Sebastian to niewidomy taty, który sam wychowuje swojego syna Franka. Kiedy o nich napisaliśmy, wiele osób wprawiła w zdumienie i zachwyt ich wspólna historia, która teraz może stać się jeszcze bardziej wyjątkowa, gdyż Sebastian chce zrealizować swój pomysł i zabrać Franka na rowerową wyprawę przez Europę.
Wyjątkowe tacierzyństwo
Pisząc o Sebastianie wiedziałam, że mam do czynienia z fantastycznym ojcem, który na co dzień zmaga się z wieloma trudnościami wynikającymi nie tylko z faktu, że ponad siedem lat temu stracił wzrok w wypadku motocyklowym. Niecałe dwa lata później urodził się jego syn. Sebastian podkreśla, że najważniejszym momentem w jego życiu była chwila, kiedy usłyszał płacz Franka tuż po jego narodzinach.
To dla niego przeszedł błyskawiczną rehabilitację dążąc do jak najszybszego zdobycia umiejętności pozwalających mu na budowanie pełnej relacji z dzieckiem. Dziś jest w pełni samodzielny, pracuje, udziela się społecznie, uprawia sport. Jednak największą wartością dla Sebastiana jest fakt, że może wychowywać swojego syna, sąd przyznał mu pełną władzę rodzicielską. I wydawałoby się, że samotne wychowywanie dziecka, kiedy samemu jest się niewidomym, to już wystarczające wyzwanie i powód do tego, by być dumnym ojcem i by syn z ojca dumny mógł być.
Szalony pomysł
Nie jest to jednak tak oczywiste dla Sebastiana, który pracując w Fundacji, prowadząc liczne warsztaty uświadamia ludziom, jak to jest być osobą niewidomą .
– Kilka tygodni temu wracałem z pikniku edukacyjnego, na którym pokazywałem dzieciom i ich rodzicom, jak osoba, która straciła wzrok, radzi sobie w życiu. Słyszałem od dzieci, że ich mama czy tata zrobili to czy tamto. Rozmyślałem o tym siedząc już w pociągu i pomyślałem, że też chciałbym zrobić coś, z czego mój syn byłby dumny, żeby mógł powiedzieć: „A wiecie, co zrobił mój tata???” i pochwalić się czego dokonałem – mówi Sebastian, który zaczął myśleć, w jaki sposób mógłby pokazać Frankowi Europę, stolice europejskich państw i miejsca ważne dla Polaków.
– W głowie zrodził mi się trochę szalony plan, by przejechać z Frankiem Europę z południa na północ rowerem. Im dłużej o tym myślałem, tym projekt wydawał mi się mniej szalony i coraz bardziej możliwy do zrealizowania. Nad wszystkim przyświecał mi jeden podstawowy cel, czyli ciągła praca nad tym, by z moim synem nieustanie pracować nad budowaniem wspaniałej przyjacielskiej relacji, o jakiej z moim ojcem mogłem tylko pomarzyć – tłumaczy Sebastian.
O swoim pomyśle poinformował przyjaciół, na których pomoc zawsze może liczyć. – Oczywiste jest, że sam na taką wyprawę z Frankiem nie będę mógł się wybrać – mówi. Sebastian wraz z przyjaciółmi ustalił, że najwygodniej będzie się wybrać w podróż w siedmioosobowym składzie, który Europę przejedzie na tandemach – dwuosobowych rowerach. – Franek część drogi pokonałby samodzielnie, a część w specjalnie dla niego przygotowanym siedzisku.
Ważny cel podróży
Sebastian w czasie zaplanowanej podróży chciałby odwiedzić ośrodki specjalne dla osób niepełnosprawnych. Pokazać im, że jeśli ma się marzenia, to tak naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, by je realizować. – Chciałbym podczas tej wyprawy pokazać społeczeństwu europejskiemu, że możliwa jest pełna integracja ludzi chorych i zdrowych oraz uświadomić jaki potencjał i możliwości tkwią w osobach niewidomych, niepełnosprawnych – tłumaczy ojciec Franka, który myśli o tym, by zatrzymać się w Brukseli i zwrócić uwagę europarlamentarzystów na prawa osób niepełnosprawnych, na ich przestrzeganie, a także potrzebę standaryzacji narzędzi pomocnych dla osób niewidomych.
– Zamierzamy odwiedzić ambasady naszego państwa w krajach, przez które przejedziemy, celem jest pokazanie społeczeństwu, że Polaki potrafi, nawet jeśli jest niewidomy – mówi Sebastian.
To, co najważniejsze
Wstępnie ustalona została trasa wyprawy. Ma ona prowadzić prze Korsykę, Rzym, Watykan, Monte Cassino, Bratysławę, Wiedeń, Paryż, Brukselę, Berlin do Warszawy. Podróż miałaby trwać od czerwca do końca sierpnia.
Misja pokazania Europejczykom, że niewidomy człowiek, jeśli tylko chce, może dokonać wiele, na pierwszy rzut oka, nieprawdopodobnych dla niego rzeczy, nie jest jednak głównym celem projektu Sebastiana. – Nie mniej ważny, a nawet ważniejszy jest dla mnie Franio i jego wielka przygoda z ojcem, która możliwa będzie dzięki ogromnemu wsparciu moich przyjaciół.
Co więcej w tym przypadku, może zrobić ojciec dla swojego ukochanego dziecka, by ono było z niego dumne. Jeśli realizacja pomysłu Sebastiana dojdzie do skutku, Franek będzie mógł powiedzieć: „ A ja z moim tatą przejechałem Europę na rowerze.”
To, co istotne
- Patrząc zupełnie przyziemnie, to przede wszystkim muszę fizycznie przygotować się do tego wyzwania, stąd pomysł startu w marcu. Jest kilka miesięcy, by poćwiczyć nad kondycją i wytrzymałością przy takim wysiłku – mówi Sebastian świadomy, że nie będzie to zwykła przejażdżka rowerowa.
Drugim bardzo istotnym, a także przyziemnym czynnikiem jest zgromadzenie środków na wyprawę. – Sam koszt roweru to około dwudziestu tysięcy złotych – tłumaczy tata Franka, który za kilka dni rozpoczyna zbiórkę pieniędzy na portalu Polak Potrafi. Ma nadzieję, że znajdą się ludzie, którzy pomogą mu zrealizować marzenie wspólnej wyprawy z synem.
MamaDu ma wielką przyjemność objąć patronatem przedsięwzięcie Sebastiana, który dołącza do naszej blogosfery i na swoim blogu, będzie pisał o przygotowaniach do podróży, o swoim urwisie Franku, radościach i bolączkach ojca wychowującego syna. Zaglądajcie tam koniecznie, a jeśli chcecie wesprzeć projekt Sebastiana, piszcie do nas.
Chciałbym podczas naszej wspólnej podróży pokazać synowi, jak ważne są takie cechy jak akceptacja, tolerancja, miłość, przyjaźń. Chcę, by Franek doświadczył idei społeczeństwa obywatelskiego, nie frazesami i pustymi sloganami tylko czynami, ponad słowami i rzeczywiście ponad podziałami. Kocham swojego syna najbardziej na świecie i pragnę, by wyrósł na wspaniałego człowieka, tolerancyjnego, empatycznego i niosącego pomoc innym.