Jaś płacze, bo mama wyrwała mu z ręki wspaniałą zabawkę, jaką był służbowy telefon taty. Amelka ze złości zaciska usta, a zamiast sprawnie zjeść na śniadanie kaszkę z mlekiem, rozsmarowuje ją po całym stole. Kasia od godziny wsłuchuje się w odgłos jaki wydaje grzechotka, gdy uderza się nią w garnek. A Piotruś za nic w świecie nie da sobie zmienić pieluchy, ani tym bardziej założyć skarpetek.
Ze starszymi nie jest lepiej! Obudzić rano, żeby nie spóźniło się na zajęcia? Zapomnij. Pięć razy będziesz stać w drzwiach, aż w końcu puszczą ci nerwy. Histeria w sklepie przy półce z zabawkami? Standard. Miała być w wannie już od pół godziny, a nadal ogląda telewizje? Pyskuje?
Małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci – duży kłopot. Tak, tak, po stokroć tak. Problem niestety jest taki, że niezależnie od wieku dzieci zawsze są w stanie wyprowadzić nas z równowagi. Często robią to celowo, gdy widzą, że wzbiera w nas gniew. Jedne chcą sprawdzić naszą wytrzymałość, a inne nie miały w odpowiednim czasie postawionych granic.
Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, pamiętaj o tym. Zapewniam, że ta przemiła sąsiadka, która zdaje się mieć nieograniczone pokłady empatii także miewa dni, w których wystarczy niewiele, by dzieci wyprowadziły ją z równowagi. Swój gniew, niezadowolenie i frustrację najłatwiej wylać na dzieci, ponieważ często nawet nieświadomie grają nam na nerwach.
Czasem wystarczy chwila i nieszczęście gotowe – wybuchasz. Krzykniesz raz, a siarczyście, bądź rozwrzeszczysz się na całego, wylewając całą, nagromadzoną frustrację. Co dzieje się potem? Oczywiście wyrzuty sumienia.
W rezultacie dziecko płacze, a ty zapewne wraz z nim. Bo nerwy puściły, bo dałaś upust swoim emocjom, które być może wywołał ktoś zupełnie inny, a w końcu – bo obiecałaś sobie przecież, że nigdy więcej tego nie zrobisz.
Problem w tym, że możesz w myślach zadręczać się, jaką to złą matką jesteś, jednak niewiele to zmieni. Dobrze, że dostrzegasz swoje błędy, ponieważ to pozwoli ci przeanalizować zaistniałą sytuację, wyciągnąć wnioski i być może zadziałać inaczej w przyszłości.
Masz prawo do zmęczenia, zniechęcenia i bezsilności. Na to jak reagujemy ma wpływ nie tylko nieznośne zachowanie dzieci, ale także to jak czujemy się danego dnia, co ostatnio wydarzyło się w naszej rodzinie lub choćby to jak sami zostaliśmy wychowani przez naszych rodziców. Dlatego pamiętaj – nie myli się ten, kto nic nie robi.
A wiesz czym jest krzyk? Oznaką bezsilności. I nigdy nie przyniesie takiego efektu, jakiego oczekujesz. Dzieci faktycznie będą posłuszne, ale tylko dlatego, że wzbudzisz w nich strach. A co jest naszą główną misją? Napełnić je miłością – do siebie i innych.
Co możesz zrobić?
Przede wszystkim zastanów się, co tak naprawdę najbardziej cię frustruje. Jesteś zdana sama na siebie? Partner nie pomaga w domowych obowiązkach, a może całą odpowiedzialność za odpowiednie wychowanie dzieci zrzuca na ciebie? Przytłacza cię siedzenie w domu i brak kontaktu z innymi? Albo praca zawodowa, jaką wykonujesz powoduje, że ciągle jesteś zdenerwowana?
Co dalej?
1. Spróbuj wyeliminować lub ograniczyć źródło frustracji
2. Ustal zasady, których przestrzegają wszyscy domownicy
3. Pozbądź się wyrzutów sumienia
4. Znajdź sposób na rozładowanie złej energii (np. sport)
A przede wszystkim kochaj i akceptuj – siebie, dzieci i świat wokół takim, jaki jest!