![Fot. Pixabay/[url=https://pixabay.com/pl/szminka-b%C5%82yszczyk-b%C5%82yszczyk-dla-ust-791761/]kaboompics_com[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url]](https://m.mamadu.pl/12b508cbc84ba93a9be343963694457a,1500,0,0,0.jpg)
Spotkałam się z dawno niewidzianą znajomą. Przypadkiem. Nie widziałyśmy się ponad piętnaście lat. Ona na placu zabaw z trójką dzieci. Zadbana, uśmiechnięta Matka Polka… Hmmm zależy, co, kto rozumie pod tym pojęciem.
Najpierw studia i kariera
Anka na studia pojechała do Warszawy. Politechnika i kierunek architektura – marzenie jej ojca, który miał prywatną firmę budowlaną. Ona zdolna jedynaczka, oczko w głowie taty nie buntowała się, poszła w wyznaczonym jej kierunku. Architektura okazała się jej pasją – ojciec miał nosa. Jedna z najlepszych studentek na swoim roku, ze świetnymi wynikami, której staż oferowały największe pracownie architektoniczne w Polsce.
Uczyłam się dniami i nocami, chciałam być najlepsza. Ojciec nie tylko pokazał mi drogę, którą powinnam iść, ale zaszczepił też we mnie wielkie ambicje. Nie godziłam się na półśrodki, chciałam pracować u najlepszych, ale przy tym zasłużyć na takie wyróżnienie własnym zaangażowaniem i zwiększaniem swoich umiejętności.
Kiedy Ani pozycja w biurze projektowym była stabilna i mocna, oznajmiła swojemu szefostwu, że planuje zajść w ciążę. – Chciałam być w porządku, nie kłamać, rzucać zwolnieniem. Uprzedziłam, że będziemy starać się o dziecko i zaznaczyłam, że jeśli tylko zdrowie mi pozwoli będę pracować jak najdłużej. Tak się złożyło, że Anki ciąża należała do wzorowych.
Między kolejnymi projektami, pomysłami i wspinaniem się po awansowych szczeblach Anka zaszła w ciążę po raz drugi. – Chciałam mieć drugie dziecko, choć może nie tak szybko. Ale stało się. Szybko się zorganizowaliśmy. Magiczny trójkąt ja, opiekunka i mój mąż. Dzieliliśmy się opieką nad synem, czasem pracy, a Andrzej i pani Basia dodatkowo sprawiali, że miałam kiedy odpocząć przed kolejnym porodem.
Urodziła się Zosia. Była najpiękniejsza, a ja spanikowana. Bo przecież przy dwójce dzieci nie da się wrócić szybko do aktywności zawodowej. Wizja dnia podporządkowanego karmieniom, brudnym pieluchom, nie napawała mnie entuzjazmem. Patrzałam na Zośkę i wiedziałam, że bez pracy nie będę szczęśliwa. Że nie jestem w stanie być idealną matką według polskiej konwencji. Miałam ogromne wyrzuty sumienia powodu swojego nastawienia. Wysiedziałam z dziećmi w domu dwa miesiące.
Zmiany zawodowe i trzecie dziecko
Zaczęliśmy z mężem zastanawiać się na własnym biurem projektowym. Klienci nas znali, nasze nazwiska stanowiły już wartość samą w sobie. Zaryzykowaliśmy z bardzo dobrym skutkiem i… jeszcze cięższą pracą. Kamil i Zośka w ciągu dnia byli z nianią, popołudniami dzieliliśmy się obowiązkami. Natomiast weekendy były święte. Co ważne, kiedy mówiliśmy klientom: „Niestety w sobotę i niedzielę nie pracujemy, to nasz czas dla dzieci i rodziny”, oni ze zrozumieniem kiwali głową. Każdy przyzwyczaił się, że dla nas dni wolne to prawdziwa świętość. Ci, którzy nie rozumieli przestali być naszymi klientami.
