnie się zgrywamy. Jesteśmy spontaniczni i mamy podobne temperamenty.
Wyjazdy służbowe często jej się zdarzały, ale tym razem był to wyjazd integracyjny z nowym zespołem. Wróciła zmęczona bardziej niż zazwyczaj, nieco spięta, skupiona na pracy. Potem zaczęła opowiadać jak było. Zawsze mi opowiadała, ale tym razem mówiła dużo, jak na nią, za dużo. O nowych pracowniach, o ich życiu, kto ile wypił i o plotkach, ale o sobie właściwie nic. Prócz tego, że było fajnie.
Wieczorem, spytałem się jej co takiego się wydarzyło, czego nie chce mi opowiedzieć. Uśmiechnęła się tylko i odpowiedziała, że nic szczególnego. A że z niej słaba aktorka, to zacząłem drążyć. Nie wiem co mnie podkusiło, trochę bezmyślnie, może trochę dla żartu spytałem się, czy przypadkiem się nie spiła i nie wylądowała z kimś w łóżku, bo ostatnio często słyszę takie historie. Można powiedzieć, że klasyk wyjazdów integracyjnych. Zawsze ktoś z kimś się prześpi.
Ona się rozpłakała... Byłem w szoku. Ale spokojny. Po prostu usiadłem i nie mówiłem nic. A to, co się działo w mojej głowie... nie potrafiłbym nawet tego opowiedzieć, a tym bardziej napisać. Ona płakała i czekała na jakąś reakcję z mojej strony. Może to dziwne, ale pierwsze co pomyślałem to, że powinniśmy zapalić papierosa, zanim cokolwiek powiem, albo ona powie. Nie wiedziałem, też co chcę wiedzieć. Czy cokolwiek chce wiedzieć? I co dalej?
Moja żona to piękna i mądra kobieta, nigdy nie miałem co do tego wątpliwości. Ale nie byłem nigdy zazdrosny. Nie dawała mi ku temu powodów. Sprawnie rozprawiała się z każdym natrętem, nawet po kilku drinkach. Co się tym razem zmieniło? Pewnie fakt, że był to wyjazd, hotel, jakieś wspólne atrakcje no i oceany alkoholu.
Postanowiłem, że muszę wiedzieć jedno. Czy był to tylko ten jeden raz, czy spotykała się z nim wcześniej? Powiedziała, że raz, że jest z jej firmy, ale z innego kraju, że połowy nie pamięta... Miałem dość. Przerwałem jej, bo tyle mi wystarczyło. Nie chciałem wiedzieć nic więcej, prócz tego, czy chce się jeszcze z nim spotkać. Powiedziała, że nigdy w życiu, że nas kocha, że mnie kocha... .
Widziałem jej przerażenie. Była sparaliżowana. Przypuszczam, że bała się, że będę chciał ją zostawić. A prawda jest taka, że nawet nie przeszło mi to przez myśl! Nawet było mi jej szkoda. Tego, że będzie musiała teraz z tym żyć. Wiem, że ma obawy, czy ja nie zrobię jej tego samego... . Ale ja nie mam ochoty się mścić. Łazić gdzieś z kolegami, chlać i szukać okazji. Nie czuje takiej potrzeby.
Kocham ją nadal. Trochę inaczej, ale wciąż mocno. Z każdym dniem jest coraz łatwiej. Z rozmów na temat dzieci, domu, zaczynamy powoli żartować i śmiać się razem. Nie sypiamy jeszcze ze sobą, ale wczoraj było blisko. Napiliśmy się trochę wina, rozmawialiśmy. Ona się trochę boi zrobić pierwszy krok, boi się mojej reakcji. A ja, chyba bym właśnie tego potrzebował. Zdrada to strasznie bolesna sprawa, masz wrażenie, że świat ci się wali, ale to nie jego koniec. Dla mnie istotne było to, czy były to randki, tygodnie, miesiące spotkań i sexu, czy ten jeden raz i to po pijaku. Zwłaszcza, że się kochamy i mamy cudowne dzieciaki.