Spędziłam kilka dni w towarzystwie niespełna trzylatków i ich mam. Najczęściej powtarzanym zdaniem było: „Czekam, kiedy da mi chwilę wytchnienia i nie będę musiała być przy nim non stop.”
Pomyślałam sobie, że to dopiero trzy lata. Trzy lata życia dziecka i trzy lata życia jego matki. Dla niego świat jest fascynujący, tyle rzeczy się zmienia, tak wielu się nauczyło. Na przełomie trzech lat zaczęło mówić, chodzić, samodzielnie jeść. Chyba już nigdy później w naszym życiu nie zdobywamy tak wielu umiejętności w tak krótkim czasie.
Dla jego mamy te trzy lata, plus niemal rok ciąży to skupienie uwagi na dziecku. Zmiana priorytetów, wywrócenie życia do góry nogami, podporządkowanie siebie, swojego czasu, organizacji dnia jednemu małemu człowiekowi. Przyznacie – to musi być od czasu do czasu męczące.
Dlatego obserwując mamy biegających maluchów i słysząc: „Mama pić”, „Mama kupa”, płacz i krzyk, kiedy nie chciało usiąść na nocnik, kiedy coś poszło nie po jego myśli. Tupanie nogami i pytania rodziców: „Powiedz co się stało?. Chcesz spać/jeść/wykąpać się?” Pomyślałam, że nic dziwnego w tym, że chcą oni w końcu chwili spokoju. Tej cudownej godziny, kiedy ich dziecko usiądzie w pokoju i samodzielnie się pobawi, poukłada klocki i przez chwilę nie będzie absorbować ich uwagi.
Uśmiechnęłam się do siebie. Chwila spokoju? Zapomnijcie, nie macie co na nią liczyć. I lepiej się z tym pogodzić od razu, niż łudzić, że nadejdzie.
Bo nawet gdy, wasze dziecko należy do tych wyjątków, na myśl o których inne matki zielenieją z zazdrości i potrafi zająć się sobą bez twojego udziału, to i tak będziesz co chwilę do niego zaglądać. Cisza będzie dla ciebie jak alarm – znak, że trzeba sprawdzić, czy nic złego się nie dzieje. Zamiast wypić spokojnie kawę, będziesz chodzić i pytać, czy wszystko w porządku, czy może jednak czegoś nie potrzebuje, a na końcu padnie „A wiesz, mamusia się z tobą pobawi”. I nie ma co kiwać przecząco głową. Samodzielność dziecka bywa dla matki zagrożeniem, sygnałem, że ona przestaje już być potrzebna, że ten mały człowiek może funkcjonować bez niej. I żegnaj wolny czasie.
Bo czym dla ciebie jest chwila spokoju? Wypiciem kawy w towarzystwie ulubionej książki? Możliwością zrobienia obiadu bez uwieszonego u nogi dziecka? Wysprzątaniem łazienki bez odrywania się od mycia zlewu? Porozmawianiem z przyjaciółką bez przerywania w pół zdania tego, co chcesz powiedzieć? Nie ma szans. Chociażby dlatego, że dziecko niekoniecznie będzie miało ochotę na chwilę samodzielności, akurat wtedy, gdy ty o niej marzysz. To po pierwsze. Po drugie maluch do zabawy potrzebuję drugiej osoby. Potrzebuje ciebie do zaspokajania swoich potrzeb. Może, kiedy ma trzy lata te potrzeby nie sprowadzają się jedynie do picia i jedzenia.
Teraz chce się czymś pochwalić, coś pokazać, ma silną potrzebę zwrócenia na siebie uwagi. W taki sposób budują swoje poczucie wartości, czuje, że jest dla kogoś ważne. Ono nie rozumie, jak kawa może być ważniejsza od biedronki chodzącej po parapecie? Przecież do absurd. A ty musisz natychmiast to zobaczyć!
Myślisz: "Dobra, pójdzie do przedszkola", będzie lepiej. Cóż, niekoniecznie. Bo kiedy będziecie wracać do domu, ono będzie domagać się podwójnej uwagi, stęsknione będzie chciało spędzić z tobą jak najwięcej czasu, chociażby siedząc na kolanach, albo marudząc, bylebyś tylko była przy nim.
To może jak będzie starsze? Cóż. Może wtedy samo naleje sobie picie, a z czasem nawet zrobi kanapkę. Przyjdzie czas, kiedy i mleko zagrzeje i samo przygotuje sobie płatki na śniadanie. Ale nie łudź się. Chwila wytchnienia nadal migocze gdzieś w oddali.
Bo wtedy będą pozdzierane kolana, kłótnie z kolegami i rodzeństwem, pretensje: „Bo ty tylko telefon i telefon”, usłyszysz „Położysz się ze mną? Poczytasz mi?”, a każda twoja wymówka będzie punktowana: „Wczoraj mówiłaś, że pójdziemy do kina, pamiętasz?”. I niby masz czas wypić kawę, ba nawet obejrzeć ulubiony film, ale czy to ta chwila spokoju, o której dziś marzysz?
Nie usiądziesz z pustą głową, bo w niej zawsze będzie kotłować się, czy się najadło, czy nie ma gorączki, co zrobię mu jutro na śniadanie, co musi zabrać do żłobka/przedszkola/szkoły. Nawet, kiedy śpi u kolegi będziesz zastanawiać się, czy wszystko w porządku.
Od macierzyństwa nie ma chwili wytchnienia. To już płynie nam we krwi, skaziło cały organizm. A że bywa czasami wkurzające i męczące? To akurat zupełnie normalne.