Każdy okres rozwojowy przynosi rodzicom i dziecku mnóstwo nowych odkryć, przygód i… problemów. Dziecko coraz śmielej poznaje otaczający je świat, zaczyna więc, często nieświadomie, testować granice i cierpliwość rodziców. Czasem może się wydawać, że niektóre zakazy czy nakazy łamie z pełną premedytacją, chociaż paradoksalnie maluch wtedy właśnie próbuje sprostać naszym oczekiwaniom. Jak się w tym nie pogubić i jak radzić sobie z „niesfornym” dzieckiem? Oto mały poradnik! Zacznijmy od dziecka w wieku 12-18 miesięcy.
Roczne dziecko dotychczas raczej nie sprawiało problemów natury wychowawczej, dlatego sytuacja, w której pojawiają się pierwsze nakazy i zakazy jest nowa, zarówno dla niego, jak i dla rodziców. Jest to nie do uniknięcia, maluch zaczyna sam się przemieszczać i poznawać świat, więc postawienie pierwszych granic jest często konieczne dla jego bezpieczeństwa.
Nie słucha poleceń, ignoruje zasady
Przede wszystkim, musimy sobie uświadomić, że tak małe dziecko nie ma jeszcze zdolności uogólniania przekazanych mu zasad. Kiedy usłyszy „nie gryź” możliwe że przestanie gryźć to co akurat gryzło, ale za chwilę wsadzi do buzi co innego. Między dwunastym a piętnastym miesiącem życia maluchy mają też problem z zapamiętywaniem nowych słów i minionych wydarzeń, bardzo często „umykają” mu one z głowy, jeśli więc chcemy żeby dziecko zrobiło jakąś skomplikowaną czynność, musimy podawać mu polecenia etapami. Uzbrójmy się też w cierpliwość, bo mózg dziecka ma jeszcze problem z hamowaniem działań, jeśli więc uparcie rzuca ono zabawkę, którą mu podajemy, nie liczmy na to, że po naszym poleceniu przestanie. To odruch! Dzieci w tym wieku mają też spory problem ze zrozumieniem zaprzeczeń, zaprzeczenie wymaga bowiem wywołania w mózgu obrazu jakiejś czynności, a następnie zanegowania go. To skomplikowana operacja jak na tak małe dziecko. Dużo łatwiej będzie mu wykonać proste polecenie „zostań tu” zamiast „nie idź tam”.
Robi to czego mu zakazuję, patrząc prosto na mnie
Takie zachowanie często traktowane jest przez rodziców, jako przejaw budzącej się w dziecku złośliwości. Wszystkich zaniepokojonych tym faktem uspokajam- dziecko w tym wieku jest zbyt małe, żeby potrafić posługiwać się tak wysublimowanymi sztuczkami. Bardzo często w spojrzeniu rodzica dziecko szuka potwierdzenia, czy może coś zrobić, a kiedy napotka jego wzrok nie potrafi jeszcze odczytać intencji i uznaje go za zielone światło. Inteligencja dziecka przed skończeniem drugiego roku życia jest przede wszystkim sensoryczno-motoryczna, co sprawia, że nawet zakazy próbuje przyswoić sobie za pomocą działania (często zakazanego).
Chce wszystkiego teraz, zaraz, już!
Niestety, przed ukończeniem drugiego roku życia nie możemy liczyć na to, że maluch zrozumie czym różni się „za minutę” od „za godzinę”. Przyszłość dla dziecka jawi się jako niczym nie ograniczona nieskończoność. Nie potrafi ono jeszcze ocenić sytuacji i poczekać, a niespełnione potrzeby budzą w nim płacz albo agresję. Jeśli maluch jest głodny i nie potrafi doczekać do obiadu, dużo lepiej zniesie oczekiwanie jeśli dostanie choćby kawałek jabłka. Warto od razu wykazać zainteresowanie potrzebami dziecka, nawet jeśli w tej chwili nie możemy ich spełnić. Rzucone w pośpiechu „zaraz” wcale nie uspokoi zaniepokojonej pociechy.
Ciągle coś pokazuje palcem, ciągle czegoś chce…
To, że dziecko pokazuje w sklepie palcem na zabawki, wcale nie oznacza, że chce je mieć. Chwalimy maluchy za wskazywanie obrazków w książeczce oraz sami często posługujemy się wskazywaniem, żeby czymś je zainteresować, więc nie widzą one nic złego w tym geście. Łatwo wpaść w błędne koło, kiedy w sklepie dziecko pokazuje zabawkę, a rodzic reaguje ostrym „nie”. Maluch płacze, bo nie rozumie sytuacji, a my jesteśmy pewni, że próbuje wymusić na nas zakup.
Zanim się rozpłacze, sprawdza czy patrzę
Znacie to? Rozbawione dziecko przez przypadek się uderza, rozgląda się więc czujnie i kiedy napotyka wzrok mamy zaczyna płakać. Łatwo odnieść wrażenie, że robi to tylko po to, żeby dostać trochę uwagi i współczucia. W rzeczywistości często impulsem, który ostatecznie decyduje o tym, czy wybuch płaczu nastąpi, czy nie, jest niepokój malujący się na twarzy mamy lub taty. Poprzez kontakt wzrokowy dziecko sprawdza, czy to co mu się przytrafiło jest niebezpieczne, jeśli w reakcji rodzica widzi potwierdzenie, zaczyna się bać i płakać. Spojrzenie z uśmiechem i zaufaniem często może dodać malcowi tyle otuchy, że wróci on do zabawy i zapomni o bólu.
Przy innych jest jak aniołek, przy tobie płacze
Słyszysz, że twoje dziecko pod opieką babci albo pań ze żłobka zachowywało się jak aniołek, tymczasem do domu przywozisz marudnego, rozkrzyczanego i płaczącego diabełka? Dużo mam w tej sytuacji ma skłonność do szukania problemu w sobie, tymczasem to całkiem normalne, że maluch czeka z wyładowaniem emocji aż znajdzie się w pobliżu swojej „bezpiecznej przystani”. To właśnie obecność mamy sprawia, że dziecko nareszcie może dać upust wszystkim zbieranym w sobie napięciom i emocjom, pamiętaj o tym kiedy znów twoja pociecha zmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, kiedy tylko zostaniecie sami. To wyraz miłości i zaufania, jakim maluch cię darzy.
W opracowaniu tekstu pomocna była książka „Próbowałam już wszystkiego” autorstwa I. Filliozat.