Ostatnio dość popularny jest trend “narzekamy na macierzyństwo”. Oczywiście rozumiem, że dzieci potrafią być męczące, że czasem brakuje nam sił, że nie możemy się wyspać, że relacje z partnerem zaczynają się sypać, że trudno nam wrócić do formy sprzed ciąży. Wiem, minusów jest wiele. Ale do jasnej cholery, po co decydujemy się na dzieci skoro potem tak narzekamy?
Nie cierpię, gdy matka narzeka na swój los. Nie zabraniam nikomu marudzić, bo każdy ma prawo mieć dość, może powiedzieć “jestem zmęczona i nie chce mi się”. Jednak wkurza mnie, że ciągle czytam o tym jak to źle nam-matkom jest, jakie macierzyństwo jest udręczające, jak narzekamy na dzieci, na partnerów, jak odkrywamy “ciemną stronę macierzyństwa”. Stop!
Przestańcie to robić, bo macierzyństwo jak każda nowa relacja ma swoje plusy i minusy i to jedynie od was zależy czy będzie ono pozytywnym doświadczeniem, czy negatywnym. Dla mnie, mimo minusów, które oczywiście dostrzegam, jest też wiele plusów, ale to, podkreślam, mój punkt widzenia. W moim pozytywnym macierzyństwie obowiązują 3 zasady.
Zasada 1 Pomyśl zanim powiesz
Zasada jest prosta, jeśli chcesz powiedzieć głośno, że masz dość, zastanów się kto to usłyszy. Często bowiem zdarza się, że dzieci są świadkami naszych narzekań i chwilowego złego nastroju. Problem polega na tym, że żadne dziecko nie chce słuchać jak jego mama narzeka, że przez niego nie ma czasu lub siły. Zdarza mi się, że mówię “jestem zmęczona”, ale nigdy nie argumentuję tego tym, że to wina dziecka (które jest na tym świecie, bo tego chciałam). Więc po pierwsze pamiętajmy - narzekamy, ale nie mówimy, że to wina dzieci.
Zasada 2 Pomyśl o sobie
Padasz na twarz, nie masz siły, resztkami energii uruchomiłaś odkurzacz? I po co to zrobiłaś? Ile razy już ci powtarzano, że nie warto, że lepiej zrobić to jutro, że nic się nie stanie jeśli raz nie posprzątasz? Wiele razy. Zobaczysz, że przyjdzie taki dzień, że będziesz tego żałować. Nie masz siły? Zadbaj o siebie, bo nikt tego nie zrobi za ciebie.
Zasada 3 Pomyśl o dziecku
Powiesz “przecież myślę”. Tak? Na prawdę myślisz? Gdy narzekasz, że nie masz chwili dla siebie? Czy może, gdy mówisz “nie mam już siły, ciągle czegoś ode mnie chcesz, zapytaj taty”. Zastanów się chwilę jaki komunikat dajesz, jak twoje dziecko czuje się w takiej sytuacji, gdy winę za swoje zmęczenie i zły nastrój (zapewne nieumyślnie) zwalasz na nie.
A teraz zastanówmy się na co najczęściej narzekamy? “Nie wysypiam się”, o to nowina, ależ odkrycie. Nie widziałaś wcześniej, że przy dziecku nie można się wyspać? To naprawdę tak duże zaskoczenie? Dzieci wstają wcześnie (choć, tak jak moje, zdarza się, że lubią pospać - to jednak rzadki okaz) i każda matka ci to powie. Jednak to nie jest koniec świata. Po pierwsze możesz zawsze położyć się spać wcześniej. Po drugie wczesne pobudki dają ci czas. Możesz wcześniej zrobić to co zazwyczaj odkładasz na wieczór.
“Nie mam czasu dla siebie” - czyli dokładnie na co? Nie masz czasu wyjść do kina, do kosmetyczki? Nie masz kiedy poczytać? To się lepiej zorganizuj. No trudno takie jest życie rodzica, musisz robić plany, grafiki. Podziel obowiązki między domowników, zaangażuj babcie i dziadka. Wiem, że matki często nie lubią prosić o pomoc. Wstydzimy się, chcemy być najlepsze i radzić sobie same. Pytam więc “po co?”. Czy chcemy innym udowodnić, że jesteśmy niezniszczalne? Przecież tak nie jest. Udowadniamy tylko, jak uparte jesteśmy i jak dalej nie potrafimy znaleźć czasu dla siebie. Ostatecznie, gdy nie ma nikogo kto mógłby nam pomóc (jestem samotną mamą i wiem, że czasem tak jest), nic złego się nie stanie jeśli raz odbierzemy dziecko z przedszkola godzinę później.
“Dziecko ciągle płacze” - no kochana mamo musisz przyjąć do wiadomości, że małe dzieci (niemowlęta) tak właśnie porozumiewają się ze światem. Jedne są mniej, drugie bardziej płaczliwe, ale dla każdego z nich to metoda na zakomunikowanie ci, że jest głodne/zsikało się/źle się czuje/nudzi się. Nie zmienisz tego, zamiast się na to wkurzać, zaakceptuj, że tak po prostu jest.
“Nie mam ochoty na seks” - zdarza się, że po porodzie nie mamy ochoty na seks. Zmęczenie, nowa sytuacja, czy po prostu bolesny poród potrafią skutecznie zamknąć drzwi sypialni i na długo rozdzielić partnerów. Jednak zamiast ciągle o tym gadać, idź do swojego męża i mu to powiedz. Możecie wspólnie rozwiązać problem, możecie pójść na terapię, do psychologa, ale czasem zwyczajna rozmowa wystarczy.
“Mąż mi nie pomaga” - to najbardziej irytujące zdanie jakie słyszę. Rany boskie, mąż jej nie pomaga, co leń, co za kawał nieroba! A jak to jest drogie mamy w rzeczywistości. Ile razy wyręczacie facetów? Ile razy nie mówicie im, że mają coś zrobić? Ile razy robicie same, bo on nie zrobi tego tak dobrze jak ty? Wiem zdarzają się panowie, którzy wybitnie migają się od obowiązków, ale jesteśmy dorośli. Skoro was kochają, są z wami, macie wspólne dzieci, to nie widzę żadnego powodu, dla którego mielibyście nie dzielić się obowiązkami. Czasem drogie mamy brak wam asertywności.
“Robię wszystko za innych i nie słyszę słowa dziękuję” - ech… Czasem sobie myślę, że niektóre matki lubią się tak męczyć. Serio, mam wrażenie, że czerpią z tego przyjemność. Nie wiem jak to możliwe. Robisz wszystko za innych? To przestań! Nie mówią dziękuję - to im powiedz, że nie mówią i ci przykro. My kobiety lubimy tak dusić w sobie jakieś urazy, przykre sytuacje i emocje z nimi związane, a o ile łatwiej jest powiedzieć głośno o tym co czujemy. to jedyna droga, żeby inni o tym wiedzieli.
Macierzyństwo to wyjątkowo trudna lekcja. Kiedy raz stajesz się mamą, już zawsze nią będziesz. To jedynie od ciebie zależy, czy będzie to pozytywne doświadczenie, czy udręka i zmęczenie. Nie bądź mamą marudą!