Powiedzmy to sobie na wstępie: to nie jest tekst o złej teściowej. Bo Marta teściowej jeszcze nawet nie ma. Ma za to Michała, 34-letniego faceta, w którym zakochana jest po uszy. On w niej też. I nawet twierdzi, że życia bez niej sobie nie wyobraża. Problem w tym, że bez swojej mamy również. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że Michał obejść się bez codziennej pomocy mamy po prostu nie może.
Marta i Michał. Ona zajmuje się PR-em, on jest bankowcem. Razem od 3 lat. Razem, ale osobno – można śmiało powiedzieć. Taki mają trochę dziwny związek. Prawie każdą noc spędzają wspólnie. Raz u niej, raz u niego. I choć Michał nalega na wspólne mieszkanie, Marta na ten krok jeszcze się nie zdecydowała. – Gdybyśmy zostali w moim mieszkaniu, musiałabym dorobić klucze jego matce. Gdybym przeprowadziła się do niego, widywałabym ją częściej niż własnych rodziców – żali się Marta.
Facet idealny?
Kiedy Marta poznała Michała nie mogła uwierzyć, że facet może być aż tak dobrze zorganizowany. Cały dzień spędzał w pracy, a gdy wieczorem wpadała do niego zawsze mogła liczyć na coś pysznego. Koszule w szafie idealnie wyprasowane, a skarpetki dobrane w pary i ułożone kolorystycznie. – Facet idealny – pomyślała. Zmieniła zdanie, kiedy zauważyła, że po kolacji wcale nie jest chętny do sprzątania, a ciuchy rozrzuca byle jak, i byle gdzie. O co więc chodzi? - Wiedziałam, że dwa razy w tygodniu przychodzi pani do sprzątania, ale bez przesady…nie robiłaby przecież takich rzeczy.
Mama i bokserki
-Po paru miesiącach wymieniliśmy się kluczami. Tak było wygodniej. Uzgadnialiśmy tylko, w którym mieszkaniu dzisiaj śpimy. Ja miałam trochę rzeczy u niego, on u mnie i tak sobie żyliśmy. Któregoś dnia zerwałam się wcześniej z pracy i pojechałam do niego przygotować coś dobrego. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam jego matkę, w jego mieszkaniu, prasującą jego ciuchy. Konkretnie, czarno-białe bokserki, które mu kupiłam – opowiada Marta. W kuchni obiad był już gotowy, pranie nastawione, na meblach ani jednego pyłku kurzu, a podłoga pachniała pronto. -Mama po prostu lubi to robić. Ojciec jest cały dzień w pracy, więc jak ogarnie dom to przyjeżdża tu. Dzięki temu jej się nie nudzi. Nie widzę w tym nic złego – przekonywał Michał.
Bo mama wie najlepiej
Jak twierdzi Marta, wszystko zaczęło układać się w logiczną całość. Michał każdy weekend (jeśli akurat gdzieś wspólnie nie wyjechali) spędzał pod Warszawą, w swoim rodzinnym domu. Twierdził, że tam mieszkają jego koledzy, choć jak się okazało, wcale za często się z nimi nie spotykał. Przywoził mamie pranie, jeśli akurat ona nie mogła wpaść w tygodniu, a odbierał wyprasowane. – Dzwoni do niej każdego dnia. Nawet nie po to, żeby zapytać jak się czuje, ale żeby zdać relację co robiliśmy, co jedliśmy i jakie jeszcze plany mamy na resztę dnia. Pyta ją nawet na co powinien iść do kina. Zaciskam z wściekłości zęby, choć w środku aż się we mnie gotuje – opowiada Marta.
Żeby żurek się nie zmarnował
Każde święta spędza ze swoimi rodzicami. Jak mógłby ich samych zostawić? - Moi rodzice mieszkają w Gdańsku. Właściwie, mają tylko mnie. Wielokrotnie proponowałam, abyśmy jakoś to sprawiedliwie podzielili. Kilka dni u moich rodziców, kilka u jego. Wytrzymał jeden dzień. Wyjechał, bo stwierdził, że mama potrzebuje jego pomocy. Okazało się, że ugotowała ulubiony żurek Michała. Nie mógł się przecież zmarnować, prawda? - ironizuje Marta.
Można by śmiało powiedzieć: Mamusia nie przecięła pępowiny i wychowała maminsynka. Wszystko jednak wskazuje na to, że z tą pępowiną dobrze Michałowi, a maminsynkiem został na własne życzenie.
Co dalej?
-Nie zrozumcie mnie źle. Michał jest fantastycznym facetem. Troskliwy, kochany, opiekuńczy. Nie potrafi sobie tylko poradzić z dorosłością. Gdyby mógł, najchętniej zamieszkałby ze swoją matką, no i ze mną. Nie jestem tylko pewna, z którą z nas chciałby spędzać więcej czasu - żali się Marta.
Maria, bo tak ma na imię mama Michała, problemu nie widzi. Synek przecież tak ciężko pracuje, nie ma czasu na pranie i prasowanie. To przecież babskie zajęcie! Jeść też musi zdrowo. A kto jeśli nie mama wie, co synek najbardziej lubi?
Dla Marty, w ich życiu Marii jest stanowczo za dużo. Kiedy jednak zasięgnęła fachowej porady, usłyszała, że mężczyzna najczęściej nie zdaje sobie sprawy, że jest uzależniony od matki i nie przyjmuje do wiadomości, że ich relacja wkracza na dość niebezpieczne tory.
Marta wie, że Michał to facet dla niej. Taki na zawsze, do końca życia. Nie chce mu stawiać ultimatum, nie chce, żeby musiał wybierać. Nie jest bowiem pewna, czy wybrałby właśnie ją.