Fot. Pixabay/[url=https://pixabay.com/pl/ch%C5%82opiec-wysoko%C5%9B%C4%87-g%C3%B3ry-ska%C5%82y-428378/]jarmoluk[/url] / [url=  http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url]
Fot. Pixabay/[url=https://pixabay.com/pl/ch%C5%82opiec-wysoko%C5%9B%C4%87-g%C3%B3ry-ska%C5%82y-428378/]jarmoluk[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url]
Reklama.
Hasło „W górach jest wszystko, co kocham” jest jednym z najbliższych mojemu sercu. I choć nie mieszkam w górach, to właśnie tam uciekam zawsze, kiedy chcę odpocząć, złapać dystans, czy po prostu się zrelaksować. Kiedy urodził się mój pierwszy syn przez myśli mi nawet nie przeszło, żeby zrezygnować z wyjazdu w góry. Powiem więcej, od kiedy mam dzieci, zdecydowanie częściej w nich bywam.
Po raz pierwszy pojechaliśmy z dziesięciomiesięcznym niemowlakiem. Wybraliśmy Karkonosze, wtedy z wózkiem wjechałam na Śnieżkę, a syna karmiłam na zboczu, żeby ukryć się przed wiatrem. Wierzę, że dzieci zapamiętują emocjami i że on ten swój pierwszy pobyt w górach zapamiętał.
Później, już w czwórkę z dwulatkiem i tym razem ośmiomiesięcznym maluchem, byliśmy w Tatrach. Dwulatek nauczony samodzielnego chodzenia wspinał się jak wytrawny górski traper. Młodszy niesiony w nosidle pochrapywał przyjemnie.
logo
Fot. Pixabay/[url=https://pixabay.com/pl/czarnog%C3%B3ra-piesze-wycieczki-turyst%C4%85-599232/]Leon_Ting[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url]
Kolejny rok to już Bieszczady. Spadnie w schronisku na Połoninie. Ulewa na szlaku, która przemoczyła nas do ostatniej suchej nitki. Były jeszcze Tatry Słowackie i znowu Bieszczady, które chłopcy dziś mają już schodzone wszerz i wzdłuż.
Nigdy nie pomyślałam, że z powodu dzieci nie pojadę w góry, bo one nie dadzą rady, bo nie mają tyle sił, bo będzie im się nudzić. Te argumenty nie mają potwierdzenia w rzeczywistości.
Pojedźcie z dziećmi w góry i się o tym przekonajcie, choć uprzedzam, nie jest łatwo. Przede wszystkim musicie liczyć się z tym, że:

1. Trzeba będzie dźwigać na plecach sporą ilość jedzenia i picia.

2. Należy pamiętać, żeby zabrać na szlak ubrania na zmianę, z powodu pogody – deszczu upału, czy chłodu gdzieś wyżej.

3. Dziecko będzie marudzić. Nasi synowie – każdy z osobna i oczywiście w różnym czasie, mają fazy marudzenia – że im się nie chce, że nie mają siły, że to be sensu, że chcą na ręce, i tak dalej. WAŻNE: Marudzenie zawsze mija i nagle twoje dziecko idzie szybciej od ciebie.

4. Będą boleć nie tylko nogi, ale i ręce. Bo czasami nie masz wyjścia i na ręce lub „barana” wziąć musisz. Nasz młodszy syn do trzeciego roku życia zasypiał zawsze na wejściach (spryciarz), wnosiliśmy go na rękach na zmianę.

5. Trzeba znaleźć odpowiednią motywację – jak już marudzi musi być coś w nagrodę na włożony trud. W naszym przypadku był to zajączek, który obserwował ich z trasy i na szczytach zostawiał słodycze. Radość ze znalezionych, a podrzuconych przez nas słodkości – bezcenna.

logo
Fot. Pixabay/[url=https://pixabay.com/pl/ojciec-dziecko-rodzina-mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-868394/]kruszyzna0[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url]
Tyle tylko, że te trudności w ogóle nie przysłaniają radości ze wspólnego pokonywania górskich szlaków. Okazuje się, że nasze dziecko ma w sobie takie pokłady siły i chęci do zdobywania szczytów, że nas samych może to zadziwić Odnajdywanie znaków szlaku, okazuje się być świetną okazją do zabawy. Śledzenie na mapie pokonywanej trasy jak nigdy bywa interesujące.
A widoki… Chodząc po górach z dziećmi dopiero nauczyłam się je tak naprawdę dostrzegać. Kiedy pochylona i zmęczona mozolnie wdrapywałam się do góry, a z zza pleców dobiegało mnie pełne zachwytu: „Mamo zobacz jaki widok” zatrzymywałam się i oglądałam za siebie. Gdyby nie moi synowie pewnie wielu pięknych widoków bym nie zobaczyła, nie obejrzałabym się. Tak jak nie zobaczyłabym kamienia przypominającego głowę kozy i nie udawałabym owcy schodząc ze szczytu. Nigdy nie zliczę, ilu wiewiórek, dzików, kwiatów i saren bym nie dostrzegła, gdybym nie szła w góry z dziećmi.
Jeśli w górach jest wszystko, co kocham, to owo „wszystko” dostrzegałam dopiero przemierzając górskie szlaki z moimi synami. Jeśli kochacie góry, nie zastanawiajcie się nad wyjazdem. Po prostu się spakujcie i pokażcie swojemu dziecku, to co jest waszą pasją, co daje wam radość – ono to wszystko zauważy i z pewnością podzieli wasze emocje. Cieszy, że coraz więcej małych dzieci można spotkać na szlakach. Podobno ci, którzy chodzą z rodzicami po górach, już zawsze będą po nich chodzić.
A jeśli nigdy nie byliście w górach – spróbujcie. Może dzięki dziecku odkryjecie ich niepowtarzalny urok.