Jeśli wchodzić w związek to tylko z miłości? A co, jeśli to jest miłość do dziecka, a nie mężczyzny? Niekiedy nawet najdziwniejsze scenariusze świetnie się sprawdzają.
To było jak grom z jasnego nieba Marta, znajoma jej znajomych zginęła w wypadku samochodowym. Marta była przed trzydziestką, miała męża Marka i półroczną córeczkę Hanię. Jej śmierć dla wszystkich była szokiem. Jakieś dwa miesiące po wypadku Magda natknęła się na Marka podczas spotkania u znajomych. Marek przyszedł z małą Hanią. Magda nigdy nie przepadała za dziećmi, ale Hania ją zauroczyła. Wzięła ją na rączki i mocno przytuliła, nie mogła przestać myśleć o tym, jak straszny los spotkał małą dziewczynkę. Kiedy po godzinie znów podeszła do Hani ta uśmiechnęła się i wyciągnęła do Magdy rączki. Przypadły sobie do gustu.
Od tamtej pory Magda nie mogła przestać myśleć o małej Hani Po jakimś czasie na ulicy wpadła na Marka. Rozmawiali tylko chwilę, bo on spieszył się do Hani, ale zdążyli się umówić na spotkanie. Magda odwiedziła Marka, dla Hani przyniosła w prezencie piękne klocki. Zrobiło jej się głupio gdy zorientowała się, że tak małe dziecko nie potrafi jeszcze bawić się taką zabawką. Nic nie wiedziała o dzieciach. Była za to pod wrażeniem tego, jak dobrze radzi sobie Marek. Zrobił sobie przerwę w pracy, by zająć się córeczką, przyznawał, że bardzo tęskni za Martą, ale dobrze się trzymał. Sam przyznawał, że gdyby nie Hania, dawno by się załamał.
Między Magdą i Markiem pojawiła się nić sympatii Uczucie? Nie, nic z tych rzeczy. Marta lubiła i podziwiała Marka, poza tym coraz bardziej zakochiwała się w małej Hani. Marek też bardzo lubił Magdę, ale nie ukrywał, że jeszcze nie pozbierał się po odejściu Marty. Tak jakoś wyszło, że po pierwszym spotkaniu Marek i Magda natychmiast umówili się na kolejne, potem kolejne. W końcu zaczęli spędzać ze sobą wszystkie weekendy, z czasem także popołudnia w tygodniu. To nie były randki. Magda wpadała z zakupami, zajmowała się Hanią, czasem coś ugotowała, by Marek mógł odpocząć po całym dniu opieki nad niemowlakiem. Marek nigdy jej nie prosił, to zawsze była jej inicjatywa. Jednak bardzo doceniał jej pomoc. Pierwszy raz została u niego na noc, kiedy Hania zachorowała. Wstawali do niej na zmianę, podawali mleko, nosili, tulili. W końcu w kręgu ich znajomych zaczęli uchodzić za parę.
Nikogo nie wyprowadzali z błędu, zresztą co mieliby powiedzieć? „Nie jesteśmy parą, Magda po prostu pomaga mi przy dziecku”? Kto by to zrozumiał? Poza tym z czasem zorientowali się, że naprawdę dobrze się dogadują. Mieli wspólnych znajomych, wspólne zainteresowania, razem bardzo dobrze radzili sobie z Hanią. Nawet nie zauważyli kiedy, zaczęli tworzyć udaną rodzinę. Motyle w brzuchu, wielkie pożądanie, szaleńcza tęsknota po kilku godzinach rozłąki? Tego nie było między nimi nigdy. Było za to wzajemne zrozumienie, sympatia, szacunek i oczywiście miłość do Hani.
Marek miał szczęście do dobrych znajomych – nikt nie okazał mu potępienia za to, że tak szybko po śmierci Marty związał się z inną kobietą. Czy brakowało mu żony? Oczywiście. Bardzo ją kochał, byli szczęśliwi, pojawienie się na świecie Hani tylko umocniło ich związek. Wiedział jednak, że nie może wiecznie żyć przeszłością. Nadarzyła się okazja, by stworzyć Hani kochającą rodzinę, dlaczego miałby z tego nie skorzystać? Po dwóch latach od pierwszego spotkania z Magdą dowiedzieli się, że spodziewają się dziecka. Teraz Hania będzie miała nie tylko wspaniałą mamę, ale także braciszka lub siostrzyczkę. A kiedyś, za kilka lat, opowiedzą jej o Marcie i o tym, jak tata poznał nową mamę.