Anita lat 32, prowadzi firmę komputerową, zarabia 25 tysięcy złotych miesięcznie. Janka lat 33, szefowa działu sprzedaży w jednej z międzynarodowych sieci hoteli. Zarabia prawie 30 tysięcy złotych miesięcznie. Natalia lat 37, radca prawny, zarabia ponad 20 tysięcy złotych. Co je łączy poza wysokimi zarobkami? Głównie to, że zarabiają więcej od swoich mężów i partnerów.
Z ubiegłorocznych badań przeprowadzonych przez TNS Polska w ramach kampanii „zarobki bez tabu” wynika, że co piąta Polka zarabia więcej od swojego partnera. Co trzeci z nich deklaruje, że nie czuje się z tym komfortowo. Zarówno mężczyźni (25 procent) jak i kobiety (19 procent) biorący udział w badaniu przyznają, że facet, który zarabia więcej niż kobieta jest przez nią gorzej traktowany.
Wg badań, co trzecia ankietowana polka chciałaby wiedzieć ile zarabia mężczyzna z którym zaczyna się spotykać. Dlaczego? Ma to znaczenie dla obu stron. Często panowie nie odnajdują się w sytuacji w której panie zarabiają więcej. Mają poczucie, że one są lepsze, że ich wyprzedzają. One z kolei zaczynają czuć się winne. Taka relacja jest bardzo często z góry skazana na niepowodzenie.
Mąż Anity jest romanistą. Kiedy się poznali często wyjeżdżał na konferencje do Włoch i Francji. Był w trakcie przygotowywania się do obrony rozprawy doktorskiej. „Kochał podróże, robił fantastyczne zdjęcia. Marzył o własnej wystawie. Zabierał mnie na romantyczne kolacje, zarażał miłością do dobrego jedzenia”. Jak sama przyznaje stopniowo coraz rzadziej, aż dziś właściwie nie wychodzą z domu. Dlaczego jej mąż się zmienił? Sama nie wie, ale zbiegło się to w czasie z przejęciem przez nią firmy i wzrostem pensji. „Stracił chęć robienia czegokolwiek, stał się człowiekiem bez energii. Z ambitnego, kochającego życie w którym coś się dzieje faceta stał się typowym ‘couch potato’. Na każdym kroku sprawia, że czuję się winna temu co się z nim stało”.
Obecnie zarabia udzielając korepetycji z języków, czasem przyjmuje drobne tłumaczenia. Obronił pracę doktorską, ale zrezygnował z pracy na uczelni. Zarabia 1500 zł. „I daje mi wyraźnie do zrozumienia, że to moja wina. Kiedy kupię sobie jakiś dobry kosmetyk, ma pretensje. Jeśli zapłacę za nasz obiad w restauracji nie odzywa się kilka dni. Muszę wypłacać gotówkę z bankomatu i wkładać mu do portfela. Zresztą teraz już rzadko wychodzimy. Prawdę mówiąc wolę zjeść obiad z przyjaciółmi albo sama niż stresować się wyjściem z mężem. Bo przyjemności z tego nie mam już od dawna”. Nie mają dzieci. Anita sama przyznaje, że jak potomka traktuje swoją firmę i to jej wystarcza.
W ocenie socjologów mamy w takiej sytuacji do czynienia z mechanizmem obronnym u panów. Boją się, że będą musieli wypracować nowy model rodziny, oparty na rzeczywistym partnerstwie. I zmianie tradycyjnych ról dostosowanych do sytuacji zawodowej małżonków. Skoro ona pracuje i zarabia więcej, on przejmuje domowe obowiązki takie jak pranie, sprzątanie czy opieka nad dzieckiem. Mężczyźni jednak zdają się sobie z tym nie radzić, obwiniając kobiety, że zajmują się sobą a nie rodziną. Wpędzają je w ten sposób w poczucie winy.
„Mój mąż też jest prawnikiem. Poznaliśmy się na studiach – opowiada Natalia – Ja w przeciwieństwie do niego podjęłam decyzję o aplikacji i pracy w zawodzie. On postanowił, że zajmie się prowadzeniem szkoleń. Zarabiał dobrze, lepiej ode mnie. Wzięliśmy ślub, pojawiło się dziecko. Wszystko układało się wzorowo.
W końcu uzyskałam tytuł zawodowy, zaczęłam współpracować z kilkoma wielkimi spółkami. Na rynku szkoleń zrobiło się ciasno i role się odwróciły. Początkowo mnie wspierał, cieszył się, że zarabiam więcej. Mamy wspólny budżet i to wcześniej nie stanowiło problemu. Ale później wszystko się zmieniło. Więcej pracowałam, on więcej czasu spędza w domu. O wszystko ma pretensje, wszystkiego się czepia. Stał się oschły i gburowaty. I ciągle narzeka. Na pogodę, na brak ciekawych programów w telewizji, na politykę, na kiepskie oceny z matematyki naszego syna, na to, że nie wieszam koszul w szafie kolorystycznie. I nic nie robi. Kiedyś wędkował, jeździł rowerem, miał kolegów. Teraz tylko wegetuje. I na każdym kroku wytyka mi co robię źle, choć sam nie robi nic”.
Okazuje się, że ostatnie dziesięciolecie to przełom na rynku pracy i poważna zmiana społeczna, za którą niekoniecznie nadąża kultura i tradycja. Kobiety coraz chętniej się dokształcają, realizują się zawodowo. Okazuje się, że lepiej radzą sobie w sytuacjach kryzysowych, umieją szybko reagować i przewyższają mężczyzn jeśli chodzi o tzw. wielozadaniowość. Pracodawcy to cenią i nagradzają, mężczyźni się buntują, bo to zaburza odwieczny porządek świata, odbiera im władzę i prestiż. Zajmowanie się domem i opieka nad dziećmi to nie ich rola. Oni są od zarabiania pieniędzy.
Janka przyznaje, że jej mąż był pasjonatem. Wspinał się, nurkował, uwielbiał ekstremalne doznania. „Jestem od niego dużo młodsza. Kiedy poznaliśmy się, pracowałam w recepcji jednego z hoteli, którymi kierował. Później zmienił pracę, ja awansowałam, zajęłam jego stanowisko na co zareagował kiepsko. Już wtedy zaczął mi docinać, że taka młoda na stanowisku kierowniczym, że na pewno sobie nie poradzę. Kiedy zajęłam się cała siecią stał się jeszcze gorszy. Sfrustrowany. On stał w miejscu jeśli chodzi o pracę zawodową, a ja pięłam się po szczeblach kariery.
Jednocześnie prowadziłam dom, czytałam, znajdowałam czas na weekendowe wypady ze znajomymi. A on tylko pracował. Kłóciliśmy się, nie raz chcieliśmy się rozstawać, ale wracaliśmy. W końcu przyznał, że ma dość, że moja pozycja niszczy go psychicznie, że nie daje rady. Chodzimy na terapię, ale nie jestem przekonana, że on wierzy w jej skuteczność. Kocham go, ale nie wiem na jak długo wystarczy mi sił”.