Prawo autorskie: marchibas / 123RF Zdjęcie Seryjne
Prawo autorskie: marchibas / 123RF Zdjęcie Seryjne

Niby jest w porządku. Dzieci są zadbane, wykształcone, mają wszystko i jeszcze więcej, ale nic je nie cieszy. „Nie potrafią docenić tego, co mają. Rozpieszczone bachory!” – skarżą się rodzice. Być może mają za dużo „wszystkiego”, a za mało tego, co dla nich samych jest ważne?

REKLAMA
Każdy z nas ma coś z narcystycznej rodziny. Chcemy, żeby dzieci miały w przyszłości dobrą pracę i godne życie, więc opracowujemy im ścieżkę kariery zanim jeszcze pójdą do szkoły. Robimy tak wszyscy, nie oszukujmy się. Różnica polega na tym, że gdzieś po drodze jedni weryfikują swoje oczekiwania, dostosowują je do możliwości dziecka, słuchają go, wykazują się empatią, a inni nie.
Nadal trwają przy swoim schemacie i wtłaczają w niego dziecko
Kim jest rodzina narcystyczna? Według amerykańskich terapeutów Stephanie Donaldson-Pressman i Roberta M. Pressmanato to rodzice, którzy własne ambicje i problemy przedkładają nad potrzeby swoich dzieci. Dziecko jest elementem ich układanki, który dopasowują do siebie kolorystycznie, formują jego kształt i poglądy.
Częściej stosują kary niż nagrody i stawiają warunki:
„Kocham cię, ale gdy spełnisz moje oczekiwania”
„Jestem z ciebie dumna, ale musisz być jeszcze lepszy”
„Cieszę się, że dostałeś dobra ocenę, ale musisz poprawić tę poprzednią czwórkę”
„Będziesz chodził na piłkę nożną pod warunkiem, że zapiszę cię na pianino”.
„Spotkasz się z przyjaciółmi pod warunkiem, że zdasz najlepiej egzamin”.
Według amerykańskiego psychologa Setha Meyersa narcystyczni rodzice nie osiągnęli we własnym życiu tego, czego pragnęli, nie spełnili swoich marzeń osobistych i zawodowych i mają nadzieję, że one urzeczywistnią się teraz, dzięki dzieciom.
Najważniejsze jest, jak cię widzą!
Kiedyś lubiłam angielskie seriale komediowe. „Co ludzie powiedzą?” (Keeping up Appearances) był jednym z nich. Jej główna bohaterka Hiacynta Bucket robiła wszystko, żeby swoje rodzinne, sprawy, które nie do końca pasowały do jej wizerunku damy z dobrej dzielnicy, zamieść pod dywan. To, co powiedzą inni, było ważniejsze od tego, co czuje i czego potrzebuje jej rodzina. Śmieszne i gorzkie zarazem. Ważne, żeby na zewnątrz wyglądało, że jesteśmy szczęśliwi, prawdziwi, ładni. Rodzina narcystyczna o to dba. I wierzy przy tym, że jest wyjątkowa, lepsza od innych. Czy znamy takie matki, które na dzień dobry jednym tchem wymieniają wszystkie osiągnięcia swoich dzieci? W czym są lepsze od innych? Wciągają nas w rywalizację, żeby udowodnić, kto ma lepszego syna. Ja w to nigdy nie wchodzę. Szkoda czasu.
Chcę, żebyś był najlepszy! Najlepszy we wszystkim!
Każdy z nas ma oczekiwania wobec siebie, partnera, świata i wreszcie wobec dzieci. Według psychologii rozwojowej oczekiwania wobec naszych pociech powinny nieco przekraczać ich możliwości, aby mogły robić postępy. Wtedy niezbędna jest pomoc rodziców, ich troska, empatia i akceptacja ograniczeń. Ale często nie możemy się pogodzić z tym, że dzieci mają inny temperament niż my, inne zdolności, zainteresowania. I próbujemy zmieniać je na wszelką cenę. „Chcę, żeby był taki jak ja!” – myślimy sfrustrowani. A dzieci? Dzieci chcą być najlepszym synem lub najlepszą córką, więc dostrajają się do nas, zatracając siebie. Wybieramy im szkołę, zawód, żonę, męża. Rzadko pytamy, czy to im odpowiada. Tworzymy rolę, którą one muszą perfekcyjnie zagrać.
Ja wybiorę, z kim możesz się spotykać!
Czy on jest z dobrego domu? Czy ona nie ubiera się dziwacznie? Czy jej rodzice mają odpowiednie wykształcenie i status? Rodzice narcystyczni wiedzą, co jest lepsze dla ich dzieci i z kim powinny się spotykać. Nawet jeśli rówieśnik nie jest miłym dzieckiem, nie ma takich samych zainteresowań i w ogóle się nie lubią. Nieważne, nie biorą pod uwagę wyborów dziecka. Bo być może ten kontakt im jeszcze kiedyś się przyda?
Co czują dzieci?
Dzieci narcystycznych rodziców czują się samotne i nierozumiane. W domu nie ma dialogu, rodzice z nimi nie rozmawiają, wydają tylko komunikaty i polecenia. Nie pytają co ty o tym myślisz, czego naprawdę chcesz, o czym marzysz.
Co się z nimi dzieje?
Tłumią w sobie złość, która kiedyś może eksplodować w postaci uzależnień lub autoagresji. Albo się buntują, sprawiają kłopoty wychowawcze, uciekają z domu, robią wszystko dokładnie na odwrót niż każą im rodzice. A czasami mieszkają z nimi do późnej dorosłości, bo nie potrafią o sobie decydować, budować związków, usamodzielnić się. Przy rodzicach czują się bezpiecznie. Stali się dorosłymi dziećmi, być może na zawsze.
Na koniec
Chcemy, żeby nasze dzieci nie były konformistyczne, żeby nie szły z prądem, miały własne zdanie i potrafiły je głośno wypowiedzieć. Jak mają to robić, jeśli całe życie się podporządkowują i są karane za każdy przejaw buntu? Jak?