„To kiedy będzie chrzest maluszka?” – wciąż słyszy to pytanie. Nigdy. No chyba, że gdy maluszek dorośnie sam podejmie decyzję o tym, że chce przyjąć sakrament.
Pytanie o chrzest pojawiło się jeszcze wtedy, gdy Iza była w ciąży. Odpowiedź była dla niej oczywista. Ona i jej mąż Marcin są niewierzący, nie mieli ślubu kościelnego. Dziwiło ją, że ktoś w ogóle może zadać to pytanie. A jednak pojawiało się ono nieustannie. Nawet jej mąż przez chwilę rozważał ochrzczenie dziecka „dla świętego spokoju”, szybko jednak z tego pomysłu zrezygnował. A zatem chrztu nie będzie.
Iza była przekonana, że jej rodzina przyjmie tę decyzję ze spokojem Wprawdzie rodzice i dziadkowie byli wierzący, ale ona od lat była ateistką. Nawet nie chodziła na religię w liceum. Sądziła, że przez te wszystkie lata wszyscy się z tym oswoili, myliła się. „Ty sobie rób co chcesz, ale dziecko powinno być ochrzczone” – słyszała nieustannie. „A może będzie chciało chodzić do kościoła, dlaczego odbierasz mu tę szansę”? – ten wciąż powtarzany argument wydawał jej się kuriozalny. Przecież ochrzcić można się zawsze, a wystąpienie z kościoła graniczy z cudem! Coraz bardziej irytowały ją pytania o chrzest.
Iza i Marcin nie mieli wątpliwości odnośnie podjętej decyzji Te pojawiły się dopiero po rozmowie z 90-letnią babcią Izy. Nie ochrzczenie prawnuczki było dla niej czymś niewyobrażalnym. Iza wiedziała, że dla babci to jest wielkie zmartwienie. „Może by tak dla spokoju skłamać, że chrzest był?” – pomyślała sobie. Kameralny, bez rodziny i imprezy. Babcia dzięki temu będzie spokojna. Szybko jednak odrzuciła tę myśl. Może dzięki temu kłamstewku babcia poczułaby się lepiej, ale ona - jak hipokrytka. I pomyślała o tych wszystkich znajomych, którzy nie są religijni, ale chrzczą dzieci „bo przecież tak trzeba”, „bo wszyscy chrzczą”, „bo co powie rodzina”. Ona tak nie chciała.
Moje dziecko samo zdecyduje Długo myślała o tym, jak rozwiązać sprawę, by pozostać w zgodzie ze swoimi przekonaniami i nie zranić najbliższych. Odwiedziła babcię i spokojnie, bez emocji wszystko spokojnie jej wyjaśniła. Jeśli jej córeczka dorośnie i świadomie zdecyduje się na chrzest, ona nie będzie się sprzeciwiać. Wyjaśniła, że chrzczenie niemowląt stało się powszechnie obowiązującym zwyczajem z uwagi na ich dużą umieralność w poprzednich stuleciach. Współcześnie śmierć człowieka w wieku niemowlęcym jest niebywałą rzadkością, ze chrztem spokojnie można poczekać. Spokojnie tłumaczyła, że chrzest to przecież wysłuchanie nauk Pisma Świętego, wyznanie wiary w Chrystusa, deklaracja chrzczonego, że będzie głosić Ewangelię. Czy sześciomiesięczne niemowlę naprawdę jest zdolne do tego wszystkiego? Babcia przyjęła te tłumaczenia ze spokojem i zaakceptowała decyzję Izy i Marcina. Wtedy z ich decyzją pogodzili się także pozostali członkowie rodziny.
Z czasem pytania o chrzest ustały Iza i Marcin nie żałują swojej decyzji. Są za to przekonani, że żałowaliby, gdyby ugięli się pod presją i wbrew własnym przekonaniom zdecydowali się na sakrament. Iza nie może pojąć motywacji tych wszystkich, którzy z kościołem nie mają nic wspólnego ale karnie biegną ochrzcić dziecko, bo tak wypada.
Pewnego wieczoru Iza podczas powrotu z pracy do domu zauważyła nowo otwarty elegancki butik z ubrankami dla dzieci. Weszła do środka, okazało się że asortyment to przede wszystkim ubranka do chrztu. Na środku sklepu stała para z zapłakanym niemowlakiem, a ekspedientki prezentowały kolejne modele niewygodnych, niepraktycznych, potwornie drogich ubranek. „W tym powinien w kościele wytrzymać, potem trzeba będzie przebrać” – tłumaczyła pracownica sklepu. Iza tylko uśmiechnęła się do siebie. Cieszy się, że nie musiała w podobnym przedsięwzięciu uczestniczyć.