Reklama.
„Gdy nie ma dzieci w domu, to jesteśmy niegrzeczni” śpiewał Kult, a w słowach tej piosenki jest (jak każdy z nas wie) dużo prawdy. Okazuje się jednak, że gdy my, rodzice, mamy czas na bycie niegrzecznymi, to nasze dzieci bez nas zamieniają się w ideał. Nie krzyczą, nie biegają po domu, w ogóle najchętniej dziadkowie, niania, czy rzadko widywana ciocia przygarnęliby nasze pociechy, bo jak mówią: „Nie ma z nimi żadnego kłopotu.”
Przez chwilę zastanawiasz się, czy to o twoim dziecku mowa. O tym samym, które darło się nie chcąc założyć samodzielnie butów, albo o tym, które grymasiło przy śniadaniu, a u babci zjadło owsiankę (WTF?). Czy na pewno podczas twojej nieobecności zajmowali się dzieckiem, które teraz wisi na twojej szyi skamląc, że chce loda? Coś tu nie gra. Wkraczasz na ścieżkę rozwiązania tej zagadki. Zaczynasz klasycznie od:
to na pewno nieprawda
A tam, gadanie. Jasne, moja matka już sobie trochę dodaje, twierdząc, że maluch jest u niej grzeczniejszy. Teściowa zawsze znajdzie sposób, żeby podważyć moje kompetencje jako rodzica. Jak nagle może przy niej samo się bawić, skoro w domu nie potrafi zająć się sobą dłużej niż dziesięć minut. Taki przypadek może dotyczyć także opiekunki: „Dziwna ta niania, płacę jej, a ona sugeruje, że źle wychowuję własne dziecko. Muszę się jej dokładniej przyjrzeć.”
Kiedy jednak sytuacja się powtarza i ponownie słyszysz uwagi w stylu: „Wolę się nim zajmować, jak ciebie nie ma”, coś w tobie pęka i:
Kiedy jednak sytuacja się powtarza i ponownie słyszysz uwagi w stylu: „Wolę się nim zajmować, jak ciebie nie ma”, coś w tobie pęka i:
obwiniasz siebie
Złym rodzicem jestem, oj złym, skoro moje dziecko tylko podczas mojej nieobecności potrafi dobrze się zachować. Co takiego robię źle, gdzie popełniam błąd? Niektórzy idą dalej i zastanawiają się, czy w ogóle nadają się na bycie rodzicem: „Skoro dziadki mnie wychowali, to wiedzą, co mówią.” Zachodzisz w głowę, jak zmienić sytuację, spędzasz więcej czasu w towarzystwie swoich rodziców, czy teściowej. Niani proponujesz, by została chwilę na kawie. Nic z tego, ciągle słyszysz dziecko: „Mamo podaj mi kubek” albo samą siebie: „Nie biegaj. Zostaw. Usiądź. Nie krzycz”. Załamujesz ręce.
Ostatecznie są tacy, którzy wracają do opcji wypierania prawdy, ale są też rodzice, którzy drążą temat próbując znaleźć wytłumaczenie na wyjątkowo „grzeczne” zachowanie się dzieci podczas ich nieobecności.Analizują, obserwują, próbują jak najwięcej szczegółów wyciągnąć od dzieci. I do jakich wniosków dochodzą? Proszę:
1. Grzecznie energiczne
To co dla ciebie stanowi powód do frustracji i upominania dziecka nie musi być wcale męczące dla osoby, która się nim zajmuje. Jeśli są to dziadkowie, którzy raz na jakiś czas widza wnuki, to są wręcz szczęśliwi, że ich dom „ożył”, że tyle w nim gwaru i radości. No tak, gdyby tak dzieci zostawić im na miesiąc, twierdziliby zupełnie coś innego. Podobnie jak niania, która po kilku tygodniach jednak zmienia zdanie z: „Oj takie ruchliwe po prostu jest” na „Mam problem z jego upilnowaniem.”
2. Mniej wymagają
Dlaczego dzieci są grzeczniejsze u dziadków? Bo oni mniej od nich wymagają. Nie muszą sprzątać pokoju, same sobie nalać soku, ba – okazuje się, że dziadkowie pomagają się nawet ubrać i osobiście wynoszą rzeczy do prania, a niektórzy nawet karmią dość duże wnuki. Poza tym często, kiedy ktoś się opiekuje naszymi dziećmi, nie ma już nic więcej do zrobienia. Wy pewnie byście nie mieli fochów i byli wiecznie uśmiechnięci, gdyby ktoś wszystko za was robił.
3. Nie stawiają granic
Chcecie bajkę obejrzeć? Proszę bardzo. Nie chcecie dziś myć zębów? Nie ma problemu. Klasyka idealnego opiekuna, który na wszystko pozwala, na wszystko to, czego zabraniają rodzice lub gdzie stawiają ograniczenia. Często to „grzeczniejsze” zachowanie wynika z tego, że tam, gdzie dziecko zostawiamy po opieką, może ono więcej niż zazwyczaj. To nic, że później my musimy prostować pewne rzeczy, mówić, że jednak nie wolno, wychodzić na tych „złych” rodziców. To my nie dopuszczamy do wchodzenia nam na głowę, a tym, którzy się naszym dzieckiem zajmują ono na głowę wejść nie zdąży, bo wcześniej trafia pod nasze skrzydła.
4. Fascynuje inność
„No wiesz, on przez godzinę sam się bawił”, słyszmy i myślimy, jak to możliwe. A to zupełnie proste. Kiedy dziecko trafia na nowy grunt, w miejsce nawet to, w którym bywa, a które nie jest jednak jeszcze przez nie całkowicie poznane, to siłą rzeczy wszystko to, co nieznane zajmuje jego uwagę. Chodzi, bada, sprawdza. Dostaje jakąś dziwną rzecz do zabawy, choćby starą maszynę do pisania, którą potrafi bawić się przez pół dnia. I wtedy już nic nas nie dziwi.
To co dla ciebie stanowi powód do frustracji i upominania dziecka nie musi być wcale męczące dla osoby, która się nim zajmuje. Jeśli są to dziadkowie, którzy raz na jakiś czas widza wnuki, to są wręcz szczęśliwi, że ich dom „ożył”, że tyle w nim gwaru i radości. No tak, gdyby tak dzieci zostawić im na miesiąc, twierdziliby zupełnie coś innego. Podobnie jak niania, która po kilku tygodniach jednak zmienia zdanie z: „Oj takie ruchliwe po prostu jest” na „Mam problem z jego upilnowaniem.”
2. Mniej wymagają
Dlaczego dzieci są grzeczniejsze u dziadków? Bo oni mniej od nich wymagają. Nie muszą sprzątać pokoju, same sobie nalać soku, ba – okazuje się, że dziadkowie pomagają się nawet ubrać i osobiście wynoszą rzeczy do prania, a niektórzy nawet karmią dość duże wnuki. Poza tym często, kiedy ktoś się opiekuje naszymi dziećmi, nie ma już nic więcej do zrobienia. Wy pewnie byście nie mieli fochów i byli wiecznie uśmiechnięci, gdyby ktoś wszystko za was robił.
3. Nie stawiają granic
Chcecie bajkę obejrzeć? Proszę bardzo. Nie chcecie dziś myć zębów? Nie ma problemu. Klasyka idealnego opiekuna, który na wszystko pozwala, na wszystko to, czego zabraniają rodzice lub gdzie stawiają ograniczenia. Często to „grzeczniejsze” zachowanie wynika z tego, że tam, gdzie dziecko zostawiamy po opieką, może ono więcej niż zazwyczaj. To nic, że później my musimy prostować pewne rzeczy, mówić, że jednak nie wolno, wychodzić na tych „złych” rodziców. To my nie dopuszczamy do wchodzenia nam na głowę, a tym, którzy się naszym dzieckiem zajmują ono na głowę wejść nie zdąży, bo wcześniej trafia pod nasze skrzydła.
4. Fascynuje inność
„No wiesz, on przez godzinę sam się bawił”, słyszmy i myślimy, jak to możliwe. A to zupełnie proste. Kiedy dziecko trafia na nowy grunt, w miejsce nawet to, w którym bywa, a które nie jest jednak jeszcze przez nie całkowicie poznane, to siłą rzeczy wszystko to, co nieznane zajmuje jego uwagę. Chodzi, bada, sprawdza. Dostaje jakąś dziwną rzecz do zabawy, choćby starą maszynę do pisania, którą potrafi bawić się przez pół dnia. I wtedy już nic nas nie dziwi.
5. Walka o uwagę
To chyba najważniejszy punkt, ale też najtrudniejszy do dojrzenia na pierwszy rzut oka. To my jesteśmy dla naszego dziecka najważniejsi. To nas kocha najbardziej i my stanowimy dla niego autorytet, dlatego tak bardzo zależy mu na naszej uwadze. Te jęczenia, krzyki, bieganie – wszystko to, co wywołuje jakąkolwiek reakcję z naszej strony, to po prostu sposób na to, byśmy przez chwilę skupili się tylko na naszym dziecku.
To chyba najważniejszy punkt, ale też najtrudniejszy do dojrzenia na pierwszy rzut oka. To my jesteśmy dla naszego dziecka najważniejsi. To nas kocha najbardziej i my stanowimy dla niego autorytet, dlatego tak bardzo zależy mu na naszej uwadze. Te jęczenia, krzyki, bieganie – wszystko to, co wywołuje jakąkolwiek reakcję z naszej strony, to po prostu sposób na to, byśmy przez chwilę skupili się tylko na naszym dziecku.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Ukochana osoba, niech to będzie mąż, zawozi nas do swojej siostry. Spędzamy tam fantastyczny czas, dostajemy śniadanie do łóżka, oglądamy ulubione seriale. Jest cudownie, gdyby nie tęsknota. Kiedy ta ukochana i wytęskniona osoba po nas przyjeżdża to, co robimy? Robimy wszystko, by całą swoją uwagę nam poświęciła. Nie chcemy, żeby rozmawiał z siostrą, zobaczył szwagra nowe auto. Nam było fantastycznie, ale skoro już tu jest, to niech nas też zauważy.
Może trochę przejaskrawione (a może wcale nie), za to dokładnie obrazuje mechanizm zachowania naszych dzieci i pozwala zrozumieć, dlaczego zachowują się w ten sposób, kiedy nas widzą.
I kiedy kolejny raz usłyszycie: „No ja nie wiem, jak ona przy tobie może być taka niedobra” odpowiedzcie: „To z miłości i tęsknoty.” Wówczas nikt już nie podważy waszych kompetencji.