![Fot. Flickr/[url=http://bit.ly/1SQfqRN]David Salafia[/url] / [url= https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/]CC BY[/url]](https://m.mamadu.pl/d5008ca5764e3b7cf9a7d491ecbabbc5,1500,0,0,0.jpg)
Lubię sobie przeklnąć. Tak siarczyście dać upust swoim emocjom. To jedno rzucone i przeciągnięte KU**WA wyraża tyle złości i wściekłości, że aż niemożliwe, że w jednym słowie może się tyle znaczeń mieścić.
Oczywiście, że są tacy, dla których „ku**wa” jest jedynie przecinkiem, ale są też i ci, którzy dla podkreślenia wagi swoich słów, a dla mnie chyba jednak zwróceniem na siebie uwagi, używają wulgaryzmów w swoich tekstach, w sposób dla mnie niezrozumiały. No nie wiem, nie lubię, ale to pewnie kwestia gustu.
Więc zdumiał mnie młodszy Dzik, kiedy ostatnio spytał: -Mamo co znaczy „zajebiście”. Z tym zajebiście to jest nie lada problem. Bo czy to jeszcze wulgaryzm, kojarzący się ze słowem jebać, czy już neutralne słowo, które nawet w telewizji coraz rzadziej bywa wypiskiwane. Zaczęłam od tego, co to znaczy, że zamiast zajebiście można powiedzieć, świetnie, ekstra, super, fantastycznie. Głupio się czułam, bo jak o czymś, co jest naprawdę mega powiedzieć tak zwyczajnie, że jest świetne, zwłaszcza gdy jest zajebiste. Poza tym świadomość, że akurat tego określenia używam niestety dość chętnie, kłóciła się w pomysłem powiedzenia Młodszemu, że to brzydki wyraz i nie powinno się go używać.
![Fot. Flickr/[url=http://bit.ly/1LAjNzp]Josh Janssen[/url] / [url= https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/]CC BY[/url]](https://m.mamadu.pl/e25fbb299af174f16291d867fc55fd96,1184,0,0,0.jpg)
Nasz język jest ubogi, mało emocjonalny. Weźmy chociażby na tapetę określenie „uprawiać seks”, którego synonimy uznawane są za wulgarne: jeb**ć, ruch**ć, rżnąć, pieprzyć. Co nam po bara bara, które raczej do infantylnych należy.
Wracając do „ku**wa mać” starszego Dzika, co nie było (trzeba przyznać) zwykłą „dupą” lub „kupą”, z których użyciem eksperymentuje pięciolatek, rozmowa właściwie była krótka. Było o tym, że „ku**wa” może kogoś obrazić, że jest to wulgaryzm, którego nie powinno się używać, jak przecinka w rozmowie. Że rozumiem, bo samej mi się zdarza klnąć, gdy emocje biorą górę i nie znajdują innego ujścia, ale poprosiłam, by nie używał po pierwsze słów, których nie rozumie – spytał jak brat, co oznaczają. A po drugie, jeśli już musi, to wtedy, gdy jest naprawdę rozemocjonowany i najlepiej, gdyby obok nie było innych osób.













