Dziecko spędza czas w domu, przy mamie. Mama realizuje się zawodowo, pracując przy własnym biurku, na własnym komputerze. Czy taka sielanka jest możliwa? Odpowiedź jest jasna: to zależy. I czy to w ogóle jest sielanka? Z tym też różnie bywa.
Chyba każda mama (i wielu ojców też), którzy po odprowadzeniu pociechy do żłobka lub przeszkola gnają do pracy myśleli o takim rozwiązaniu. Gdyby tak pracować z domu? Wtedy dziecko nie spędzałoby całego dnia w przedszkolu. Można byłoby wyjść na wspólny spacer w ciągu dnia. Znaleźć chociaż chwilę na wspólną zabawę. Zjeść wspólnie obiad. Niezależenie jednak od tego, czy próbowało się pracy przy dziecku czy nie można się domyślić, że nie wygląda to tak pięknie. Ale czy jest realne i w ogóle ma sens?
Różne prace, różne dzieci
Podstawowe pytanie brzmi: jaka to miałaby być praca? Czy wymaga siedzenia przed komputerem od 9 do 17? Czy też możemy pracować w dogodnych dla siebie godzinach? Jeśli tak, to świetnie: całkiem sporo można zrobić zanim dziecko wstanie, w czasie drzemki w ciągu dnia, wieczorami. Jak bardzo absorbujące jest nasze zajęcie? Jeśli wymaga wielu godzin pełnego skupienia każdego dnia, może być niewykonalne. A jeśli to zajęcie pochłaniające mniej czasu – przy dobrej organizacji możemy pogodzić je z opieką nad dzieckiem. „- Mój syn przez pierwsze lata życia nie chodził do żłobka i przedszkola” – opowiada Ania, z zawodu tłumaczka języka angielskiego – „pracowałam nad zleconymi tekstami wieczorami i w weekendy. Jednak nie było tego wiele, sporo zleceń musiałam odrzucić, bo przy synku nie mogłam się skupić”.
Spore znaczenie ma też to, jakie jest nasze dziecko. „- Moja czteroletnia córka jest bardzo spokojna” – opowiada Maria, właścicielka sklepu internetowego. „- Czasem przez dwie godziny w skupieniu bawi się klockami, ja w tym czasie odpowiadam na maile klientów, szykuję towar do wysyłki. Zupełnie inne doświadczenia ma Magda, dziennikarka. „- Próbowałam pracować w domu przy dziecku, ale to nie wyszło. Mój syn ma bardzo małe zapotrzebowanie na sen: około siedmiu – ośmiu godzin w nocy, nie ma drzemek w ciągu dnia. W dodatku jest bardzo energicznym dzieckiem, wymaga nieustannej uwagi. Szybko zrezygnowałam z tego pomysłu i synek poszedł do żłobka” – opowiada.
Ważna jest również ocena, na jakie wsparcie od innych możemy liczyć. Jeżeli babcia dziecka jest skłonna pomóc w opiece, mamy ogromny atut. To może być kilka godzin, które dziecko spędzi u babci, zabranie dziecka na spacer, albo przygotowanie dla niego obiadu. Każda z tych czynności może sprzyjać wygospodarowaniu czasu na pracę.
Jak wygląda sytuacja zawodowa partnera? Może czasem pracować z domu, by mama mogła wyjść na biznesowe spotkanie? Zajmie się dzieckiem wieczorami, kiedy mama ucieknie z laptopem do pobliskiej kawiarni, by w spokoju popracować? Im większe wsparcie ze strony partnera, tym większa szansa powodzenia pracy z domu.
Nietypowa organizacja
Decydując się na pracę z domu musimy liczyć się z tym, że czeka nas zupełnie inna organizacja czasu i pracy niż do tej pory. Podstawowa zasada produktywności mówi, że warto zaczynać dzień od załatwienia spraw priorytetowych. Jeśli będziemy się jej trzymać, przy wczesnej pobudce mamy szansę na załatwienie najważniejszych spraw nawet do dziewiątej rano.
Długie wieczory przepracowane przed komputerem może nie są idealną sytuacją, ale jeśli w zamian za nie możemy spędzić przedpołudnie z dzieckiem na placu zabaw – mogą być warte rozważenia. Bo jeśli chcemy pracować przy dziecku, musimy wypracować sobie własny rytm, który raczej nie będzie miał wiele wspólnego z tradycyjnym trybem pracy od dziewiątej do siedemnastej.
Systemy mieszane
Praca z domu przy małym dziecku to nie jedyna alternatywa dla pełnoetatowej pracy w siedzibie firmy. W dzisiejszych czasach naprawdę możemy wybierać spośród co najmniej kilku opcji. Można spróbować umówić się z pracodawcą na jeden dzień w tygodniu pracy z domu, lub korzystać z takiego rozwiązania sporadycznie, gdy zajdzie taka potrzeba. „Moja żona zajmuje się dzieckiem i pracuje z domu. Czasem wychodzi na spotkanie służbowe. Wtedy ja nie jadę do firmy, tylko zostaję w domu z córeczką, jestem pod mailem i telefonem. Zajmuję się moją pracą, a jeśli nie zdążę, kończę wieczorem. Często korzystam z tego rozwiązania i szef jeszcze nigdy nie robił problemów” – mówi Marcin, tata rocznej Kasi.
Innym, często stosowanym rozwiązaniem, jest wykonywanie pracy z domu w czasie, kiedy dziecko jest w żłobku lub przedszkolu. Dzięki takiemu rozwiązaniu dziecko spędza poza domem znacznie mniej czasu niż w przypadku rodziców dojeżdżających do pracy na osiem godzin dziennie. Sześć godzin pobytu dziecka w żłobku daje dobrze zorganizowanemu rodzicowi możliwość całkiem efektywnej pracy. „- Próbowałam pracować w domu, przy dziecku, ale to się nie sprawdzało. Dlatego zapisałam synka do żłobka. Spędzał tam dwie godziny, dziennie, potem trzy. Teraz pracuję od rana do 14.00 i idę po synka, który jest zadowolony, po obiedzie, jeszcze nie zmęczony. To rozwiązanie sprawdziło się idealnie” – opowiada Patrycja, która pracuje jako korektorka książek.
Jedyne słuszne rozwiązanie?
Jeszcze nie powstała praca, która byłaby idealna dla wszystkich. I nie powstał system opieki nad dzieckiem, który sprawdziłby się w każdej rodzinie. Dlatego praca przy małym dziecku również nie zawsze okaże się idealnym rozwiązaniem. „- Kiedy zdecydowałam się na pracę jako freelancerka, byłam pełna entuzjazmu. Dziecko idzie do żłobka jedynie na pół dnia, sama wybieram sobie zlecenia, nie mam wybrednego szefa i przydługich zebrań” – mówi Marlena, programistka. – „Szybko jednak okazało się, że nie nadaję się do takiej pracy. Całe dnie spędzałam w piżamie, brakowało mi towarzystwa, trudno mi było zmobilizować się do działania, nie dotrzymywałam terminów. Szybko wróciłam na etat do korporacji. Moja produktywność i chęć do działania natychmiast wróciły” – kontynuuje. Nie każdy dobrze się czuje spędzając tak dużo czasu w domu i nawet pojawienie się na świecie dziecka może tego nie zmienić.
Również sam fakt pracy przy dziecku może się nie sprawdzić. „- Mam wiele koleżanek, które pracowały w domu przy małym dziecku, pomyślałam, że spróbuję i ja. Szybko jednak okazało się, że to koszmar, dla mnie i dla dziecka” – mówi Magda, dziennikarka. Z tego okresu pamięta tylko, że nieustannie powtarzała: „Wojtusiu, odejdź”, „Wojtusiu, nie teraz”, „Wojtusiu, mama pracuje”. Nie dość, że nie mogła skupić się na pracy, to w dodatku miała poczucie, że zaniedbuje dziecko. „- Co to za czas spędzony z synem, jeśli nieustannie go odganiam? Dałam sobie spokój po miesiącu i zapisałam syna do żłobka” – opowiada. I decyzji nie żałuje.
Praca z dzieckiem u boku do beztroskich na pewno nie należy. Jest wymagająca i bywa stresująca („jeśli zaraz nie zaśnie, to się nie wyrobię!”). Za to pozwala na wygospodarowanie czasu dla dziecka, rezygnację ze żłobka, jeśli maluch źle się tam czuje. Pomaga osiągnąć mistrzostwo w zakresie dobrej organizacji i zarządzania czasem. A że nie sprawdzi się każdemu, przy każdej pracy, przy każdym dziecku? Cóż, wiadomo nie od dziś, że jeśli coś jest dobre dla każdego i do wszystkiego, to tak naprawdę jest do niczego.