
„Dlaczego tak rzadko przyznajemy się do zdrady. Byłoby mi łatwiej, gdyby mój mąż powiedział: tak, zakochałem się w innej kobiecie. On nie mówił. Za to coraz bardziej mnie od siebie odsuwał. A teraz chce ratować nasze małżeństwo" M.
Kilka dni przed zakończeniem roku szkolnego wylądowaliśmy na małżeńskiej terapii. Ile o to prosiłam? Ponad rok. Dopiero kiedy zagroziłam, że w końcu odejdę, że pół roku spania w oddzielnych pokojach, to już za dużo, że nie chce, zaproponowałeś terapię.
– Na pewno nie chce pan odejść od żony? – spytała ona.
– Nie – odpowiedziałeś.
Ja wciąż Cię kocham, choć raczej jest to przywalone przez cały żal, który do Ciebie mam. Też nie wyobrażam sobie, że mógłbyś mnie teraz dotknąć.
Koleżanki mówią, że zdradę można wybaczyć. I że znów może być jak kiedyś.
Koleżanki mówią, że „nic do ciebie nie czuję" też można wybaczyć, bo przecież jest tyle wspomnień. No i Twoja walka, by spróbować to jednak sygnał, że jeszcze nas nie pogrzebałeś i mamy szansę na starość. A ja, niestety, nie chcę starości bez Ciebie.
Bo to tak, jakbyś myślał, że jestem głupia, ślepa i głucha.