Na początku euforia. Jest dziecko! Jest nowe życie. Za chwilę spadek adrenaliny, smutek. Jeśli ten scenariusz wydarzeń dotyczy młodej matki – wszyscy rozumiemy. Ojca? Czy on zwariował? Nie rodził i jeszcze śmie cierpieć?
Na depresję poporodową lub baby blues cierpi między 10 proc. (tak wynika z badań przeprowadzonych w USA) a 15 proc. (to z kolei wyniki naukowców ze Sztokholmu) ojców. Mało? Niby mało. Tyle, że liczba ta jest pewnie znacznie większa. Mężczyźni rzadko przyznają się do złego samopoczucia. Ich zły stan objawia się często po prostu rozdrażnieniem, agresją, uciekaniem w pracę, w internet, psychiczną nieobecnością.
Facet z depresją poporodową Zapytałam kilkanaście koleżanek, młodszych i starszych matek. Połowa z nich mówiła, że zaobserwowała u swojego partnera, na pewnym etapie rodzicielstwa, opisane wyżej zachowania. Tylko jedna z nich namówiła męża na wizytę u psychologa. „Mój mąż zawsze był bardzo ambitny, wszystko musiał robić na 100 proc. Przez pierwsze pół roku życia naszej córki był idealny. Do domu wracał o 19.00, po całym dniu ciężkiej pracy w korpo, zabierał córeczkę na spacer, nosił ją, przewijał, kąpał, właściwie ściągał ze mnie cały ciężar prac wokół niej. Po pół roku zaczął się zmieniać. Mniej chętnie zajmował się małą, wciąż bywał rozdrażniony. Gdy Iga zasnęła, siadał do komputera i grzebał w internecie" – mówi Agata, teraz mama już 5-latki.
Agata przez kilka miesięcy prosiła męża, żeby powiedział jej co się dzieje, dopiero, gdy zagroziła, że się wyprowadzi przyznał, że nowa sytuacja go przerosła. „Byłam w szoku, bo terapeutka u której byliśmy powiedziała: miał Pan klasyczną depresję poporodową. Myślałam "jaką depresję, to ja miałam depresję". I dodaje: „Powiedziałam o stanie Marka mamie, kilku przyjaciółkom – pukały się w czoło. Fanaberia.
Agata ma rację. W internetową wyszukiwarkę wpisuję: depresja poporodowa u ojców. Wyskakuje koło 5400 tysięcy wyników. Pod tekstami komentarze: „No, oczywiście, nie chodził w ciąży, nie rodził w bólach, to nie on karmi piersią, nie on coś tam, ale śmie jeszcze mieć depresję".
Zapominamy o tym, że depresja to choroba emocji, nie tylko wpływ hormonów, choć według badań u cierpiących na baby bluesa mężczyzn spada poziom testosteronu, rośnie natomiast poziom wazopresyny, co skutkuje sennością, apatią i zmęczeniem. Ale emocje to znacznie więcej i mają do nich takie same prawo matki, jak i ojcowie.
A powody depresji? „Co, oprócz radości, czuliście po urodzeniu waszego dziecka/" spytałam na Facebooku znajomych mężczyzn, ojców. Ośmiu na dziesięciu napisało.
1. Dezorientację
Że życie wywróciło się do góry nogami. Że noce nieprzespane i zupełnie nowy świat, do którego tak naprawdę nie byli przygotowani.
2. Smutek
Że nie jest tak idealnie jak mogłoby być. Że nic już się nie zmieni. I zawsze będzie tylko płacz, noszenie, płacz, noszenie, kąpanie.
3. Zmęczenie
Do intensywnej pracy zawodowej dochodzi opieka nad dzieckiem, pomoc. Nie ma tak naprawdę sekundy dla siebie.
4. Odpowiedzialność
Za rodzinę, za zdrowie kobiety, dziecka. Za ich bezpieczeństwo finansowe i poczucie szczęścia
5. Osaczenie
Przez wszystko co nowe.
6. Oddalenie
Utrata partnerki, jej uwagi, troski.
I choć większość z nich pisała: „Minęło, dało się to przeżyć", to jeden z nich wyznał: „Dla mnie tamten czas to mrok". Dlaczego jest tak, że rozumiemy trudne emocje kobiet związane z nową rolą, a wciąż nie rozumiemy mężczyzn. Dlaczego uważamy, że mają sobie radzić?
„Ten od mroku" napisał: „Zadaniowo podchodzę do życia, więc przez pierwsze miesiące działałem jak maszyna. Zrobić, załatwić, ogarnąć. Potem, na wakacjach, odcięło mi całe zasilanie. Miałem ochotę leżeć na piasku, a nie zajmować się niemowlęciem. Byłem nieustannie wkur…. Zacząłem uciekać w pracę. O sorry, nie mogę się nim zająć, bo pilny mail, bo telefon….".
„Co na to ona?" spytałam. „Ona była wkur..., że ja jestem wkur.... i przez to oboje byliśmy wściekli. Dziś, po prostu szczerze, przyznałbym się do doła. Wtedy nie umiałem. Wstydziłem się. I czułem się winny. A to najgorszy błąd".