Magda mówi: samotność bywa przekleństwem. I nie chodzi (tylko) o to, że nie masz się do kogo przytulić. Ty musisz ogarnąć cały świat. Spróbuj nie być wtedy frustratką. Trudna praca nad sobą. Chciałabym, żeby inni to zrozumieli. Ci w szczęśliwych związkach i mniej szczęśliwych. Ci, którzy usprawiedliwiają WSZYSTKICH facetów. I Ci, którzy porzucają swoje dzieci. Nie płacą na nie. Albo nie ma w ich w dziecięcej codzienności.
Moja przyjaciółka, Magda jest samotną matką. Znam mnóstwo fajnych ojców, również fajnych ojców po rozstaniu.
Były przyjaciółki do fajnych nie należy. Unika: alimentów, zajmowania się dziećmi (chłopiec lat 8, dziewczynka 3) też unika. Wczorajsza rozmowa telefoniczna.
– Mam 39 stopni gorączki – jęknęła ona.
– To leż jutro w łóżku– rzuciłam.
– A kiedy Ty ostatnio leżałaś w łóżku?– spytała
– No jak to kiedy? Gdy byłam chora– odpowiedziałam.
– Ale jaaaa nie mogę leżeć, bo nie mogę brać wolnego z powodu siebie, bo w ciągu roku jest ileś sytuacji, że dzieci chorują, że uroczystość, że lekarz, ortodonta. Jestem matką i ojcem.
Pytam innych samotnych matek: wiele ma podobnie.
Magda: Czasem mnie zadziwia ta niewiedza ludzi jak to jest żyć samotnie. Ręce opadają. Męczą mnie takie komentarze:
„No przecież one mają ojca"
Ależ oczywiście, że mają. Dobrze, że mi przypominacie, bo bym zapomniała. Tylko, że akurat TEN ojciec pojawia się raz na dwa tygodnie w niedzielę. Czasem w środę. Skupmy się to dwa dni w ciągu dwóch tygodni, maks trzy dni. A gdzie reszta? Gdzie poranki, zawożenie, odwożenie, gdzie myślenie o kupieniu butów, majtek, spinek do włosów i chleba na śniadanie?
„Poproś go o pieniądze"
Rzucane lekko jakby to było takie oczywiste, że on ma mi dać pieniądze. Teoretycznie oczywiste. Praktycznie– niech niektóre samotne matki przyznają się jak walczą o pieniądze. Jeśli facet nie chce, nie da. W sądzie nie wykaże połowy swoich dochodów. Może to zrobić jeśli ma dobrych prawników. Mój eks tak się składa, że ma.
Nie rozumiem tej niesprawiedliwości– dlaczego ja opłacam wszystko, on – nieregularnie– wysyła mi na konto kilkaset złotych i uważa, że wszystko jest w porządku.
„Przesadzasz, wystarczy się dogadać"
Czasem pewnie wystarczy, znam pary, które się potrafią porozumieć. Z moim eks to nie wychodzi. Szukam swoich błędów. Na pewno je znajduję– nie znoszę go za to co mi zrobił. Próbuję zastanowić się czy to okazuje– nie. Dwoiłam się i troiłam na początku. Jak chcesz się spotkać? Jak Ci pasuje? To ja je przywiozę. Nie masz czasu? Ok, podjadę. Ale ile możesz się dostosowywać? Jeśli on non stop odwołuje swoje terminy, przekłada, zmienia. Jeśli obiecuje i nie dotrzymuje słowa. W końcu się wściekam. Jestem tylko człowiekiem. Konsekwencje ponoszę dzieci, bo on cyt. „nie chce mieć do czynienia z histeryczką".
„Dlaczego ty się rozstałaś, co się stało?"
Ciężko jest znosić te pytania, naprawdę. To tak jakby wciąż grzebać w ranie. Mężatkom nie zadaje się intymnych pytań. Samotnym tak– w końcu to zawsze jakaś atrakcja.
„Może warto było walczyć o związek, wiesz, dzieci…"
Dziękuję babciu, ciociu. Ale uwierzcie, walczyłam. Trudno jednak zmusić do tego drugą osobę. Ile jeszcze potrzeba czasu, żebyście to zrozumiały. Te pytania bolą.
„Twój eks to drań" (przy moich dzieciach)
Ćwiczę się w cierpliwości. Mam ochotę wywrzeszczeć całemu światu, że mój były to psychol. Że mnie olał, choć obiecywał odpowiedzialność, że olał moje dzieci– czego najbardziej nie mogę mu wybaczyć. Ale przy dzieciach nie mówię nic. Nie chcę, żeby słyszały sfrustrowaną matkę. Cała praca na nic, gdy ktoś wyrzuca głośno: „To drań przeklęty". Syn dopytuje: Mamo, tata naprawdę jest draniem? Córeczka: On nas nie kocha?Po ten epitet „drań"– to nic nie wnosi w nasze życie. Ani w moje. Ani w mojej córki.
„Nie obchodzi mnie Pani sytuacja. Praca to praca"
Ależ ja wiem, że praca to praca. Ale… jeśli wypowiada je szczęśliwa mężatka, która może zadzwonić do partnera i on zaraz odbierze jej dzieci ze szkoły, przedszkola. Albo mówi je szef, któremu żona ogarnia wszystko– to jednak mnie trzęsie. Nie rozumiem zebrań o 18.00. które można zrobić o 14.00, czy „bardzo pilnej pracy", którą ktoś chce, żebym wykonywała przy biurku– gdzie w domu też mam komputer i wszystkie rzeczy potrzebne mi do pracy. Istnieje takie słowo jak: empatia. Szkoda, że niektórzy tego nie rozumieją.
Dlatego tym bardziej ja i inne kobiety w mojej sytuacji doceniamy szefów, którzy wyciągają do nas rękę. Pracujemy wydajniej, jesteśmy zorganizowane i odpowiedzialne.
„ Jak to od lat nie poszłaś sama do kina i nie wyjechałaś na weekend?"
No tak. Najpierw siedziałam w domu, potem pracowałam. A teraz, gdy moje dzieci trochę podrosły nie wyjeżdżam bez nich, bo szkoda mi na to czasu. W tygodniu pracuję. W niedzielę, kiedy eks je zabiera – muszę wreszcie sprzątnąć, nadrobić zaległości.
„Boże, współczuję Ci. Masz takie ciężkie życie. Na twoim miejscu bym zwariowała"
Nie, nie zwariowałabyś. Latałabyś z siatami po supermarkecie, ciągnęła młodszą córkę i tłumaczyła starszemu, żeby nie robił rabanu. Targałabyś te siaty, a potem wnosiła je na czwarte piętro bez windy, gotowałabyś i nie miała czasu dla siebie. Płaciła rachunki, jeździła do mechanika, dolewała olej i wymieniała oponę. Wiesz dlaczego? Bo po prostu nie miałabyś innego wyjścia. Co mam więc zrobić z taką troską? Walnąć sobie w głowę.
I, oczywiście, że to monolog frustratki. Bo mam gorączkę i wiem, że nie odpocznę jutro. Staram się nie zazdrościć kobietom w związkach. Ale to trudne. Staram się nie być na nie zła, gdy rzucają coś bez pomyślunku. Ale po prostu wkurza mnie, gdy mówisz, że mam leżeć w łóżku….Bo ja nie mogę spędzić dnia w łóżku.
P. S Po co napisałam ten tekst? Rozejrzyjmy się. Może wokół nas jest samotna matka, której możemy pomóc. Pracownica na którą możemy przymknąć oko, że wychodzi wcześniej (jeśli poza tym jest świetna w tym co robi, terminowa) lub prosi o pracę zdalną danego dnia. Koleżanka, której możemy podrzucić zakupy, albo zaopiekować się jej dzieckiem. W końcu bądźmy uważniejsi jeśli wyjeżdża z nami na wakacje samotna matka. Zabierzmy na chwilę jej dziecko, pomóżmy wypakować rzeczy z samochodu czy przenieść ciężką torbę i wózek.
Tak, mam koleżanki, samotne matki, które nigdy nie narzekają i radzą sobie ze wszystkim. Ale może część z nich myśli podobnie jak Magda.