Doceńcie to, co dostałyście od życia. Ja nigdy nie będę mamą…”
Doceńcie to, co dostałyście od życia. Ja nigdy nie będę mamą… fot. Pexels
REKLAMA
Nie mogą mieć dzieci. I nie będę mogła. Kiedy byłam nastolatką lekarze musieli usunąć moje narządy rodne. Wtedy się śmiałam, że nie mam miesiączki, później cieszyłam się, że nie muszę się martwić o antykoncepcję. Teraz oddałabym wiele, żeby to zmienić.
Studiowałam psychologię, od zawsze chciałam pracować z dziećmi. Życie poukładało się tak, że zawodowo spotykam się głównie z maluchami w wieku przedszkolnym. Współpracuję z kilkoma placówkami, jestem biegłym sądowym. Widzę wiele, słyszę wiele. Staram się pomóc.
Czasem zastanawiam się co ja bym zrobiła inaczej, co bym zmieniła, jak bym się zachowała. Wtedy uświadamiam sobie ‘Duśka, nie ma takiej możliwości’ i na chwilę znikam we własnym świecie.
Myślałam, że instynkt macierzyński nie istnieje, że to jakiś wymysł współczesnych mężatek. Kocham dzieciaki, zawsze kochałam – dlatego zdecydowałam się na taki zawód. Wiedziałam, że nie będę mogła przeżyć ciąży i że praca z maluchami zrekompensuje mi to, co tracę.
Wszystko zmieniło się, kiedy w ciążę zaszła moja siostra. Moja mała siostrzyczka miała być mamą. Jeździłam z nią do lekarza, na usg, podrzucałam poradniki i kupowałam ubrania. Byłam przy niej, kiedy na świat przyszedł Filipek. I dopiero wtedy tak naprawdę poczułam, że nie będę mamą. Że nie dane mi będzie wymiotować każdego poranka, czuć kopniaków, zmęczenia z powodu wielkiego brzucha i rozdzierającego bólu, który towarzyszy wychodzeniu dziecka na świat.
Kocham Filipka nad życie, kiedy tylko mogę podkradam go siostrze, żeby miała chwilę dla siebie. Wiem, że tego potrzebuje – nie jest pierwszą mamą, którą znam. Ale chyba moja historia nauczyła ją, żeby nie narzekać. Obie potrzebujemy siebie, a Filip jest naszym lekarstwem. Jej małżeństwo scalił, do mojego wniósł odrobinę radości.
Tak, jestem mężatką. Szczęśliwą kobietą, partnerką, kochanką i przyjaciółką. Ale nie matką. Staramy się o adopcję, ale procedura – jak wiele w tym kraju – nie jest prosta ani szybka.
Gdybym mogła przekazać jedną myśl tak, by dotarła do wszystkich to powiedziałabym ‘Matki, opanujcie się, przestańcie narzekać! Dostałyście od życia najpiękniejszy prezent, doceńcie go’.
Nie mogę pojąć dlaczego kobiety krzywdzą dzieci, dlaczego je oddają, biją, krzyczą. Staram się być wyrozumiała jako kobieta i jako psycholog, ale nie rozumiem. Tyle kobiet cierpi, bo jest bezpłodnych. Tak wiele z nich oddałoby życie za możliwość wychowywania i opiekowania się małym człowiekiem. Każdy człowiek ma prawo do gorszego dnia, do chwili słabości, do wybuchu złości. Ale te maluchy nie są niczemu winne. Uczą się świata, zdobywają wiedzę – uczestniczmy w tym, zamiast je popędzać i wytykać im błędy.
Zamiast tego uczcie się od nich. Ciekawości, optymizmu, entuzjazmu. Beztroska wcale nie musi być przywilejem dzieci. Cieszcie się tą chwilą, kiedy maluch sam zawiąże buty lub umyje zęby. Macie szanse to przeżyć, uczestniczyć w tym i wspominać. Wasz dom jest pełen uśmiechu i bałaganu. Mój jest czysty i pusty. Nie ma w nim grających zabawek, brudnych od farb firan i kolorowych sztućców w zmywarce. Nikt nie zasypia w moich ramionach, słodko nie oddycha w łóżeczku obok i nie budzi mnie wdrapując się rano do łózka.
Z chęcią wymienię gorącą kawę na zimną i wieczór w kinie na kinderbal.
Błagam, przestańcie się irytować, przestańcie chodzić sfrustrowane, narzekać i podnosić głos na dzieci. Zwolnijcie, uśmiechnijcie się i celebrujcie to, co dostałyście od życia. Pomyślcie przez moment, czy rzeczywiście byłybyście szczęśliwsze, gdyby tego urwisa nie było z wami….