Rozstajemy się z różnymi emocjami: poczuciem ulgi, pustki, smutku, złości, nienawiści. Relacje z byłym mężem przeważnie nie układają się od razu. Potrzebny jest czas, żeby opadły nerwy i stres.
Często pytamy, czy przyjaźń z byłym jest możliwa? Możliwe są różne scenariusze, przyjaźń także, twierdzą psychologowie. Rozstania, które nie niosą ze sobą zemsty i nienawiści sprawiają, że nasze kolejne związki mogą być zdrowsze, a my szczęśliwe.
Amerykańska psycholog z uniwersytetu w Berkeley Judith S. Wallerstein przez 15 lat obserwowała rozwiedzione rodziny. Wnioski? Połowa rozwiedzionych kobiet, która założyła ponownie rodzinę jest szczęśliwa. Druga połowa ma za sobą kolejne dramatyczne rozstania, a ich trauma po rozwodzie trwała nawet 10 lat.
Według badań mamy więc szansę 50/50, ale to, w której połowie się znajdziemy w dużej mierze zależy od nas. Czy uda nam się zamknąć jeden rozdział naszego życia i zacząć kolejny.
Dajmy sobie czas
Najpierw jest złość, nienawiść, żal i inne nieprzyjemne emocje. Używamy niecenzuralnych słów, których zacytować tutaj się nie da. To naturalne. Nie jesteśmy w stanie od razu po rozstaniu zachowywać się, „jak gdyby nigdy nic”. Ale to możliwe. Możliwe, żeby dojść do takiego momentu, kiedy nie chowamy się za straganem z warzywami, gdy zobaczymy naszego eks w tym samym markecie. Żeby nie wsiadać do tramwaju, który jedzie w przeciwnym kierunku do naszego, tylko dlatego, że nasz były właśnie zbliża się na przystanek.
Warto dać sobie jednak czas na nabranie dystansu do tego, co się stało, uspokoić emocje, przewartościować to, co się stało, wyciągnąć dla siebie wnioski na przyszłość. Czasami potrzebujemy na to kilka tygodni, miesięcy, czasami, rok. Według psychoterapeutki Marii Rotkiel rozstanie to strata, którą trzeba przeżyć i przepracować podobnie, jak żałobę. Mechanizm godzenia się z rzeczywistością jest podobny. Potrzebujemy przejść wszystkie jej etapy: wyparcie, złość, smutek, zwrot ku przyszłości. I przeżyć związane z nimi uczucia.
Nienawidzę go!
To pierwsza myśl i pierwsza reakcja na rozstanie. „Nienawidzę go za wszystko! Za wszystko, co wycierpiałam, co mi zrobił, czego mi brakowało w tym związku!” - krzyczymy. Nie udawajmy, że się nic nie stało. Uczciwie powiedzmy, że kontakt z byłym jest teraz bolesny i jeśli mamy dzieci, a przecież zbliża się czas świąt, żadna wspólna kolacja nie wchodzi w grę. Nie musimy się do tego zmuszać. Warto zadbać o dobry kontakt byłego męża z córką czy synem, ale sobie dać jeszcze czas. Na pogodzenie się z tym, co się stało. I na wybaczenie. To bardziej potrzebne nam niż partnerowi, żeby pójść do przodu. Być może nie uda nam się zapomnieć, ale wybaczyć warto. Warto zrobic to dla siebie.
Ja ci jeszcze pokażę!
Unikajmy zemsty, rywalizacji o dzieci, wzajemnego oczerniania, wysyłania smsów z pogróżkami do niego i jego nowej znajomej. Takie zachowania poprawiają nam samopoczucie na chwilę, ale nie pomagają uporać się z przeszłością. Zwłaszcza, gdy mamy dzieci, które nie powinny być stroną w naszym sporze. Dla nich i tak sytuacja jest trudna, niezrozumiała, często nie do ogarnięcia i może pozostawić ślad na całe życie. Jeśli złość nam nie przeszła, lepiej przez jakiś czas unikać kontaktów, odciąć się, wyciszyć. Czas naprawdę leczy rany, może ich do końca nie zabliźnia, ale z czasem tamuje krew.
Nie bójmy się samotności tego, że nic dobrego już nam się nie przydarzy. Spróbujmy powoli odbudowywać swoje poczucie własnej wartości. Gdy coś się kończy, zazwyczaj coś innego się zaczyna. To dobry czas zrobienia porządków w życiu, wśród znajomych, w pracy, to czas zadbania o siebie. Warto przestać myśleć „co by było gdyby”, spróbujmy wyciągnąć wnioski i spojrzeć do przodu, nakreślić swoją przyszłość od nowa.
Przyjaźń to za dużo powiedziane
Przyjaźń z eks nie zdarza się często. Możliwe są jednak poprawne relacje. Maria Rotkiel w swojej książce „Nas dwoje, czyli miłosna układanka” pisze: „Wierzę, że miłość do dziecka jest silniejsza od żalu do byłego partnera”. O tym warto pamiętać. On zawsze będzie ojcem naszych dzieci i ważne jest, żeby miał z nimi dobry kontakt. To niestety wymaga ustalenia kiedy i jak mogliby się spotykać, w jakich okolicznościach, czego od niego oczekujemy. To nie muszą być wyłącznie wyjścia do kina i na spacer Równie dobrze może pójść z córką do dentysty, na bilans roczny, na zakupy po nowe buty, może syna odebrać z przedszkola, gdy musimy dłużej zostać w pracy. Może być ojcem, który wspiera nas na co dzień, a nie tylko je z dziećmi pizzę i frytki. Wiele jednak zależy od nas i tego, jak ułożymy sobie tę relację, na ile ona da się ułożyć.
Kiedy możemy uznać, że jest „normalnie”?
- Kiedy nie unikamy rozmowy, gdy przypadkiem spotkamy się na ulicy.
- Kiedy składamy sobie życzenia świąteczne, urodzinowe, chociażby w formie smsa.
- Kiedy nie boimy się zadzwonić i poprosić o pomoc w sprawach dotyczących dzieci, ale także dotyczących nas samych
- Kiedy możemy razem usiąść przy jednym stole bez kłótni i krzyków
- Kiedy pojawia się w nas myśl „był fatalnym mężem, ale jest dobrym ojcem”