Fot. Pixabay / [url=https://pixabay.com/en/child-baby-toddler-stroller-kid-464439/]jp26jp[/url] / [url=https://pixabay.com/en/service/terms/#usage]CC0 Public Domain[/url]
Fot. Pixabay / [url=https://pixabay.com/en/child-baby-toddler-stroller-kid-464439/]jp26jp[/url] / [url=https://pixabay.com/en/service/terms/#usage]CC0 Public Domain[/url]

Kiedyś świeżo upieczone matki potrzebujące porady dotyczącej wychowania czy pielęgnacji dziecka spotykały się w parku podczas spacerów i dzieliły wątpliwościami. Mogły też o pomoc poprosić mamę lub teściową, najczęściej chociaż jedna z nich mieszkała w tym samym domu bądź w okolicy. Dziś jest inaczej. Wystarczy otworzyć komputer i zapytać, a kilka minut później ma się już całkiem pokaźny zbiór odpowiedzi. Kto odpowiada?

REKLAMA
Oczywiście inne matki. Gdzie? Na jednej z wielu facebookowych grup dla mam. I pewnie nikt by się tym nie zainteresował, gdyby nie specjalne fanpage zajmujące się wyszukiwaniem „głupich” pytań i ośmieszaniem zadających je kobiet.
Jest pewna anegdota o profesorze, który pouczył studentów słowami „nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi” po czym zachęcił ich do zadawania pytań. Jeden z uczniów miał zgłosić się i zapytać, czy jeśli stanie obiema nogami na szynach tramwajowych i chwyci rękami trakcji to pojedzie jak tramwaj. Brzmi to doprawdy zabawnie, jednak czy komuś byłoby do śmiechu gdyby ów student spróbował to zrobić?
"Jak dziecko robi zeza to pomocne jest przebicie uszu"
Teraz posłużmy się prawdziwym przykładem zaczerpniętym z wyżej wspomnianych grup. Jedna z mam zadaje pytanie: „Słyszałam, że jak dziecko robi zeza to pomocne jest przebicie uszu złotymi kolczykami… Ktoś coś wie na ten temat? Ile w tym prawdy, o ile w ogóle jest coś takiego?”. Internauci mają ubaw, sypią się komentarze: „Oszem, trzeba zrobić kolczyki, ale w powiekach.”. Nikt nie myśli o znajdującej się po drugiej stronie ekranu matce, która przez swoją niewiedzę może zaniedbać opiekę okulistyczną u wymagającego tego maluszka.
Nie każda kobieta, która rodzi dziecko ma tyle szczęścia, by mieć obok siebie kogoś będącego rzetelnym źródłem fachowej wiedzy. Szybki wypis ze szpitala i krótkie odwiedziny położnej nie są w stanie dostarczyć kompletu wiedzy. Nie ma obowiązkowych kursów bycia matką, ani certyfikatów potwierdzających posiadanie niezbędnych umiejętności. Często są jednak silne rodzinne przekazy i zabobony przekazywane z pokolenia na pokolenie jako prawda objawiona, stąd może wynikać epidemia „zauroczeń” jaką można obserwować na grupach maminego wsparcia.
Epidemia żyw„zauroczeń”
A sposobów na zdjęcie uroku mamy znają wiele, oprócz najważniejszego - sprawdzenia u pediatry, czy płacz i niepokój dziecka nie wynikają przypadkiem z tego, że coś mu dolega. Hejterzy, perfidnie podrzucający matkom coraz bardziej absurdalne sposoby zdejmowania uroków, czy myśleliście kiedyś o tym, że przestraszona, zdesperowana kobieta, która nie radzi już sobie z płaczącym maluchem może je WYPRÓBOWAĆ?
Jakiś czas temu Internet obiegła historia matki, która wrzuciła na forum zdjęcie paluszka swojego pięciotygodniowego noworodka. Po obcięciu paznokcia wdało się zakażenie i palec ropiał, a kobieta szukała sposobu aby uniknąć podawania dziecku antybiotyku. Jeden z komentatorów poradził wsadzenia palca na kilka sekund do wrzątku, matka skorzystała z porady a zdjęcie poparzonej dłoni malucha wstrząsnęło Internautami. Chociaż przykład jest drastyczny, dobrze obrazuje to, że nawet w Internecie trzeba brać odpowiedzialność za swoje słowa, a poprawna odpowiedź na pozornie „głupie” pytanie może uratować zdrowie, a nawet życie dziecka.
Nie przeszkadza mi też zdjęcie kupy umieszczone na grupie dla mam. Nie jestem członkinią tej grupy, więc nie narażam się na ten widok podczas porannego przeglądania Facebooka przy śniadaniu, natomiast mogę się założyć, że dla posiadających małe dzieci kobiet, które mają ten widok kilka razy dziennie w pełnej rozdzielczości pieluchowej, nie jest to szczególnie obrzydliwe doznanie.
Najlepsza pożywka dla hejtera? Dziecięca kupa...
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ dla Internetowych hejterów kupa dziecka jest jedną z najlepszych pożywek, a takie posty są przekopiowywane z prędkością światła. Prawda jest taka, że to właśnie kupa niemowlęcia jest często jednym z sygnałów, że coś mu szkodzi lub nie, a matki które nie mają w pobliżu nikogo doświadczonego w tym temacie zmuszone są szukać pomocy w Internecie.
Nie chciałabym stać się zagorzałym obrońcą Internetowego doradztwa. Ta forma kontaktu ma równie dużo zalet, co i wad. W idealnym świecie każda kobieta powinna mieć nieograniczony dostęp do fachowej wiedzy oraz najlepszego pediatry. Niestety tak nie jest. Część z piszących na forach mam wychowana jest na ludowych zabobonach, część jest samotna w swoim matkowaniu, a część zbyt nieśmiała by poprosić o pomoc. Ludzie zawsze będą pytać innych o radę, czy to na ławce w parku czy na Facebookowym forum, warto potraktować to wołanie o pomoc poważnie i doradzić choćby wizytę u lekarza. Pytania nie mogą być głupie, głupie może być zachowanie na skutek błędnych odpowiedzi.