![Fot. Pixabay / [url=https://pixabay.com/pl/zgadnij-poddasze-dziewczyna-kobieta-837156/]RondellMelling[/url] / [url=https://pixabay.com/pl/service/terms/#usage]CC0 Public Domain[/url]](https://m.mamadu.pl/53fc5c87afd025248966223544975faf,1500,0,0,0.jpg)
Zaplecze gabinetu ginekologicznego, drzwi zamknięte na klucz. W pomieszczeniu lekarz ginekolog, anestezjolog i ja. Pamiętam jak podają znieczulenie, a potem ktoś pomaga mi przytrzymać długopis i kartkę, na której nie wiem co jest napisane. Przy pomocy drugiej osoby podpisuję się. Miałam 18 lat, byłam przed maturą i tak, dokonałam nielegalnej aborcji. Ja, racjonalna dziewczyna z zasadami.
O ciąży dowiedziałam się bardzo szybko. Równie szybko usiadłam i na spokojnie wszystko przeanalizowałam. W myślach przewijały się moralne zasady, które od dzieciństwa wpajali mi rodzice, jak również słowa bliskiego mi dziadka, który zawsze powtarzał, że nikt nigdy nie ma prawa mnie ograniczać, sama mam o sobie decydować i ponosić konsekwencje swoich wyborów. Ta decyzja była trudną decyzją. Ta decyzja była na pewno jedną z trudniejszych w moim życiu.
Ostatecznie dostaję zgodę, ale pod warunkiem powiadomienia rodziców. W domu – szok, ale bliscy po trudnych rozmowach szanują moja decyzje. W klinice zjawiam się jeszcze w tym samym tygodniu, ustalamy datę i oczywiście cenę. Z koperta w ręku i w wygodnym ubraniu mam się stawić za 4 dni. Nie wiem jakie będą warunki sanitarne, czy narzędzia będą sterylne, nie wiem kto się mną zaopiekuje w razie, gdy coś pójdzie nie tak.
Sam zabieg nie trwał długo, po odejściu znieczulenia, skołowana pojechałam do domu i spędziłam w nim 3 dni. Czułam się bardzo dobrze, ale o aborcji nie mówiłam nikomu, z nikim nie rozmawiałam. Myśli o zabiegu postanowiłam zakopać głęboko w podświadomości z przekonaniem, że nigdy do nich nie wrócę. Rozdział zamknięty – tak sobie tłumaczyłam. W rzeczywistości rozdział dopiero się rozpoczął. Kilkanaście dni po zabiegu zaczynam się bać, tak po prostu, bez powodu, nagle. Niechętnie wychodzę z domu, nie spędzam czasu z rodzina, przyjaciółmi. Mam napady lęku, których nie potrafię racjonalnie wyjaśnić. Zasłaniam okna, boję się spać.
Mama zmianę zachowania zauważa niemal od razu i natychmiast zabiera mnie do poleconego przez znajomych psychologa. W końcu, w zamkniętym gabinecie zaczynam mówić o tym, o czym w Polsce głośno mówić nie wolno. Dowiaduje się o drugim dnie aborcji, o tym co dzieje się nie tylko z moim ciałem, ale przede wszystkim z moją psychiką. W gabinecie nie jestem jedyną "pacjentką po". Nie potrzebuję lęków, a rozmowy – taka jest diagnoza psychologa. Tylko jak rozmawiać o czymś, co jest zakazane i karalne?
Z czasem zaczynam normalnie funkcjonować, odwiedzam kraje, gdzie aborcja jest legalna, a dyskusja na jej temat otwarta – to przynosi mi ulgę. Zaczynam sama przed sobą, ale i przed innymi przyznawać się do zabiegu. Coraz bardziej uderza mnie, że Polska jest w temacie aborcji jednym z najbardziej restrykcyjnych państw, a kobiety "po" pozostawione są bez opieki, jak obywatele drugiej kategorii. Najniższy na świecie współczynnik zabiegów przerywania ciąży ma liberalna Europa Zachodnia i Północna.
Drodzy Decydenci – dziękuję, że jesteście moim sumieniem, że decydujecie o moim ciele. Nie zaklinajcie rzeczywistości, by samemu mieć iluzje spełnienia moralnego obowiązku. W Polsce według szacunków CBOS (choć to trudne do precyzyjnego obliczenia) aborcji dokonało od 25 proc. do 30 proc. dorosłych Polek. Co czwarta kobieta w Waszym społeczeństwie wystawia swoje zdrowie na niebezpieczeństwo podczas nielegalnego zabiegu i jest zmuszona do korupcji.
Chłopak, z którym byłam w ciąży dziś jest moim mężem, mamy dzieci, które kocham nad życie i szczęśliwe małżeństwo. Czy swojej decyzji żałuję? Nie. Żałuję jednak, że pozbawiono mnie wiedzy, czym na prawdę jest aborcja.