"Nie wytrzymałabym w domu z dzieckiem, dlatego wybrałam karierę"
Emilia Przybył
13 listopada 2015, 15:58·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 listopada 2015, 15:58Etat w korporacji, kolejne wymagające projekty, zebrania, może nawet awans. To znacznie poważniejszy plan na życie niż pozostanie w domu z dzieckiem. Czy na pewno?
Monika już na początku urlopu macierzyńskiego wiedziała, że będzie chciała wrócić do pracy. Przez rok spędzony z synkiem w domu utrzymywała kontakt ze współpracownikami, śledziła wszystkie nowinki ze swojej branży. Pod koniec już nie mogła się doczekać kiedy znów zasiądzie za swoim służbowym biurkiem. Kiedy jej syn Henryk skończył rok, poszedł do prywatnego żłobka. Monika cieszyła się, że powraca do dawnego świata.
Powrót do pracy
Z łatwością udało jej się z powrotem przyzwyczaić do trybu pełnoetatowej
pracy, nie wypadła z obiegu. Tyle tylko, że teraz po pracy pędziła do domu, bo tam czekał na nią odebrany ze żłobka przez tatę Henio. Czasem, kiedy rano rozstawała się z synkiem było jej ciężko, myślała, że może lepiej byłoby zostać z nim w domu. Pozbyła się jednak tych myśli, gdy Henio po raz pierwszy zachorował. Monika przez kilka dni została w domu z zakatarzonym chłopcem i dopiero wtedy poczuła, o ile łatwiejsza jest praca zawodowa od zajmowania się dzieckiem.
Praca daje więcej satysfakcji niż wychowywanie dziecka?
Monika lubi swoją pracę, czerpie z niej spełnienie i satysfakcję. I chociaż bardzo kocha Henia, nie może powiedzieć, by całe dnie spędzone z synkiem dawały jej to samo. Porozrzucane po domu
zabawki, ślady dziecięcego śniadanka na jej ulubionej bluzce, niemożliwość spokojnego sprawdzenia maila, bo przecież laptop i smartfon to ulubione „zabawki” Henia. „Jak one to wytrzymują?” – pomyślała Monika o swoich koleżankach, które zdecydowały się na długie urlopy wychowawcze. Nie udało jej się znaleźć odpowiedzi.
Praca pomaga oderwać się od rzeczywistości
Kiedyś, jeszcze zanim na świecie pojawił się Henio, Monika zastanawiała się, czym tak zmęczone są matki pozostające w domach z dziećmi. To one zawsze najbardziej narzekały na nadmiar obowiązków, nie te, które poza wychowaniem dzieci pracowały zawodowo. Teraz zrozumiała. Praca dała jej możliwość oderwania się od spraw dziecka. Nawet tak banalne drobiazgi jak wypicie kawy w korporacyjnej kuchni i porozmawianie ze współpracownikami było dla niej wielką odmianą po roku spędzonym z dzieckiem.
Do pracy można ładnie się ubrać bez obaw, że zostanie się ubrudzonym banankiem. I powiedzmy sobie szczerze: w pracy można znaleźć trochę czasu na załatwienie prywatnych spraw. Jej koleżanki, które zdecydowały się zostać z dziećmi w domu są tego wszystkiego pozbawione. Z rozmów z nimi wie też, że chociaż nie żałują decyzji o pozostaniu w domu z dzieckiem, odczuwają niepokój. Czy uda im się powrócić na rynek pracy? Czy odnajdą się na nim po tak długiej przerwie? Tak naprawdę żadna z nich nie ma gwarancji.
Oddanie i poświęcenie
Jeszcze na kilka miesięcy przed Monika zastanawiała się, jak to będzie rozstać się z Heniem na dziewięć godzin dziennie. Sądziła, że to będzie bardzo trudne. Teraz czuje ulgę, kiedy wychodzi ze żłobka i biegnie do pracy. Czy jest zmęczona? Czasem tak. Ale to nic, doskonale wie, że gdyby została w domu z dzieckiem, byłaby zmęczona znacznie bardziej. A momentu powrotu do domu, w którym uśmiechnięty Henio nieporadnie biegnie, by się do niej przytulić nie zamieniłaby na nic innego.
Czasem myśli sobie, że Henio być może czułby się lepiej, gdyby nie musiał chodzić do żłobka. Nie zawsze jest zadowolony, gdy go tam zostawia. Tylko czy nie byłoby dla niego bardziej szkodliwe, gdyby pozostał w domu ze sfrustrowaną, nieszczęśliwą, tęskniącą za swoim życiem mamą? Bo w dłuższym pozostaniu w domu z dzieckiem Monika nie widzi żadnych plusów dla mamy: nieuczestniczenie w życiu zawodowym, niepokój o przyszłość, uzależnienie finansowe od męża, całkowite oddanie się dziecku. Nie, nie krytykuje kobiet, które wybrały taką drogę. Raczej podziwia ich oddanie i poświęcenie, na które sama nigdy by się nie zdobyła.