W korpo nie ma miejsca dla matek. Macierzyństwo jest przeszkodą w robieniu kariery
Monika Wojtal
08 października 2015, 11:00·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 października 2015, 11:00
Pani Elu, pani doktor chce z panią rozmawiać, przekazuje telefon. “Przepraszam, ale co z pani za matka? Przysyłać dziecko z opiekunką do lekarza? Chyba pani zwariowała!” – usłyszała 28-letnia Ela.
Reklama.
Pracuje 10 godzin dziennie, karierowiczka można by pomyśleć. W rzeczywistości praca Eli to jedyny sposób na utrzymanie rodziny. Na pytanie czy nie mogła wyjść z pracy, odpowiada: „Pewnie bym już do niej nie wróciła, a przynajmniej tego się obawiałam”. Marysi na szczęście nic poważnego nie dolegało, zwykle przeziębienie, ale wyrzuty sumienia są po dziś dzień.
Nie chwaliła się, że jest matką 30–letnia Natalia wspomina pierwsze spotkanie o wymarzoną pracę: „Stałam przed budynkiem, w ręku teczka z CV, nowa marynarka i nadzieja, że nie zapytają czy mam dziecko. Chciałam by rozmowa była merytoryczna i by już na samym początku nie przyczepili mi etykietki – mało elastyczna”. Na szczęście nie zapytali, pracę dostała, a po blisko roku na firmowej wigilii dla dzieci pracowników zjawiła się z córką. Na komentarze czemu nie pochwaliła się, że jest matka odpowiedziała krótko, że obawiała się, iż na tym stanowisku pracy nie dostanie.
Tracimy matki jako pracowników W 2010 roku Fundacja Forum Obywatelskiego Rozwoju przygotowała raport na temat aktywności zawodowej matek. Niestety Polska w rankingu wypada bardzo niekorzystnie – tracimy matki jako pracowników. W porównaniu z krajami Unii Europejskiej mamy najniższą stopę zatrudnienia kobiet posiadających dzieci w wieku do 5 lat. Skutki niskiego poziomu aktywności zawodowej matek to przede wszystkim ich gorsza sytuacja materialna, a także niższy poziom przyszłych emerytur.
To wieczna walka Ela twierdzi, że zdobycie pracy to mniejszy problem, gorzej jest pogodzić życie zawodowe z rodzinnym i nie wynika to wyłącznie z indywidualnej sytuacji. „Jak Marysia jest zdrowa to daję radę, schody zaczynają się gdy choruje” - podkreśla. „A już nie ma możliwości, by zachorowała opiekunka czy babcia. To wieczna walka, której w pracy nie może być po tobie widać. Profesjonalizm musi być. Nikt nie zrozumie, że w wolnej chwili szybko nadrobię zaległości, strach się przyznać, że muszę wyjść”- dodaje.
Infekcje uszu, wysoka temperatura, wymioty to tylko niektóre z powodów, dla których matki biorą dzień wolny i ryzykują swoją pracą. Mogłoby się wydawać, że to wyłącznie kobiecy problem na rynku pracy, ale tak naprawdę problem pogodzenia życia rodzinnego z zawodowym to również problem pracujących ojców i dzieci, które opieki wymagają. W momencie, w którym korporacje tracą utalentowane kobiety odrzucające system awansu bazujący na ilości przepracowanych godzin, a nie jakości samej pracy, problem ten staje się również problemem całego rynku pracy.
Stary model Specjaliści mówią jasno – zasady pracy są zaprojektowane według starego modelu, gdzie jedna osoba w związku pracuje i zarabia, a druga troszczy się o dom, dzieci, krewnych potrzebujących pomocy. Jednak nasze życie rodzinne już tak nie wygląda, wiele rodzin dzieli obowiązki po równo, niektórzy sami wychowują dzieci, a za teraźniejszym modelem życia nasze miejsca pracy po prostu nie nadążają. Warto zadać również pytanie na ile w naszym systemie cenimy opiekę. W życiu, w pracy propagowane są takie wartości jak uczciwość, pracowitość, sumienność, determinacja. Czy jest miejsce na opiekuńczość? Czy warto wspierać osoby opiekujące się dziećmi, starszymi, schorowanymi? Czy w miejscu pracy postrzegamy je jako problemowe, mniej elastyczne, ograniczone?
Agnieszka to wyjątkowo zdolny pracownik, z pewną ścieżką kariery. Pół roku po urodzeniu córeczki wróciła do pracy w dużej międzynarodowej korporacji. Nie miała wyboru, jako samotna matka nie mogła pozwolić sobie na dłuższy czas w domu. Na pytanie czy coś się zmieniło po urodzeniu małej odpowiada: „Wszystko próbowałam nadrobić dwa razy szybciej. Nie chodziłam na papieroski, plotki w kuchni przy kawie. Po 6 miesiącach dostałam awans. Z punktu widzenia korporacji – super, ale nikt nie pytał jakim kosztem prywatnym” i dodaje, że spała po 3 godzinny dziennie, miała depresje, ciągłe frustracje. Wylądowała nawet z małą w szpitalu po tym jak szykując się na ważne służbowe spotkanie straciła ją na chwile z oka.
„Nie ma możliwości, by w korporacji zrobić karierę pracując 5 godzin dziennie, inaczej ktoś zawsze na tym ucierpi. Kobiety, które znam dążą do pełnej emancypacji i wyzwolenia wspinając się coraz wyżej po szczeblach kariery, a potem jak zachodzą w ciążę i rodzą to trach!” – podsumowuje. Pogodzenie pracy z życiem rodzinnym doprowadza wiele kobiet do rezygnacji z marzeń o rozwoju zawodowym, czują się niespełnione, mają wyrzuty sumienia. Często obawiają się prosić pracodawcę o wyrozumiałość czy elastyczność w strachu o utratę stanowiska. Jeśli mogą sobie na to pozwolić odchodzą z pracy, a o samorealizacji zapominają. Szef zapewne nigdy się nie dowie, że właśnie mógł stracić bardzo wartościowego pracownika.
Są jednak pracodawcy, którzy podkreślają, że matki to cenny pracownik Tłumaczą by nie pozycjonować się na przegranej pozycji. Wiktoria zarządzą dużym zespołem w międzynarodowej korporacji. W swojej grupie ma mężczyzn i kobiety, niektórzy to ojcowie, są i matki. Jak podkreśla, matka to pracownik wyjątkowo lojalny, ceni poczucie bezpieczeństwa i zaufanie jakim darzy ją szef. Rzadko ryzykuje zmianę pracy na niepewne stanowisko, wykorzystuje czas bardzo efektywnie, jest naprawdę świetnie zorganizowana. Wiktoria podkreśla, że jej zdanie to również opinia wielu kolegów i koleżanek, którzy zarządzają dużymi zespołami.” Dla nas problem jest gdzie indziej, na ten moment najciężej o zatrudnienie mają kobiety, które są w takim wieku, że dzieci mieć już powinny, a ich nie mają.
Taka dziewczyna ma problem ze zmianą pracy "Z perspektywy szefa atrakcyjnym pracownikiem to jest teraz matka dwójki dzieci” – dorzuca Wiktoria. Polska jest jednym z krajów Unii Europejskiej o najdłuższym urlopie macierzyńskim. Doliczając do tego urlop rodzicielski, nieobecność na rynku pracy takiego pracownika jest problemem dla firmy i bynajmniej nie chodzi tu o koszty. „Znalezienie zastępstwa w takiej sytuacji często jest nierealne” – podsumowuje Wiktoria. Również i same matki po powrocie na swoje stanowiska znajdują się w zupełnie innej rzeczywistości. „Kiedyś byłam sobie szefem.
Teraz wracam po 2 latach, ale są już nowe działy analiz, kierownicy. W sumie nie powinnam mieć do nikogo pretensji, przecież mnie nie było. To są koszty posiadania dzieci.”- mówi Ola, mama dwójki dzieci, która właśnie kończy urlop. Eksperci podkreślają, że długi okres macierzyńsko-rodzicielski może negatywnie wpływać na pozycje kobiet na rynku pracy. Nie mają one kontaktu z rozwijającym się środowiskiem pracy, a ich wiedza i umiejętności tracą na wartości. Ma to też negatywny wpływ na młode kobiety w tak zwanym wieku rozrodczym, które są postrzegane jako problematyczne, bo za chwilę z pracy mogą zniknąć na kilka lat. By przybliżyć kobiety do rynku pracy coraz częściej przytaczany jest model szwedzki, gdzie część urlopu przypisuje się wyłącznie ojcu, który przepada, jeśli nie zostanie przez niego wykorzystany.
Natalia chwali jedno z praktycznych rozwiązań w Wielkiej Brytanii - Wszystkie dzieci w szkole podstawowej kończą o tej samej porze. „Wyobraź sobie, masz dwójkę, trojkę dzieci i o godzinie 15 je odbierasz. Nie mówimy o świetlicy. Tam po prostu zajęcia są tak ułożone. Obserwuję znajomych w Polsce mających trójkę dzieci i pod szkoła są 4 razy dziennie, każde dziecko kończy inaczej, jak tu pójść do pracy?” – pyta.