![Fot. Pixabay/[url=https://pixabay.com/pl/dziewczyna-wodospad-fantasy-pi%C5%82ka-513772/]bonnybbx[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url]](https://m.mamadu.pl/a9a96dfb521b6848c5737d8fc2ed6724,360,0,0,0.jpg)
Jola, skończone pięćdziesiąt lat. Atrakcyjna kobieta, elegancko ubrana. Samotna, bez dzieci, pracuje w jednym z małomiasteczkowych urzędów. – Moja babcia stawiała karty Tarota, pamiętam, jak przychodzili do niej ludzie i zostawiali jajka, warzywa. Zmarła jak byłam mała. Ten Tarot gdzieś w mojej głowie został i we wspomnieniach, karty, których nie można było dotykać. Kiedy miałam siedemnaście lat zakochałam się w chłopaku, chciałam wiedzieć, czy on mnie kocha i wtedy postanowiłam pójść do tarocistki, która mieszkała niedaleko w innym mieście. Usłyszałam wtedy, że on moim mężem nie będzie, więc postanowiłam dać sobie spokój. Po co tracić czas na miłostki, które nie mają przyszłości – mówi Jola.
W towarzystwie Jola uchodziła za tę „dziwną”. Koleżanki z pracy traktowały ją z dystansem, nie do końca wiedząc, czego po niej można się spodziewać, bo jednego dnia rozmawiała z nimi śmiejąc się, by kilka dni później unikać kilku z nich. Poza tym jako atrakcyjna kobieta, samotna, stała się też zagrożeniem dla małżeństw z tak zwanym stażem.
Leżałam w szpitalu i widziałam, jak innych odwiedzała rodzina, a ja wysyłałam kolejnego sms-a z pytaniem, czy wyzdrowieję. Przyszła do mnie znajoma, ona jedna wiedziała, że czasami korzystam z usług tarocistów. Powiedziała mi wtedy, żebym rozejrzała się dookoła. Odmówiła pójścia ze mną do wróżki. „Zwariowałaś, po co mi to. Moje życie, ja o nim decyduję, a nie karty, sama dokonuję swoich wyborów, dziś mogę ci powiedzieć co mnie czeka: to co sama zrobię, co zmienię”. Miałam wrażenie, że dostałam w policzek. Płakałam. Tarot zmarnował mi życie, nie mówił prawdy, czekałam i NIC się nie działo, niestety zobaczyłam to za późno.
Co mówi tarot?
Anna Świerczewska jest tarocistką, numerologiem, astrologiem, ukończyła psychologię, filozofię i filologię polską. Swój gabinet w Warszawie prowadzi od dwudziestu lat, nigdy nie zmieniła adresu, od zawsze ma ten sam numer telefonu. Przychodzą do niej różne osoby. Są wśród nich biznesmeni, kobiety na wysokich stanowiskach, prawnicy, lekarze. Przekrój klientów jest naprawdę bardzo duży. Kiedy opowiedziałam jej historię Joli, oburzyła się myśląc, że to historia zmyślona, jednak gdy zaczęłyśmy rozmawiać, okazało się, że ona też miewała klientów podobnych do Joli.
Pewna dziewczyna spytała mnie kiedyś, czy wyda płytę. Patrzę w karty i pytam, czy śpiewa, czy skończyła szkołę muzyczną, pobiera nauki, bo Tarot nic takiego nie pokazuje. Odpowiedziała, że nie uczy się śpiewu, ale marzy, by wydać płytę. Kiedy indziej odmówiłam kobiecie wróżenia. Zadzwoniła chcąc wiedzieć, czy jej obecny dyrektor zostanie jej mężem. Wcześniej od innego tarocisty usłyszała, że będzie żoną dyrektora, ten wyjątkowo wpadł jej w oko. Nic poza tym, czy on będzie jej mężem, ją nie interesowało, czy on ma żonę, czy jest szczęśliwy. Myślę, że poszłaby po trupach do celu.
Tarot jest bardzo bezpiecznym narzędziem, działa na podświadomość i pokazuje, co dzieje się w naszym wnętrzu, natomiast szukanie na siłę kwestii, które usłyszeliśmy, które mieliśmy zasugerowane, które sobie wmawiamy, bo chcemy, by tak było, mogą doprowadzić nas do apofeni, zjawiska znanego w psychologii, które polega na nadawaniu nic nie znaczącym faktom nienormalnej znaczeniowości.