Fot. Pixabay / [url=https://pixabay.com/pl/zamki-p%C5%82ot-mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-symbol-616573/]Riedelmeier[/url] / [url=https://pixabay.com/service/terms/#usage]CC0 Public Domain[/url]
Fot. Pixabay / [url=https://pixabay.com/pl/zamki-p%C5%82ot-mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-symbol-616573/]Riedelmeier[/url] / [url=https://pixabay.com/service/terms/#usage]CC0 Public Domain[/url]
Reklama.
Ola Wrona: Co to jest poliamoria?
Łukasz: Poliamoria w skrócie oznacza, że utrzymuję intymne, romantyczne i seksualne relacje z więcej niż jedną osobą, nie ukrywając tego. Z pełną otwartością i szczerością tak, że wszystkie te osoby o sobie wiedzą i też mogą utrzymywać mnogie związki. To sucha definicja, bo tak naprawdę może być bardzo dużo wariantów, podstawą jest tylko fragment o otwartości i szczerości. Założenie jest takie, że mamy cokolwiek, na co się umówimy. W związkach poliamorycznych też można mówić o zdradzie, jest ona jednak rozumiana jako nieszczerość.
W jaki sposób odkryłeś, że jesteś poliamoryczny i chcesz spróbować takiego związku?
Wydaje mi się, że zawsze byłem, tylko nie miałem wzorca kulturowego. W naszej kulturze jeśli ktoś ma większą ilość partnerów, z którymi chce utrzymywać kontakty romantyczne i seksualne, to zwłaszcza w przypadku mężczyzny, musi być ch**em, który chce zaliczać dziewczyny. Przykładowo, ja przyjaźnię się ze wszystkimi moimi byłymi dziewczynami, zdarza mi się nawet spotkać ze wszystkimi naraz na jednej imprezie. Z poliamorią zetknąłem się pierwszy raz czytając artykuły w Internecie i zobaczyłem, że nie musi to oznaczać wspominanego „bycia ch**em”. To, że ma się relacje romantyczną z więcej, niż jedną osobą nie oznacza, że miłości, troski czy przywiązania jest mniej, wręcz odwrotnie. Każda z tych relacji wymaga pracy, zaangażowania, czasu.
A jak to się stało, że Ty wszedłeś pierwszy raz w taką relację?
Będąc przez lata w związkach monogamicznych, nawet będąc mocno zakochanym, wciąż zwracałem uwagę na inne kobiety, nie tylko w kontekście seksualnym, ale pod kątem więzi, którą moglibyśmy nawiązać, jednak czułem, że jest to „niefajne”. W momencie, w którym dowiedziałem się, że inni ludzie też tak funkcjonują i nie widzą w tym nic złego, to zacząłem otwarcie tego szukać i moja pierwsza relacja poliamoryczna wyglądała tak, że zacząłem być z dziewczyną, która w tym samym czasie była z innym mężczyzną.
Z tego co mówisz, miałeś to szczęście, że poznałeś takie osoby w swoim towarzystwie. Interesuje mnie czy dużo ludzi jest otwartych na takie relacje?
W momencie, kiedy zaczynasz być na to otwartym, okazuje się, że ludzie też mają takie podejście. Z biologicznego punktu widzenia, prawdopodobnie większość z nas może być poliamoryczna. Ja zaczynając budować relację, zaczynałem szczerze mówić, już na początkowym etapie, że „dobrze mi z tobą, coś do ciebie czuje i chcę budować związek, ale nie będzie to oznaczało, że nie będę miał intymnych relacji z innymi kobietami.”. Da się budować poliamoryczną relację z osobą, która preferuje monogamię, ale jest to trudne i na dłuższą metę raczej nie działa.
Zastanawia mnie, czy to nie jest tak, że każda osoba w tego typu układzie pełni jakąś funkcję? Z jedną się lepiej rozmawia, z drugą wolisz uprawiać seks…?
Tak, dokładnie tak jest, ale nie chodzi o to, że moich potrzeb nie mogłaby spełnić jedna osoba. Te relacje oparte są o inne rzeczy, o różne rodzaje bliskości.
Przejdźmy w takim razie do funkcjonowania w takich związkach. Czy da się w nich wyeliminować zazdrość? Czy w ogóle nie bywacie o siebie zazdrośni?
Poliamoria uczy człowieka jednej fajnej rzeczy, żeby nie opierać się na sztywno ustalonych zasadach, a na byciu otwartym i szczerym, względem samego siebie też. To wymaga pewnej dojrzałości emocjonalnej. Nie da się założyć, że nie będziemy czuć zazdrości. Założenie jest takie, że zazdrość może się pojawić i jest to naturalne. Jednak jeśli jej się nie poddasz to nie ma ona mocy zniszczenia relacji. Zazdrość to tylko pewne uczucie, które nam się zdarza, a nie nas definiuje. To tak jak ze zmęczeniem podczas maratonu, nie powstrzymuje cię ono przed wzięciem w nim udziału.
logo
Fot. Flickr / [url=https://www.flickr.com/photos/theslowlane/6000735429/]Robert Ashworth[/url] / [url=https://creativecommons.org/licenses/by/2.0/]CC BY[/url]
Czyli poliamoria polega na panowaniu nad zazdrością na tyle, by nie zrezygnować ze związku?
Związki poliamoryczne nie mają polegać na tym, że zaciska się zęby i trwa w zazdrości, bo plusy przeważają nad minusami. Chodzi mi o to, że jeżeli ona się pojawi to nie jest to wielki problem, tylko nieprzyjemne odczucie. Kiedy zorientujesz się, że to sygnał wynikający z presji ewolucyjnej, z obawy o to, że zbyt słabo rozprzestrzeni się twoje DNA, to można nad nią zapanować. Emocjonalnie, zazdrość to lęk przed utratą czegoś. Kiedy wyjdzie się z modelu, że związek mojej kobiety z innym mężczyzną oznacza, że ją stracę, to da się tę zazdrość rozpracować. Jest takie pojęcie jak paraamor, czy inny partner mojej partnerki. Okazuje się, że jeśli pokona się zazdrość i odruch walki, to można mieć z nim świetne relacje. W końcu wiele was łączy, wybraliście tę samą kobietę! O co się mamy kłócić, skoro nasze poglądy są zbieżne?
Trochę nawiązując do zazdrości, czy w takich związkach trzeba pilnować żeby każdy dostał po równo czasu i zaangażowania? Czy są jakieś granice, których się nie przekracza, np. zamieszkanie z kimś?
Są najróżniejsze modele, jak wspominałem w definicji poliamorii, najważniejsze jest to, na co się umówimy, co nam pasuje. Na bieżąco opowiadamy sobie o naszych emocjach i odczuciach. Są osoby, które mieszkają razem, czy wychowują wspólne dzieci w więcej niż dwie osoby, są też takie związki w których paraamorzy nigdy się nie spotykają.
A co w momencie, kiedy obie twoje partnerki potrzebują cię w tym samym momencie?
Rozwiązuje się to jak w każdej innej relacji, możemy spotkać się we trójkę, jeśli nie to mogę najpierw spędzić czas z jedną, potem z drugą, zależnie od tego z którą umówiłem się najpierw. Jeśli chodzi o bardziej kryzysowe sytuacje, to jest to taki sam dylemat, jak wtedy, kiedy jednocześnie miałabyś w dwóch różnych szpitalach, dwie równie bliskie ci osoby. To ciężkie dylematy, niezwiązane z tym, czy to relacje poliamoryczne, czy więzi rodzinne. Te problemy są bardzo podobne do tych w zdrowych, monogamicznych związkach, trzeba otwarcie i szczerze o nich rozmawiać.
Czy taki związek w jakim jesteś pozwala na tworzenie długoterminowych planów? Wiadomo, że w monogamicznych związkach często planuje się ślub, dzieci… Jakie można mieć plany w związku poliamorycznym?
Moim zdaniem, takie związki pozwalają na dużo lepsze plany niż monogamiczne, bo partnerzy więcej o nich rozmawiają. Nie zakładają sobie czegoś w ciemno, co często zdarza się w monogamii. Ja zawsze mówię moim kobietom, że jeśli nie zdarzy się nic strasznego, to chcę tę relację mieć do końca życia. Jestem w stanie wyobrazić sobie siebie z tymi samymi kobietami za np. 10 lat, chciałbym tego. Mój przypadek jest dość specyficzny, bo nigdy nie czułem potrzeby mieszkania z kimś, budowania klasycznego domu i posiadania dzieci, ale wiem, że są osoby, które budują takie związki i rodziny. Wszystko jest kwestią rozmowy, tę ścieżkę uzgadnia się razem. Gdyby dziewczyna, którą kocham chciała mieć dziecko, będę się cieszył, jeśli będzie je miała z kimś innym. W normalnym związku byłby to dysonans, albo straciłbym kobietę, którą kocham albo ona nie mogłaby spełnić swojego wielkiego pragnienia. W związku poliamorycznym możemy być oboje szczęśliwi, a ja mogę się cieszyć, że ona ma dziecko z innym mężczyzną, że jest jej dobrze, że się cieszy. Świat poliamoryczny stworzył na to słowo- kompersja, jest to uczucie przeciwne do zazdrości. W tym momencie podejście monogamiczne wydaje się wręcz zawistne.
Nie boisz się, że tej osobie będzie lepiej z kimś innym niż z tobą? Że będzie wolała spędzać czas z tą drugą osobą?
Możliwe, że będzie jej lepiej. Tak samo mamy ze znajomymi, jedni są lepszymi kompanami na imprezę, inni do rozmów. W modelu standardowym usilnie szukasz osoby, która ma być we wszystkim najlepsza, więc pojawia się strach, że potem znajdzie ona kogoś lepszego niż ty. W poliamorii tego nie ma, jeśli partner mojej kobiety będzie w czymś lepszy, to może mnie podszkoli? Będę się cieszył, że jest jej przyjemnie, to ta wyżej wspomniana kompersja.
A jak na ten fakt reaguje Twoja rodzina? Czy możesz głośno o tym mówić?
Ja zakładam, że jeśli coś robię, to jest to w porządku i wtedy nie mam problemu z mówieniem o tym światu i spokojnie o tym rozmawiam też z moimi rodzicami. Przyzwyczaili się już do tego, że jestem niestandardowy, czasem trochę o to pytają. Jak wszystkie relacje w życiu, tak i tę opieram na otwartości i szczerości.
Bardzo dziękuję Ci za rozmowę.