![Fot. Pixabay / [url=https://pixabay.com/en/love-couple-couple-in-love-woman-1081766/]Unsplash[/url] / [url=https://pixabay.com/en/service/terms/#usage]CC0 Public Domain[/url]](https://m.mamadu.pl/46efa4199491077b0bbf215f29a67183,1500,0,0,0.jpg)
Bycie w związku z osobą, która kocha cię bezwarunkowo wydaje się być wygraną na życiowej loterii. Wierny, oddany, zdolny do poświęceń partner to marzenie niejednej kobiety. Sprawa komplikuje się jednak, kiedy ów partner wydaje się kochać odrobinę… za mocno? A może jednak to ta druga osoba kocha zbyt słabo. Czy jest jakiś lek na taką uczuciową dysproporcję?
REKLAMA
Jesteś szczęściarą
Osoby, które spotkały w swoim życiu takich „idealnych partnerów” bardzo często wpędzane są w poczucie winy nie tylko przez nich, ale i przez otoczenie. Trudno przecież narzekać na to, że ktoś kocha cię za bardzo lub jest dla ciebie za dobry. Co zazwyczaj słyszą?
Osoby, które spotkały w swoim życiu takich „idealnych partnerów” bardzo często wpędzane są w poczucie winy nie tylko przez nich, ale i przez otoczenie. Trudno przecież narzekać na to, że ktoś kocha cię za bardzo lub jest dla ciebie za dobry. Co zazwyczaj słyszą?
„Zawsze słyszałam, że jestem szczęściarą, że spotkałam kogoś kto tak bardzo mnie kocha. Kiedy tłumaczyłam, że on nigdy nie był na mnie zły, inni zachwycali się jaki to niesamowity facet. Nikt nie rozumiał tego, że uczuciem też można kogoś zamęczyć. Raz powiedziano mi, że jestem niewdzięczna i że nie zasługuję na takiego mężczyznę jak mój. Myślałam, wtedy że się popłaczę, bynajmniej nie ze szczęścia.”
Ania nie jest jedyną osobą, której obawy nie zostały zrozumiane przez innych. Uczucia żywione do zbyt mocno kochającego partnera są często bardzo skomplikowane. Takie osoby mogą jednocześnie czuć się bardzo wdzięczne za otrzymywane uczucia, winne że nie są zdolne do ich odwzajemnienia i przerażone, że zaciągnęły w swojej relacji dług, który ciągle rośnie. Jeśli w porę nie da się usunąć tej nierównowagi, to wszystkie romantyczne emocje mogą zostać zastąpione przez poczucie winy i urazę.
Poczucie rozdarcia
„Czasem zdarzało mi się, że nie odpisywałam mu od razu na wiadomości. Potrzebowałam chwili dla siebie, oddechu, wytchnienia. To było zgubne, ponieważ on zaraz czuł się odrzucony, bolało go to że moje priorytety nie są też jego priorytetami. Nie chciałam go ranić, wymyślałam więc wymówki, mówiłam że zapomniałam włączyć w telefonie dźwięk, że zostawiłam go w innej torbie… Potem czułam się tylko gorzej, bo naprawdę nie chciałam go okłamywać. Kochałam go, ale ta sytuacja była nie do zaakceptowania.”
„Czasem zdarzało mi się, że nie odpisywałam mu od razu na wiadomości. Potrzebowałam chwili dla siebie, oddechu, wytchnienia. To było zgubne, ponieważ on zaraz czuł się odrzucony, bolało go to że moje priorytety nie są też jego priorytetami. Nie chciałam go ranić, wymyślałam więc wymówki, mówiłam że zapomniałam włączyć w telefonie dźwięk, że zostawiłam go w innej torbie… Potem czułam się tylko gorzej, bo naprawdę nie chciałam go okłamywać. Kochałam go, ale ta sytuacja była nie do zaakceptowania.”
Sytuacja Ani stawiała ją w nieustającym, wewnętrznym konflikcie. Kochała swojego partnera, cieszyła się miłością, którą od niego otrzymywała, ale czuła też jednocześnie dyskomfort i narastające poczucie winy. Była rozdarta między utrzymywaniem relacji, a chęcią zadbania o siebie. Próbowała różnych rzeczy, w pewnym momencie pomyślała o tym, że mogłaby zaspokoić jego potrzeby na zapas. Pozwolić mu się sobą nacieszyć tak, żeby to on miał jej dosyć. Jak łatwo się domyślić, zadziałało to zupełnie odwrotnie…
Może zainteresuje cię także: "Gdy pakował walizki, ona klęczała przed nim zanosząc się płaczem". Uzależnieni od miłości
Narkotyczne uczucie
„Czułam się jak diler narkotyków. Im więcej z siebie dawałam, tym więcej ode mnie oczekiwano. Dopiero kiedy zmieniałam się w oziębłą zołzę, oczekiwania spadały. To nie było w porządku, ale zdarzało mi się w ten sposób manipulować jego uczuciami… Pamiętam, że nie raz nie pozwalał mi wyjść z jego domu, mimo tego, że rano musiałam wstać wcześnie do pracy. Robił tę minę, zbitego, smutnego psa, a ja zgadzałam się na to, żeby posiedzieć jeszcze pół godziny. Oczywiście po tym czasie sytuacja się powtarzała, zawsze było mu mało.”
„Czułam się jak diler narkotyków. Im więcej z siebie dawałam, tym więcej ode mnie oczekiwano. Dopiero kiedy zmieniałam się w oziębłą zołzę, oczekiwania spadały. To nie było w porządku, ale zdarzało mi się w ten sposób manipulować jego uczuciami… Pamiętam, że nie raz nie pozwalał mi wyjść z jego domu, mimo tego, że rano musiałam wstać wcześnie do pracy. Robił tę minę, zbitego, smutnego psa, a ja zgadzałam się na to, żeby posiedzieć jeszcze pół godziny. Oczywiście po tym czasie sytuacja się powtarzała, zawsze było mu mało.”
Taka nierównowaga w uczuciach nie jest niczym dziwnym na jego początku. Zazwyczaj jedna z osób zakochana jest nieco bardziej, dochodzą do tego silne emocje i reakcje chemiczne w organizmie. Problem robi się wtedy, kiedy z czasem sytuacja zamiast się unormować, rośnie i zatruwa uczucie między dwoma osobami. Tak właśnie było w przypadku naszej bohaterki…
Co za dużo…
Związek Ani nie przetrwał tej próby, rozstanie było długie i bolesne dla obu stron. Smutne było to, że wsparcia w swojej decyzji Ania nie otrzymała nawet od najbliższych. Wszyscy mówili jej, że popełnia ogromny błąd i że nigdzie nie znajdzie lepszego mężczyzny niż jej były. Cierpiała więc podwójnie.
Związek Ani nie przetrwał tej próby, rozstanie było długie i bolesne dla obu stron. Smutne było to, że wsparcia w swojej decyzji Ania nie otrzymała nawet od najbliższych. Wszyscy mówili jej, że popełnia ogromny błąd i że nigdzie nie znajdzie lepszego mężczyzny niż jej były. Cierpiała więc podwójnie.
„Ja po prostu chciałam kochać, bez poczucia że muszę odwzajemniać wszystko, co dla mnie robił. Chciałam dawać z potrzeby dawania, a nie wiecznego poczucia obowiązku. Zawsze kiedy zaczynałam na ten temat rozmowę, czuł się urażony i odrzucony. Nie chciałam udawać kogoś, kim nie jestem. Czułam się winna, że za dużo biorę, a za mało daję. Odeszłam, kiedy zrozumiałam że jego uczucie sprawia mi więcej cierpienia, niż przyjemności…”
Nie musiało tak się stać i choć Ania teraz dobrze o tym wie, to rany jakie sobie zadali są zbyt głębokie, by je naprawić. Zabrakło szczerej rozmowy. Rozmowy o swoich oczekiwaniach, emocjach odczuciach. Zabrakło jej pewności siebie, dała wciągnąć się w grę pod tytułem „Kto kocha bardziej” i pogrążyć wyrzutami sumienia. Już wie, że jej partner nie był bez winy, że trudne dzieciństwo kompensował sobie zbyt zachłannie ją kochając. Może mogli przez to przejść razem. Skończyło się tak, że to ona potrzebowała przejść terapię, żeby nareszcie zrozumieć, że wina nie leżała tylko po jej stronie, co skutecznie wmówili jej bliscy.
