"Dziecko to obciążenie, frustracja i zmęczenie". Bezdzietne małżeństwa są szczęśliwsze
Redakcja MamaDu
·3 minuty czytania
Publikacja artykułu:
W Polsce coraz więcej par decyduje się na związek bez potomstwa, zwany zagranicą DINK, czyli „Dual Income, No Kids” (podwójny przychód, bez dziecka). Według danych Uniwersytetu Opolskiego w naszym kraju żyje w sumie około 30 proc. bezdzietnych małżeństw, blisko 20 proc. z nich ma problemy z płodnością. Szacuje się więc, że tych bezdzietnych z wyboru jest między 6, a 10 proc. Co więcej, z roku na rok, ich liczba rośnie, a szczególnie wśród młodych par.
Reklama.
Zofia i Adam zachowują się jak świeżo upieczone małżeństwo W ich domu pełno jest liścików, które zostawiają sobie nawzajem: „Tęsknisz za mną?” , „Przepraszam, że zjadłam Twoje czekoladki” - to tylko niektóre karteczki rozwieszone w kuchni, czy sypialni. „Potajemnie pakuje mu moją seksowną bieliznę, gdy wyjeżdża w podróż służbową” – uśmiecha się Zofia. W zamian, Artur chowa po domu romantyczne liściki dla żony. „Jak mnie nie ma, chcę by się uśmiechała” – podkreśla. Mogłoby się wydawać, że z czasem ich zapał opadnie. A jednak zaskoczę Was, bo Zofia i Adam są małżeństwem od 26 lat. Przyznają, że dzieci nie mają, bo nigdy ich nie chcieli.
Dzieci to zmęczenie i frustracja Zdaniem Zofii ich związek rósł w siłę, bo nigdy nie był zakłócony przez chaos, jaki wnoszą dzieci. Według niej dla małżeństwa potomstwo, to częściej nieporozumienia, frustracja, finansowe obciążenie i psychiczne zmęczenie. „Mam wiele koleżanek, które chcąc być najlepszymi na świecie matkami, poświęcają cały swój wolny czas dzieciom odsuwając się tym samym od swoich mężów” – podkreśla Zofia. „Są zmęczone i zestresowane, straciły poczucie własnej tożsamości, nie wiedzą co znaczy przyjemność w życiu, nie wspomnę o figurze” – dorzuca po chwili.
Czy teraz będziecie na poważnie i zdecydujecie się na potomstwo? Uważa, że swój fantastyczny wygląd zawdzięcza nie genom, a przespanym nocom. Twierdzi również, że nigdy nie musiała się martwić o nocny seks z mężem i o to, czy dzieci im nie przeszkodzą. Artur dorzuca historię o znajomych, którzy z rozwodem czekają, aż dzieci dorosną i się wyprowadzą. Mówi o krzywdzących stereotypach i pytaniach znajomych: czy teraz będziecie na poważnie i zdecydujecie się na potomstwo?
Anna i Marek są dobrze sytuowaną parą, obydwoje koło czterdziestki Mogłoby się wydawać, że mają wszystko, co potrzebne by mieć dzieci. A jednak brakuje kluczowej kwestii - nie mają takiej potrzeby. Początkowo obawiali się głośno o tym mówić. Skupieni na swojej pracy i życiu, twierdzą, że na dziecko nie mają po prostu czasu, a malucha nie chcieliby wychowywać przy pomocy obcych osób. Ania zastanawia się, czy w ogóle ma instynkt macierzyński.
Samolubni, karierowicze, zapatrzeni w siebie, wyobcowani Tak można by pomyśleć o bezdzietnych z wyboru. W rzeczywistości, jak podkreślają socjolodzy, to osoby bardzo odpowiedzialne. Doskonale zdają sobie sprawę, co oznacza rodzicielstwo i nie chcą by ich potomstwo było w jakikolwiek sposób zaniedbane.
Rodzicielstwo niszczy małżeństwo? 2009 roku New York Times zamieścił badania prowadzone przez dwie dekady. Wynika z nich, że zadowolenie z małżeństwa spada w momencie przyjścia na świat dziecka. Wzrost zadowolenia następuje dopiero po opuszczeniu przez dzieci domu. Gdy na świecie pojawia się potomstwo randki muszą by planowane, opiekunki zorganizowane, rozmowy przy stole schodzą na tematy dziecięce, a na seks brakuje po prostu siły.
Sypialnie rodziców dominują maluchy, które zdarza się i tak, że śpią z rodzicami w łóżku. Finanse są nadwyrężone, a na wolny czas małżonków brakuje często miejsca. Według danych opublikowanych w książce „Na tropie szczęścia” Daniela Gilbera, dzieci podnoszą poziom szczęścia, gdy myślimy się o ich posiadaniu. W momencie, w którym pojawiają się na świecie i zaczynają się problemy, ludzie uważają się za mniej szczęśliwych.
W Stanach Zjednoczonych, Kanadzie czy Wielkiej Brytanii w ciągu ostatnich dwudziestu lat podwoiła się ilość kobiet, które nie chcą potomstwa. Bezdzietność w tych krajach nie budzi już takich kontrowersji, czy negatywnych emocji. W Vancouver w latach 80-tych powstało pierwsze stowarzyszenie zrzeszające osoby, które zrezygnowały z posiadania dzieci.
Ze świadomym rodzicielstwem pojawiły się również pytania, które małżonkowie zaczęli sobie zadawać. Czy mamy stabilną sytuację życiową? Czy nasze finanse to wytrzymają? Czy będziemy wspólnie dzielić się obowiązkami przy dziecku? Czy jesteśmy w stanie poświęcić swój wolny czas, swoją karierę? Są osoby, które z wolności rezygnować nie chcą. Coraz więcej par dochodzi do wniosku, że rodzicielstwo to wybór, a nie obowiązek i nie musi dotyczyć każdego.