![Fot. Screen z Youtube / [url=https://www.youtube.com/watch?v=kcVtsnFeLC8]Cinematica[/url]](https://m.mamadu.pl/d6ff83cb0dc1b943363f30c84e78f0f0,360,0,0,0.jpg)
REKLAMA
O tym, czy "Powrót do przyszłości" się nie zestarzał rozmawialiśmy z bodaj największym fanem (albo jak sam o sobie mówi: psychofanem) filmu w Polsce, z Michałem Góreckim, autorem bloga "Never grow up" i współautorem bloga "Mike and Mary", który twierdzi, że oglądał film jakieś 53847385 razy. 21 października rano ubrał się w kamizelkę Marty'ego McFly'a, dżinsy i i napisał na swoim facebooku: "Czekałem na ten dzień. Czekałem 30 lat. Albo jakoś tak - nie wiem kiedy dokładnie była premiera Powrotu do Przyszłości w Polsce - wiem, że byłem na tym w kinie, z rodzicami. Którzy oczywiście twierdzili, że w tytule jest błąd, bo jak można wrócić do przyszłości? Po tylu latach fejkowych informacji, ze to dziś, mogę wreszcie powiedzieć - TAK, TO DZIŚ."
Po rozmowie doszliśmy do wniosku, że Powrót do przyszłości jest najlepszym w historii kina filmem do wspólnego oglądania z dzieciakami. Niezależnie od płci. "W tradycyjnym podejściu to oczywiście film dla chłopaków. Ale ja nie lubię tradycyjnego podejścia. Moja siostra lubiła ten film, szczególnie motywy z 1 części - lata pięćdziesiąte, to bardzo fajne kino." - mówi Górecki. I niezależnie od wieku. No dobra - żeby coś zrozumieć, dobrze, żeby Wasze dziecko miało z 7 lat: "To zależy od dziecka. Z Frankiem (7 lat) pewnie mógłbym obejrzeć już, choć wielu rzeczy by nie zrozumiał. On intelektualnie dorósł do tego filmu, ale emocjonalnie chyba nie do końca - mocno przeżywa "złych" w filmach, szczególnie tych przerysowanych. Ja myślę, że dobry wiek to 7-8 lat." - dodaje Michał.
Bo przecież:
Siedmio i ośmiolatki pokochają "Powrót do przyszłości" za DeLoreana, najfajniejszy samochód na świecie, najbardziej czadowe auto w historii kina. DeLoreany produkowano w latach 80-tych, tylko przez 2 lata, wypuszczono w sumie raptem 8500 sztuk (do Polski trafiło podobno 11 egzemplarzy). Otwierane do góry drzwi, stalowy kolor, futurystyczny kształt, ogniste ślady jakie po sobie pozostawia, skojarzenia z UFO. To jedyny samochód na świecie, który od razu kojarzy się wszystkim z wehikułem czasu. Górecki mówi: "Mój Franek wie o Powrocie do przyszłości od kiedy półtora roku temu zabrał mi mojego DeLoreana".
Siedmio i ośmiolatki pokochają "Powrót do przyszłości" za DeLoreana, najfajniejszy samochód na świecie, najbardziej czadowe auto w historii kina. DeLoreany produkowano w latach 80-tych, tylko przez 2 lata, wypuszczono w sumie raptem 8500 sztuk (do Polski trafiło podobno 11 egzemplarzy). Otwierane do góry drzwi, stalowy kolor, futurystyczny kształt, ogniste ślady jakie po sobie pozostawia, skojarzenia z UFO. To jedyny samochód na świecie, który od razu kojarzy się wszystkim z wehikułem czasu. Górecki mówi: "Mój Franek wie o Powrocie do przyszłości od kiedy półtora roku temu zabrał mi mojego DeLoreana".
Dziewięcio i dziesięciolatki będą uwielbiały sceny z deskorolką. Scenę "wynalezienia" deskorolki, kiedy Marty w 1955 roku zabiera dzieciakom jakieś pudło na kółkach, odłamuje górę i ucieka przed Biffem i jego bandą taką skleconą naprędce i prowizorycznie namiastką deskorolki. Scenę deskorolkowego autostopu z dojazdu do szkoły na początku pierwszej części. I fruwające deskorolki przyszłości (deskolotki), które z jakiegoś powodu nie latały nad wodą.
Jedenasto i dwunastolatki zaczną już ogarniać koncept podróży w czasie. Za jakiś czas będziecie im mogli pokazać "Terminatora", w którym zrozumienie następstwa czasów i zdarzeń oraz konsekwencji podróży w przeszłość jest dużo bardziej skomplikowane. Znów oddajemy głos Góreckiemu: "Sama koncepcja podróży w czasie wymaga ogarnięcia przez dziecko przeszłości i przyszłości, dopiero drugim krokiem jest zrozumienie samych podróży i ich konsekwencji. W tym filmie czasem dorośli się gubią. Filmy o podróżach w czasie fajnie ćwiczą mózg - wyobrażanie sobie wszystkich pętli to niezła zabawa. "
Trzynasto i czternastolatki polubią film za jego rockandrollowość i romantyzm. Kultowa pierwsza scena z zegarami, wzmacniaczami, nagłośnieniem na maxa i próbą gitarową Marty'ego. Huey Lewis and the News i "Power of Love" podczas napisów początkowych. Perspektywa zabrania dziewczyny na weekend (!), nad jezioro (!), pożyczonym samochodem (!), który ktoś rozbił (WHAT?!). Przesłuchanie zespołu Marty'ego (jednym z jurorów jest Huey Lewis!). Johnny B. Goode ("tam skąd przychodzę to staroć") i szalona solówka gitarowa Marty'ego. Podglądanie, pierwszy pocałunek, pierwsza miłość. Nawiązanie do Chucka Berry'ego ("hej Chuck, to ja, twój kuzyn, Marvin Berry"). No dobra - tego ostatniego dzieciaki nie zrozumieją, ale to fantastyczna okazja, żeby im wytłumaczyć, kim był Chuck Berry i o co chodzi z tym "Johnny B. Goode".
Piętnasto i szesnastolatki docenią jeden z najbardziej błyskotliwych scenariuszy w historii kina. Każda scena, każdy bohater, każdy dialog mają swój sens i swoje odzwierciedlenie w przyszłości / przeszłości. Łysy dyrektor Strickland. Reakcja George'a McFly'a na program komediowy. Sprzątacz, który zostanie burmistrzem. Wujek Joey za kratami. Ulotka ze zbiórką na remont zegara. Tablica rejestracyjna OUTTATIME. Lord Vader z Planety Vulcan. Nie wiem, czy w szkołach filmowych odbywają się warsztaty poświęcone analizie tego filmu. Nie wiem, czy są prace magisterskie poświęcone scenariuszowi. Ale powinny być.
Oddajmy raz jeszcze głos Michałowi: "Kurczę, ten film bardzo na mnie wpłynął i sporo mnie nauczył. Poznałem klasyczne lata 50-te w USA - to ważna rzecz w kinie amerykańskim. Pokochałem filmy o podróżach w czasie - od tego czasu jestem ich fanem. Oglądam różne, porównuję. Kocham ten film i ciągle jest on gdzieś z tyłu mojej głowy."
A zatem, jeśli nie oglądaliście jeszcze z Waszym dzieckiem "Powrotu do przyszłości", to pora nadrobić zaległości. Najlepiej w najbliższy weekend. Niech się zakochają - i w filmie, i w motywie przewodnim Alana Silvestri - obok Indiany Jonesa i Gwiezdnych wojen bodaj najbardziej rozpoznawalnym muzycznym temacie filmowym wszech czasów.