Kształtowanie małego człowieka to nie lada wyzwanie. Każdy rodzic chciałby, żeby jego dziecko było grzeczne, kulturalne i posłuszne. Niestety zapominamy przy tym, że przykład idzie od nas samych. Wymagamy, by dzieci odnosiły się do nas i innych ludzi z szacunkiem, podczas gdy sami jesteśmy zwykłymi chamami.
Byłam wczoraj świadkiem bardzo smutnej sceny, która rozegrała się na parkingu pod supermarketem. Jakaś bidulka próbowała zaparkować samochód (combi), a było dość ciasno, więc chcąc nie chcąc zablokowała na kilkanaście minut ruch w obu kierunkach. Widać było, że robi co w jej mocy, by jakoś z twarzą wyjść z tej żenującej sytuacji, kiedy do jej auta podszedł pan po trzydziestce z czteroletnim synkiem, prowadzonym za rękę.
Myślę sobie – no, może ktoś jej pomoże! Nic z tych rzeczy, moi drodzy. Pan zapukał w szybę, a gdy kobieta otworzyła, zaczął swój wulgarny monolog – „Ty tępa pi*do, kto ci dał prawo jazdy? Wy*ierdalaj na pekaesa do swojej wiochy”. Po czym tanecznym krokiem odszedł, mówiąc jeszcze do syna coś w stylu „oby twoja siostra nie wyrosła na taką pie*dolniętą babę, chociaż jak się wda w mamunię to wszystkiego się można spodziewać”.
Wszyscy uczestnicy tego zdarzenia zapewne pomyśleli „co za cham!”. Powiem więcej: cham i jego mały klon. Bo choć dziecko nic nie powiedziało, to można się domyśleć jakim słownictwem operuje. I jaki ma wpojony szacunek do innych.
Jesteśmy wulgarni Rozwiązujemy problemy siłą, mówimy o innych z pogardą, obgadujemy, wyśmiewamy, a potem nagle robimy wielkie oczy, bo Jasio powiedział do Basi, że ta ma „ryj jak świnia”. Wtedy trzeba na Jasia nakrzyczeć lub sprać go na kwaśne jabłko (a jakże!), bo „nie wolno tak mówić!”.
Czy wyście wszyscy poszaleli?
Sama nie jestem idealną matką, ale mam chociaż świadomość, że wychowanie dzieci zaczyna się od… „wychowania samego siebie”. I nie trzeba mieć trzech fakultetów, by być człowiekiem kulturalnym, opanowanym i empatycznym. Ale na nic mój trud wychowawczy, gdy potem moje dziecko i tak bawi się z tymi małymi chamami na placu zabaw.
Oczywiście, to wszystko nie jest proste – nas, dorosłych, też przecież ktoś wychował, mamy swoje nawyki i poglądy. I wiem, że prawdziwą sztuką jest wyrażanie swoich myśli w sposób kulturalny i dyplomatyczny. A jeszcze trudniej zachowywać klasę choćby w prozaicznych sytuacjach.
Jeśli Ty, rodzicu, mówisz przy swoim dziecku, że Twój szef jest kretynem, a baranem policjant, który wręczył Ci mandat za przekroczenie prędkości, to nie oczekuj od dziecka, że będzie miało szacunek do innych ludzi.
Jeśli Ty, rodzicu, oglądając wieczorne wiadomości komentujesz problem z imigrantami słowami „niech te p*erdolone brudasy wracają do siebie”, to nie wychowasz (jak zapewne Ci się zdaje) patrioty, tylko chama.
Jeśli Ty, rodzicu, lekceważysz swoje dziecko i traktujesz je jako swoją własność, a nie jak odrębną istotę społeczną, to nie oczekuj, że będzie liczyło się ze zdaniem osób, które napotka na swojej drodze.
Jeśli Ty, rodzicu, ośmieszasz swoje dziecko w obecności innych osób, krytykujesz na forum i wytykasz jego wady to wiedz, że nie zmobilizujesz go do pracy nad sobą, a jedynie zburzysz jego poczucie własnej wartości. Być może nieodwracalnie! I pamiętaj, że i ono tak postąpi w przyszłości z innymi.
Jeśli Ty, rodzicu, nie umiesz wznieść się na wyżyny swojej kultury osobistej i ekspedientce w sklepie powiedzieć „dzień dobry” czy „dziękuję” lub komentujesz jej pracę słowami „ucz się, bo skończysz jak ona” to nie licz, że dzieciak dostanie się na najlepsze studia, bo tak! Spodziewaj się za to, że w przyszłości zacznie oceniać ludzi pod kątem ich pozycji zawodowej.
Jeśli Ty, rodzicu, komentujesz ocenę niedostateczną z kartkówki słowami „ty tłumoku” to licz się z tym, że w przyszłości ten dorosły, którego stworzysz na swój obraz i podobieństwo będzie tak traktował swoje dzieci.
Jeśli Ty, rodzicu, z pogardą odnosisz się do bezdomnych w parku lub nie ustępujesz miejsca w autobusie starszym osobom, to nie spodziewaj się, że będzie ktoś, kto poda Ci szklankę wody na stare lata.
Pamiętaj zatem, że to Ty w głównej mierze jesteś odpowiedzialny za to, jakie jest i kim będzie w przyszłości Twoje dziecko. To Ty od najmłodszych lat jesteś jego największym autorytetem. Nie schrzań tego.