Seks, internet, dopalacze, nastoletnie mamy, samobójstwa wśród gimnazjalistów – czytam i ogarnia mnie coraz większe przerażenie. Jakie mam szanse wychować moje dzieci tak, by nie dotknęły ich zagrożenia, które czają się na każdym rogu za chwilę ich nastoletniego życia? Żałuję, że nie mogę ich zatrzymać w domu i wypuścić po skończeniu przez nich osiemnastu lat.
Usłyszałam ostatnio: „Cieszę się, że mam dorosłe dzieci i nie muszę ich wychowywać w tych popapranych czasach”. Coś w tym jest. Ktoś mógłby powiedzieć, że jeśli jesteś odpowiedzialnym rodzicem, to wytłumaczysz swoim dzieciom, co jest dobre, a co nie, wytłumaczysz zagrożenia i będziesz liczyć na to, że dzieci wyciągną odpowiednie wnioski na przyszłość.
Gdyby to było takie łatwe. Zrobiłam krótki przegląd, by móc ocenić swoje szanse, jako rodzica.
Zagrożenie numer 1
Sieć, w którą wpadają coraz częściej i przepadają w niej. Internet to bez wątpienia dobro dane nam przez cywilizację i zło, które może nam bardzo zaszkodzić. Przyjaciółka mówi: „Długo nie pozwalaliśmy naszemu synowi grać w Minecrafta. W końcu się złamaliśmy, teraz ma przynajmniej, o czym rozmawiać ze swoimi kolegami z klasy.” Jesteśmy na wakacyjnym wypadzie pod namiotami ze znajomymi. Jedni z nich przyjeżdżają z trzynastoletnim synem.
Nie zauważamy jego obecności. Nie wychodzi z namiotu, cały wolny czas spędza z laptopem, nie siada nawet z nami wieczorem przy ognisku. Nie zjada wspólnie śniadań.
U nas w domu zapada cisza pomimo obecności pięciu żywiołowych chłopców. Reagujemy natychmiast widząc, jak w piątkę wpatrują się w tablet. My reagujemy, innym rodzicom jest wygodnie, gdy ich dziecko siedzi z telefonem, tablet, czy patrzy monitor komputera. Granica jest tak cienka. Niby kontrolujemy, sprawdzamy, co robią, ale nie wiem, czy pewnego dnia nie trafią choćby przypadkiem na treści pornograficzne zupełnie dla nich nieprzeznaczone i tak pojawia się…
Zagrożenie numer 2
Seks. Śmiesznie mówić przy małym dziecku o seksie. Tymczasem siedmiolatek przyjaciółki pyta: „Mamo, co znaczy robić loda”, koleżanki córka lat osiem: „Mamo, a człowiek może mieć dziecko ze zwierzęciem? Bo chłopcy mówili, że seks może być z psem.” Zamieram słysząc takie historie. Zastanawiam się najpierw, co tym dzieciom roi się w głowach, a chwilę później chce mi się krzyczeć: „Gdzie są rodzice?!?”.
Ośmiolatki robiące sobie zdjęcia telefonem swoich penisów i cipek, niby naturalny etap rozwoju, zainteresowanie ciałem, ale później pokazywanie tych zdjęć kolegom z klasy? To już dla mnie wykracza poza ramy normalności. Co z tego, że moim dzieciom wytłumaczę, co znaczy seks, powiem, że istnieją takie słowa jak penis, kutas, cipka, wytłumaczę, jak się zabezpieczać podczas seksu, który powinien być udziałem osób, które się kochają, jak i tak nie mam pewności, czy koledzy pewnego dnia nie namówią ich w popularną wśród gimnazjalistów zabawę w „słoneczko”. Nie pokażą w swoich telefonach filmików z różnymi dewiacjami?
Zagrożenie numer 3
Hejt. Jeśli nie ma cię w sieci, nie istniejesz. Dla dzieciaków internet jest naturalnym miejscem kontaktu. Znajoma mówi, że jej córka ma stale włączonego skype’a i ze swoimi dwoma przyjaciółkami odrabia lekcje, je kolację, rozmawia, zasypia. Internet też to miejsce do wyrażania swoich opinii, idealne miejsce do piętnowania i wyśmiewania się z innych. Dzieciaki zakładają konta, o których istnieniu rodzie nie mają pojęcia, nie wiedzą, o czym ze sobą rozmawiają i jakim językiem.
Samobójstwo Dominika to dość przerażający obraz naszych czasów, czasów, w których przyszło żyć naszym dzieciom. Dominik był gejem, może inne dziecko będzie zbyt grube, zbyt chude, albo jego rodzice nie będą mieć zdaniem rówieśników odpowiedniego wykształcenia. Może mój syn będzie za wysoki? A twój zostanie nazwany kujonem?
Zagrożenie numer 4
Chemia. Świat nie lubi próżni. Kiedy zapanujemy nad dopalaczami, przyjdzie następne. Jeszcze grosze, z jeszcze większą ilością syntetyków. W naszych czasami ekstremum było wąchanie kleju, teraz palenie, jedzenie, ssanie, wąchanie środków, których mieszanina może doprowadzić do śmierci, do zagotowania się organizmu, do nieodwracalnych zmian w mózgu.
Gimnazjaliści chwalą się zgniłymi od dopalaczy palcami. Dziewczynki nie przyznają się do tego, że została im podrzucona tabletka gwałtu. Kokaina i heroina wygląda na przeżytek. Nawet amfetamina nie budzi już emocji wśród młodzieży. Kto pali teraz marihuanę? „To dla starych hipisów jest” usłyszałam kiedyś od nastolatka. Czy moi synowie zostaną poczęstowani, kiedy pójdą na osiemnastkę kumpla?
I nikt mi nie powie, że w tym, co napisałam jest dużą przesadą. Wystarczy rozejrzeć się wokół. Za chwilę w domu będę miała zbuntowanych przeciw całemu światu nastolatków i świat, który stanie przed nimi otworem, z tym, co dobre i tym, co niebezpieczne, a jednocześnie pociągające. Przyznaję, bywa, że ta wizja mnie przeraża.