Aśka zawsze wydawała mi się szczęśliwą matką i żoną. O swoim mężu mówiła z szacunkiem, choć różnie to u nich bywało. Rzekłabym nawet, że klasycznie i standardowo, gdy wkracza proza życia, pojawiają się dzieci wraz z całym dobrodziejstwem swojej obecności.
Tylko że Aśkę coś w pewnym momencie przerosło, a może odwrotnie – nazbyt zafascynowało? I zdradziła. Ona sama mówi o tym krótko – nie układało się, każdy miał swoje życie, do tego domowa rutyna. On uciekał w pracę, a ją nieszczególnie interesowało co i z kim robił. W pewnym momencie nawet ubzdurała sobie, że on kogoś ma i nawet wewnętrznie się z tym pogodziła. Teraz uważa, że była to tylko jej własna projekcja, by usprawiedliwić trochę to, co zaczynało kiełkować w niej. Bardzo szybko odsunęli się od siebie na tyle, że i ona sama znalazła odskocznię.
Taki tam kolega z pracy, z którym od dawna żyła w dobrych stosunkach. Miły, sympatyczny, rozwiedziony. Kawa po pracy zamieniła się w drinka, ten w kolejne dwa plus kolację, potem wizyta u niego. Mężowi zdążyła tylko napisać by odebrał dzieci, bo wyskoczyła na miasto z koleżankami.
Nie oceniam, bo nie o to mnie poprosiła
Nie chciała się również wyżalić, pochwalić czy ubiczować. Wyglądała jak człowiek, który ma coś na sumieniu, jej żal był wręcz namacalny. Aśka przyszła do mnie z prośbą o radę jak powiedzieć mężowi o zdradzie, bo jej zdaniem tak należy. Pierwsza moja myśl? Zwariowała. Do tematu mamy jeszcze wrócić, bo powiedziałam jej jedynie, by zastanowiła się czy aby na pewno chce to zrobić. Bo sama nie wiem, czy osoba uczciwa i lojalna, jaką zdaje się być jej mąż, powinna nosić ciężar tej zdrady?
Głowię się nad tym i głowię, chodząc powoli do wniosku, że przede wszystkim przed taką rozmową powinna zadać sobie kilka pytań. Dlaczego chce o tym powiedzieć? Bo jest zmęczona tajemnicą, którą ukrywa? Męczy ją poczucie winy? A może boi się, że sekret wyjdzie na światło dzienne i woli wyprzedzić jakiegoś serdecznego znajomego? Liczy i głęboko wierzy, że z tego kryzysu, w którym się znaleźli potrafią tylko wspólnie wyjść? Chyba nie ma dobrej odpowiedzi na te pytania. Ale rozmowa ze sobą i samo uświadomienie sobie pewnych kwestii powinno już być odpowiednią motywacją do tego, by ewentualne próby naprawy wcielić w życie i przedstawić mężowi jakiś plan naprawczy.
Ważne jest też to, co jest gotowa zrobić, by to zaufanie odzyskać
Przecież decydując się na takie wyznanie, należy się przygotować na bycie w niełasce. Oraz na szereg bardzo trudnych i bolesnych rozmów o oszustwie, zdradzie, problemach, które do tego doprowadziły i tym nieszczęsnym seksie, do którego doszło. Podejrzewam, że trudno będzie pozbyć się pewnych obrazów (ona) i imaginacji (on) podczas pierwszych zbliżeń. Czy jest więc gotowa zacząć wszystko od nowa w swoim związku z tak dużą rysą? Czeka ich przecież dużo pracy, by znaleźć nowe sposoby na odbudowanie zaufania i intymności.
Powinna się też zastanowić, czy to co zrobiła może się powtórzyć
Szczerze, sama przed sobą. Mówi się oczywiście „zdradził raz, zdradzi drugi”, ale osobiście nie sądzę, by było to regułą. Tu kluczowe będzie znalezienie odpowiedzi na pytanie –co było przyczyną zdrady? A następnie co zrobić, by te sytuacje już nigdy się nie powtórzyły. Tylko czy jest to możliwe? Szukała przygody, bo było nudno w domu, czy może po prostu uczucie wygasło i zamiast ranić męża informacją o zdradzie lepiej będzie po prostu zakończyć tę farsę? I w całym tym moim rozmyślaniu nie mogę pominąć jej męża, któremu już za momencik świat wywróci się do góry nogami. Bo dramat przeżywa przecież głównie osoba zdradzona.
Przejrzałam dziś kilka stron i na jednej z nich znalazłam skrypt, jak powiedzieć partnerowi o zdradzie, a brzmiało to mniej więcej tak „Hej, muszę Ci powiedzieć coś, co zaburzy Twój stosunek do mnie. Ale ten związek wiele dla mnie znaczy i myślę, że to ważne, abyśmy wszystko sobie mówili. Zdradziłem Cię. Jeśli chcesz szczegóły, opowiem. Jeśli nie, to dobrze. Jest mi bardzo przykro, zależy mi na Tobie i czuję się okropnie po tym, co zrobiłem. Przykro mi, że Cię zraniłem”. Brzmi fatalnie. Ale z drugiej strony chyba nie ma prawa brzmieć dobrze. Po słowach „zdradziłam Cię” chyba cała reszta jest już nieważna.
Nie wiem jaką ostatecznie podejmie decyzję i w jakiej formie ewentualnie przedstawi ją mężowi. Życzę wiele odwagi. I jeszcze więcej siły. Mleko się rozlało, konsekwencje trzeba ponieść. Pytanie brzmi tylko czy koniecznie we dwoje?