Przez moje ręce przewinęły się setki dzieci. Koleżanki nauczycielki, nie traćcie nadziei, nasza praca ma sens!
List do redakcji
26 września 2015, 12:58·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 26 września 2015, 12:58
Szanowana Redakcjo,
jestem dyplomowanym nauczycielem wychowania przedszkolnego i nauczania początkowego z 29 letnim stażem pracy.
Reklama.
Po przeczytaniu artykułu "Fajnie się pośmiać z szurniętych matek? Przedszkolanki, my - rodzice, też mamy Wam dużo do zarzucenia" czuję się w obowiązku zabrać głos i wyjaśnić poruszone tematy z mojego punktu widzenia.
1. Mnie osobiście nie razi gdy rodzic nazywa mnie przedszkolanką, opiekunką czy też ciocią jak zwracają się do nas często dzieci. Nie znam jednak w Polsce uczelni, która nadawałaby tytuł "przedszkolanki". Jesteśmy takimi samymi nauczycielami jak w podstawówce, gimnazjum czy liceum.
2. Mając pod opieką 25 dzieci nie jesteśmy w stanie dokładnie odtworzyć co każde z nich zjadło przez cały dzień. Jeżeli rodzic zwróci uwagę, że w domu działo się coś niepokojącego z dzieckiem lub sama zauważę niepokojące symptomy /brak apetytu, złe samopoczucie/ to przy odbiorze dziecka oczywiście informuję rodzica o tym, że np. Jasio zjadł połowę porcji, sam chleb z masłem lub zamiast mleka wypił herbatę.
W przypadku stwierdzenia temperatury, wymiotów, biegunki rodzic jest niezwłoczne informowany telefonicznie i do niego należy podjęcie dalszych kroków. Niejednokrotnie zdarza się, że rodzice świadomie przyprowadzają chore dziecko i nie informują o tym nauczyciela. W rozmowie z dzieckiem wychodzi na jaw, że np. całą noc wymiotowało.
3. Żyjemy w czasach, w których ktoś może mieć 5 domów. Taka informacja od dziecka nie uprawnia mnie do przepytywania rodziców na temat ich sytuacji rodzinnej. Pierwszy krok w takich przypadkach powinien wykonać rodzic, gdyż on doskonale wie co się w jego domu dzieje. Powinien porozmawiać z nauczycielem, ZANIM dziecko zacznie samo opowiadać historie rodzinne. Oczywiście, gdy obserwuję niepokojące zachowania u dziecka wychodzę z tym do rodzica i mam nadzieję, że wspólnie znajdziemy przyczynę takich zachowań.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy rodzic ma na tyle zaufania do nauczyciela, że chce opowiadać o tym co się w ich domu dzieje, ale i w takim przypadku od rodzica zależy czy podejmie współpracę. Proszę mi wierzyć - dzieci w przedszkolu opowiadają o różnych zwyczajach panujących w domu.
4. Poruszony temat rzekomo złego zachowania dziecka również wymaga komentarza.
Rodzic ma prawo w każdej chwili zażądać rozmowy z nauczycielem. Może to być rozmowa w cztery oczy lub w obecności dyrektora. Obowiązkiem nauczyciela jest współpraca mająca na celu dobro dziecka. Pomoc taka w razie potrzeby powinna być wsparta pomocą specjalisty - terapeuty lub psychologa. Pomocą taką powinno być objęte dziecko, rodzice oraz nauczyciel. Ważny jest też jeden front oddziaływań.
Niestety często rodzice, którym taką pomoc nauczyciel proponuje obrażają się. Podczas mojej pracy kilkakrotnie spotkałam dzieci ze specjalnymi potrzebami, których rodzice nie byli zainteresowani podjęciem takiej współpracy, lub też udawali, że takową podjęli. Na własną rękę szukałam specjalistów, którzy pomogli mi pracować z takim dzieckiem. Szkoda, że ta praca odbywała się wyłącznie w przedszkolu.
5. Kwestia spania. Decyzję o tym czy grupa 3-latków będzie leżakowała podejmują rodzice trzy miesiące wcześniej czyli w czerwcu podczas pierwszego zebrania. Większość dzieci z uwagi na to, że rodzice pracują przychodzi do przedszkola bardzo wcześnie. Z doświadczenia wiem, że przedszkolne życie jest dla nich na tyle intensywne, że nawet te dzieci, które w domu nie spały, zasypiają jak susły. Zdarzają się dzieci, które nie śpią. Niemożliwe jest odesłanie ich do innej grupy, gdyż to mojej opiece zostały powierzone i ja za nie odpowiadam. Nie jestem też w stanie zorganizować im w tym czasie zabawy, ponieważ przeszkadzałoby to tym dzieciom, które zasypiają. Dziecko może w tym czasie leżeć na leżaczku i wcale nie musi spać.
6. Popołudniowe imprezy i czas pracy nauczyciela. Z przykrością stwierdzam, że większość ludzi postrzega zawód nauczyciela przez pryzmat wakacji i ilości godzin na etacie. Tacy ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że nauczyciel drugi etat przepracowuje w domu przygotowując potrzebne do przeprowadzania zajęć pomoce, scenariusze i dokumentację zawodową. Podstawa programowa w przedszkolu powinna być najintensywniej realizowana do godziny 13.00 - wtedy kiedy dziecko jest najbardziej wypoczęte i najbardziej chłonne.
Dzieci przebywające w przedszkolu od wczesnych godzin rannych po południu są już zwyczajnie zmęczone i nie tak aktywne jak we wcześniejszych godzinach. Pasowanie powinno być zwieńczeniem pierwszego etapu adaptacji dzieci w przedszkolu /dzieci kończą ten etap w różnym czasie/.Przeważnie termin pasowania ustalany jest gdy większość grupy jest zaadoptowana do życia przedszkolnego.
Nad tym "45 minutowym super show" /jak zostało to pogardliwie określone/ od września pracują nauczyciele i przede wszystkim dzieci. Tylko człowiek, który nie szanuje czyjejś ciężkiej pracy i mający w pogardzie pracę swojego dziecka może to określić w ten sposób. Jest to zazwyczaj przegląd tego czego dzieci od września zdążyły się nauczyć. Zdarzają się rodzice, dla których najważniejszym pytaniem dnia jest co dzisiaj zjadłeś, a nie czego się nauczyłeś.
Mając na uwadze dobro dziecka uroczystość taka powinna odbyć się w godzinach przedpołudniowych. Mając na uwadze sytuacje pracującego rodzica - w godzinach po zamknięciu przedszkola. Interes nauczyciela nie ma tu nic do rzeczy, ponieważ nauczyciel w przedszkolu państwowym pracuje z dziećmi 25 godzin tygodniowo /w szkołach 18 godzin/, w tym do dyspozycji dyrektora jest 40 godzin. Do tych godzin "dyrektorskich" wliczane są rady pedagogiczne, konsultacje z rodzicami, warsztaty dla rodziców, imprezy grupowe czy samokształcenie nauczycieli.
Nikt z rodziców nie jest zmuszany do brania udziału w żadnych uroczystościach. Rodzic, który zdecydował się na przyjście chciałby widzieć swoją pociechę uśmiechniętą, zadowoloną i dobrze się bawiącą, a nie ziewającą, płaczącą i zasypiającą ze zmęczenia. Złoty środkiem jest więc organizowanie takich imprez w godzinach 15.00-16.00. Takie uroczystości nie zdarzają się co miesiąc. Są rodzice, którzy o termin pasowania dopytują się od połowy września, gdyż jest to ważny moment w życiu ich rodziny. Uroczystości przedszkolne są także okazją do integracji rodziców. Bardzo często zdarza się, że uroczystość nie kończy się po 45 minutach "super show", ale trwa dalej w atmosferze rozmów i zabaw z dziećmi.
Przez lata pracy przez moje ręce przewinęły się setki dzieci. Poznałam także setki rodziców. Są tacy /w większości/, którzy uczestniczą w życiu dziecka na wszystkich etapach jego przedszkolnej edukacji i rozumieją to, że dziecko w przedszkolu również się uczy,ale są też tacy, którzy traktują przedszkole jak przechowalnię bagażu. Trafiają się też wiecznie niezadowoleni. Takim pozostaje jedynie zapewnienie dziecku opieki 1 na 1 czyli babcia, ciocia lub wynajęta opiekunka. Osobie opiekującej się jednym dzieckiem nie będzie sprawiało trudności zapamiętanie co w danym dniu dziecko zjadło. Nie będzie też organizowała "super show" ku radości rodziców.
Pozdrawiam szczególnie "moich aktualnych rodziców", z którymi pracuje mi się bardzo dobrze. Jasne zasady współpracy procentują. Pozdrawiam też koleżanki nauczycielki, nie traćcie nadziei, nasza praca ma sens.