
REKLAMA
Pani Wanda ze Świdwina
Media szybko ustalają tożsamość matki. Nie jest to trudne, bo nagranie przedstawiające rozgrywający się w domu dramat, wrzuca ona do sieci pod swoim nazwiskiem. Umieszcza je wprawdzie w zamkniętej grupie dla opiekunek osób starszych, ale dobrze wiemy, że prywatność w Internecie jest złudna. Pani Wanda mówi potem: „Napisałam, że jak się nudzą, to niech zobaczą, jak wygląda moje życie. Dosłownie pół godziny później chciałam filmik usunąć, ale już grupa mi nie pozwoliła.”.
Media szybko ustalają tożsamość matki. Nie jest to trudne, bo nagranie przedstawiające rozgrywający się w domu dramat, wrzuca ona do sieci pod swoim nazwiskiem. Umieszcza je wprawdzie w zamkniętej grupie dla opiekunek osób starszych, ale dobrze wiemy, że prywatność w Internecie jest złudna. Pani Wanda mówi potem: „Napisałam, że jak się nudzą, to niech zobaczą, jak wygląda moje życie. Dosłownie pół godziny później chciałam filmik usunąć, ale już grupa mi nie pozwoliła.”.
To kolejny dziwny motyw tej historii- pani Wanda mówi, pani Wanda pozuje Faktowi z komunijnymi zdjęciami swoich dzieci, pani Wanda pozuje w pokoju bliźniąt, koło łóżka na którym siedziała zanosząca się płaczem dziewczynka. Głos Koszaliński opisując sprawę zmieniał imiona dzieci, żeby chronić ich tożsamość, tymczasem pani Wanda chętnie udziela komentarzy dziennikom: „Ja wiem, że teraz mnie ludzie zlinczują, ale chyba będzie lepiej, jak moje dzieci trafią do rodziny zastępczej. Tam będą miały markowe ciuchy i laptopy, czyli wszystko to, czego ja, nie mając pieniędzy, nie mogłam im dać.” – mówi.
Sytuacja rodzinna
Czego dowiadujemy się o pani Wandzie? Ma 52 lata, od 18 lat mieszka w Świdwinie, w starej kamienicy, gdzie zajmuje mały pokój z kuchnią i łazienką. Oprócz bliźniaków ma jeszcze 31-letniego syna, który wyjechał za granicę i zerwał z nią kontakt i 18-latka, który leczy się z uzależnienia od narkotyków w zamkniętym ośrodku. Z mężczyznami nigdy pani Wandzie nie wychodziło, ojciec najmłodszych dzieci w ogóle się nimi nie interesował… Mogłabym tak dłużej, informacji o pani Wandzie jest w Internecie mnóstwo i to nie jest niestety pierwszy raz, kiedy sprawca przemocy staje się tabloidową gwiazdą.
Czego dowiadujemy się o pani Wandzie? Ma 52 lata, od 18 lat mieszka w Świdwinie, w starej kamienicy, gdzie zajmuje mały pokój z kuchnią i łazienką. Oprócz bliźniaków ma jeszcze 31-letniego syna, który wyjechał za granicę i zerwał z nią kontakt i 18-latka, który leczy się z uzależnienia od narkotyków w zamkniętym ośrodku. Z mężczyznami nigdy pani Wandzie nie wychodziło, ojciec najmłodszych dzieci w ogóle się nimi nie interesował… Mogłabym tak dłużej, informacji o pani Wandzie jest w Internecie mnóstwo i to nie jest niestety pierwszy raz, kiedy sprawca przemocy staje się tabloidową gwiazdą.
Tymczasem Ola i Krzyś (zmieńmy z szacunku ich imiona) już następnego dnia zostają zabrani z domu. Sprawą zajmuje się policja, a rodzeństwo trafia do domu dziecka i prawdopodobnie zostanie przekazane rodzinie zastępczej. Kierowniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej deklaruje, że chciałaby żeby dzieci znów trafiły do matki. Podobno nie mają one śladów pobicia, a wcześniejsze wizytacje pracowników ośrodka, nie wykazały żeby w domu pani Wandy działy się złe rzeczy. Matka nie zamierza jednak walczyć, mówi że zawsze będzie je kochała, ale nie chce by wracały. Mówi to gazecie, gazecie po którą kiedyś te dzieci będą mogły sięgnąć.
Tajemnica poliszynela
Nie umiem rozstrzygnąć, co w tej sprawie jest najgorsze. Czy nagranie na którym nagi syn ucieka przed matką prosząc ją żeby go nie biła i nie nagrywała? Może dziewczynka, która siedzi na łóżku i przez łzy wyznaje kobiecie, że jej nie kocha. Okrutna jest też matka, która nagrywając film grozi dzieciom, że pokaże go policji, żeby zobaczyła co się w tym domu dzieje. Oglądanie dzieci błagających własną matkę, żeby przestała je bić jest przerażającym doświadczeniem, ale nie odosobnionym. Przerażające jest to, że takie sceny dzieją się codziennie, nie tylko w domu pani Wandy. W setkach, tysiącach domów… często dzięki milczącej zgodzie sąsiadów.
Nie umiem rozstrzygnąć, co w tej sprawie jest najgorsze. Czy nagranie na którym nagi syn ucieka przed matką prosząc ją żeby go nie biła i nie nagrywała? Może dziewczynka, która siedzi na łóżku i przez łzy wyznaje kobiecie, że jej nie kocha. Okrutna jest też matka, która nagrywając film grozi dzieciom, że pokaże go policji, żeby zobaczyła co się w tym domu dzieje. Oglądanie dzieci błagających własną matkę, żeby przestała je bić jest przerażającym doświadczeniem, ale nie odosobnionym. Przerażające jest to, że takie sceny dzieją się codziennie, nie tylko w domu pani Wandy. W setkach, tysiącach domów… często dzięki milczącej zgodzie sąsiadów.
Jest też jeszcze jeden aspekt, który budzi duży niepokój. Dożyliśmy czasów, kiedy sprawców przemocy odwiedza się w domach i urządza im sesję zdjęciową w miejscu, gdzie wydarzyła się tragedia. Nie jest to przejaw próżności pani Wandy. Wierzę, że nie jest ona dumna z tego co zrobiła, chce się wytłumaczyć (choć nie ma na to usprawiedliwienia), ale nie zdaje sobie sprawy z tego, że dobrowolnie wystawia się na społeczny lincz, że reporterzy robią jej zdjęcia po to, żeby Internauci mogli mieszać ją z błotem. Ona tego nie wie, bo jest prostą kobietą, której nikt nie nauczył wychowywać dzieci. Myśli, że uda jej się wytłumaczyć i nie wie tego, że tak naprawdę nikt jej nie chce słuchać.
To wyjątkowo paskudna sprawa, która ma więcej warstw, niż gnojenie pani Wandy w imię sprawiedliwości. Nie ma usprawiedliwienia dla przemocy domowej, nie ma i nigdy nie było, ale film który wstrząsnął Internetem to tylko efekt tego, co działo się w tym domu wcześniej, a czego nikt nie zauważył. Tego, co dzieje się w naprawdę wielu domach, w których nikt tego jeszcze nie nagrał. Łatwiej jest zostawić pełen nienawiści komentarz pod zdjęciem pani Wandy trzymającej komunijne pamiątki dzieci, niż otworzyć oczy na to, co dzieje się dookoła. Awantury u sąsiadów czy posiniaczone dzieci nie są naszą sprawą dopóki nie zobaczymy ich na głównej stronie internetowego portalu.
Źródła: fakt.pl, polskatimes.pl