Ostatnio, dużo mówi się o tym, żeby w kontaktach z dzieckiem ograniczyć używanie komunikatu „nie”. Podobno mózg nie jest w stanie od razu go zarejestrować, a dzieci konstruują w głowie negatywny obraz świata, który oparty jest na zakazach.
Prawdą jednak jest to, że małe dzieci potrzebują granic. Są ciekawe, impulsywne i nieświadome większości zagrożeń. Poza tym spójne i jasne granice pozwalają dziecku poczuć się bezpieczniej. Jak więc nauczyć się stawiać je tak, aby jednocześnie ograniczyć używania cieszącego się złą sławą słowa „nie”?
Oto siedem alternatyw, które pomogą ci używać go rzadziej:
Chowaj pokusy, minimalizuj zagrożenia - jeśli nie chcesz, by twoje dziecko jadło przed obiadem słodycze, dlaczego kładziesz je w zasięgu jego wzroku? Nie trzeba mieć daru przewidywania przyszłości, żeby wiedzieć, że za chwile będziesz musiała powiedzieć to słynne „nie”. Czasem lepiej usunąć przyczynę niż później zmagać się ze skutkiem.
Warto też przyjrzeć się przestrzeni w której przebywa dziecko - zamiast krzyczeć za nim „nie wybiegaj na ulicę”, można profilaktycznie zamknąć furtkę, w pokoju w którym bawi się maluch lepiej nie stawiać kubków z gorącym napojem, w domu pochować ostre narzędzia. W miejscu, które nie jest najeżoną zakazami przestrzenią, lepiej czuć będzie się zarówno rodzic, jak i swobodnie poruszające się dziecko.
Przekierowanie uwagi - kiedy widzisz, że maluch wykazuje duże zainteresowanie czymś potencjalnie niebezpiecznym, warto jak najszybciej odwrócić jego uwagę. Jeśli nowa propozycja okaże się interesująca, dziecko szybko zapomni o poprzedniej czynności. Ot, takie małe oszustwo!
Mów dziecku, co powinno zrobić - to prosta sztuczka, która przynosi duże efekty. Zamiast „nie szarp siostry za włosy” powiedz „puść włosy siostry”. Czujesz różnicę? Jest subtelna, ale pozwala zakomunikować dziecku co powinno robić, zamiast czego nie powinno. Taki komunikat oprócz zakazu daje wskazówkę, co do dalszego zachowania. Często jest też łatwiejszy do zrozumienia, szczególnie dla młodszych maluchów.
Daj pozytywną alternatywę - kiedy już oznajmisz dziecku czego nie powinno robić, a raczej czego powinno zaprzestać, warto dać mu dalsze wskazówki postępowania. Kiedy maluch już wie, jakim zachowaniem nie zyskuje twojej aprobaty, to przyda mu się informacja, co pozytywnego może zrobić w zamian.
Zadbaj o proste wyjaśnienie - nikt z nas (nawet dorosłych) nie lubi argumentu „nie, bo nie”. Chociaż czasem wydaje się nam, że to oczywiste, że jakieś zachowanie jest błędne, to dziecko może wcale tego nie wiedzieć. „Rzucanie telefonem może go zepsuć”, „Kiedy zabierasz Kasi zabawkę, jest jej przykro.” – to bardzo proste wyjaśnienia, ale pomagają one zrozumieć dziecku otrzymany zakaz.
Wypracujcie sygnał ostrzegawczy - nieraz jest tak, że zanim dziecko zacznie robić coś zakazanego, widać jego rosnące zainteresowanie tą czynnością. Jeśli nie zamierzasz zastosować techniki odwracania uwagi, warto dać maluchowi sygnał ostrzegawczy. Przykładowo, kiedy widzisz że sięga rączką po twój telefon, albo zamierza zabrać bratu zabawkę, powiedz słowo-klucz, które zwróci na ciebie uwagę dziecka. Może to być „Ojoj!”, „Aj, aj, aj!” lub jakikolwiek inny wypracowany przez was dźwięk. Często to wystarczy, aby zapobiec wiszącej w powietrzu katastrofie.
Zapytaj dziecka o zasady - jeśli maluch zna zasady i świadomie zachowuje się inaczej, można spróbować wziąć go pod włos za pomocą uprzejmego pytania. „Gdzie w naszym domu można rzucać piłką?” albo „Pokażesz mi w jaki sposób głaszczemy psa?” to doskonałe przykłady tej techniki. Dzięki temu dziecko będzie miało okazję pokazać, że zna zasady oraz skorygować swoje zachowanie. Pozwoli to też uniknąć niemiłej atmosfery.
Oczywiście, nie należy przesadzać! Słowo „nie” wcale nie jest słowem zakazanym i są sytuacje, kiedy tylko ono będzie jedyną możliwością. Tak samo podane przeze mnie strategie, czasem okażą się zbawienne, a czasem zupełnie bezużyteczne. Warto jednak próbować! Dzieci uczą się przede wszystkim przez naśladowanie dorosłych, więc maluch często słyszący „nie” będzie nam się tym słowem odwdzięczał.
Ponadto sam zakaz, bez wskazania alternatywnej czynności, budzi często u dzieci frustrację i gniew. Niektóre mogą reagować na to wybuchem furii, a niektóre zupełną biernością, a nawet zahamowaniem naturalnej ciekawości. Próbowanie nowych sposobów rozmawiania z testującym cierpliwość rodziców kilkulatkiem, może przynieść zaskakujące rezultaty.