Gdy byliśmy dziećmi, chcieliśmy jak najszybciej dorosnąć. Świat „dużych ludzi” wydawał się taki beztroski. Mogą przecież robić wszystko i nikogo nie muszą pytać, czy mogą wyjść, czy mogą pójść, czy mogą to i tamto. Zakazy i nakazy praktycznie ich nie obowiązują. Dziś, gdy już dorośliśmy, pragniemy wrócić do czasów dzieciństwa. Bo są takie rzeczy, za którymi po prostu tęsknimy, a których będąc dziećmi wprost nie cierpieliśmy.
Czas na kąpiel
"Kochanie, czas na kąpiel!" Które dziecko cieszy się, gdy słyszy te słowa? My takiego nie znamy. Namydlanie, spłukiwanie, szczypiące oczy, bo akurat szampon wpadł tu i tam. Na szczęście, były dni, kiedy słyszeliśmy: "Ok, dziś dzień dziecka". Kto z nas nie skakał wtedy z radości?
Dziś, wylegiwanie w wannie wypełnionej wodą to idealny sposób na odpoczynek i chwila tylko dla siebie, o której często marzymy przez cały dzień.
Pora spać
Trochę po 19. Właśnie skończyła się dobranocka. I nagle głos mamy: "Ząbki, paciorek i spać" - pamiętacie? Wielu rodziców każdego dnia toczy z dziećmi istny bój o spanie. Bo niby dlaczego mam iść spać, skoro nie jestem zmęczony i chętnie bym jeszcze poszalał?
Dziś, za kilka dodatkowych godzin snu zrobilibyśmy wiele!
"Książka sama się nie przeczyta"
Lektury szkolne - zmora prawie(!) każdego dziecka. Bo przecież od siedzenia i czytania o wiele ciekawsza jest zabawa.
Jak wiele oddalibyście dziś za wieczór z książką w ręku i możliwość przeniesienia się do innego, może lepszego, świata? My, całkiem sporo :)
Obiad stygnie!
"Obiad na stole!"– krzyczy mama, gdy ty akurat finalizujesz zakup kolejnego już domu. Czy mama nie rozumie, że gry w Monopoly nie można tak po prostu przerwać? A poza tym, nie jesteś przecież nawet głodny. I nie zapominajmy jeszcze, że po obiedzie czeka na nas podwieczorek. Serio? Dwa obiady?
Dziś, najczęściej jemy w biegu. A gdy znajdziemy już czas na wyjście do restauracji, nie możemy uwierzyć w swoje szczęście. Naprawdę był czas, gdy jedzenie było męczarnią? Niewiarygodne!
Spotkania rodzinne
Imieniny u cioci Krysi. Mama od rana grzebie w twojej szafie wyjmując co chwila inne ubrania. „Czy to ci się podoba?”, „Przymierz, proszę” – słyszysz cały czas. Kiedy już docieracie na rodzinną imprezę, tłum ciotek atakuje cię z każdej strony. I każda, naprawdę każda, albo tarmosi cię po włosach, albo łapie za policzki. Przynajmniej dwie godziny musisz wysiedzieć przy stole. Jesteś już na tyle duży, że dasz radę – tak twierdzi mama.
Kiedy dziś dostajemy zaproszenie na rodzinną imprezę, zazwyczaj nie możemy się jej doczekać. To świetna okazja do spotkania się z bliskimi, których szmat czasu nie widzieliśmy. Dobre towarzystwo, smaczne jedzenie, niezłe wino i ploteczki. Idealnie!
Tradycyjnie: spacer
Niedzielny obiad, a po nim tradycyjnie rodzinny spacer. „Będzie fajnie, zobaczysz” – przekonywali rodzice. Nie było. Szliśmy tak prosto, przed siebie, bez celu. Co za bezsens!
Dziś, gdybym miała choć trochę więcej czasu, a mama powiedziałaby „Będzie fajnie, zobaczysz” – przy drzwiach byłabym pierwsza.
Czas na zakupy!
Wyjście na zakupy z rodzicami wiązało się raz: z odwiedzeniem wielu sklepów, a dwa: z przymierzaniem wielu ciuchów. Dla małego dziecka kiepska atrakcja. I jeszcze to wciskanie butów na siłę! Mówisz – nie da rady. Pani ekspedientka wie jednak lepiej. Więc płaczesz. Bo co innego Ci pozostawało?
Dziś, gdy słyszymy „zakupy” myślimy: "będzie fajnie!" (przynajmniej większość pań tak myśli). Sklepy, przymierzalnie to przecież raj na ziemi. Dajcie nam tylko trochę więcej czasu!