Drodzy rodzice,
czasami musicie przystopować. Spojrzeć na waszego Facebooka obiektywnie. Czy nie przesadzacie z opowieściami o dzieciach, czy nie macie za dużo zdjęć ze swoimi pociechami, czy wasi znajomi przestali udzielać się pod waszymi postami?
Zastanówcie czemu ma to służyć. Informujecie cały świat o swoim wspaniałym dziecku, czy może chcecie tym wszystkim przykryć wasze prawdziwe problemy? Tworzycie iluzje wspaniałej rodziny, a tak naprawdę się nie dogadujecie? Stwarzacie obraz szczęśliwego i aktywnego rodzica, a w rzeczywistości macie dość swoich dzieci? A może po prostu jesteście lekkomyślni i nie wiecie jaką moc ma internet i że on nigdy nie zapomina?
Typ 1 - Reporter “Relacja na żywo - moje dziecko zrobiło kupę”
Wyjątkowo wkurzający okaz. To taki typ, który informuje o wszystkim co zrobiło jego dziecko. O tym, że właśnie nasrało w pampersa, że zwymiotowało po zupce z kalafiora, że powiedziało “gaga”. Najgorsze w tym typie jest to, że za każdym razem, musi opatrzeć takie wydarzenie zdjęciem. W związku z tym musimy (możemy oczywiście wykasować typa/typiarę z fb) oglądać zdjęcia kup. Nie daj boże zwrócić im uwagę! Nie można tego robić! To spowoduje jedynie rozdrażnienie i wkurzenie osobnika, dodatkowo dowiemy się, że jesteśmy zupełnie nieczuli i bez serca, bo jak można krytykować malutkie, słodziutkie dziecko. A no można!
Typ 2 - Einstein “Wiem, że wiem wszystko. Reszta niech się goni!”
Przemądrzałe matki i wszystko-wiedzący ojcowie. Nie ma nic bardziej wkurzającego jak rodzice, którzy wiedzą absolutnie wszystko na każdy temat. Wiedzą i ich wiedza jest kategorycznie najlepsza. Nie wdawaj się z nimi w dyskusję, bo zasypią cię komentarzami na temat tego jaką jesteś matką/ojcem. Oczywiście złą/złym, bo przecież nie popierasz ich stanowiska. Zazwyczaj wdają się w pyskówki. Niestety najcześciej nic nie wynika z ich dyskusji. Trzeba sobie odpuścić albo przygotować się na rasowy rodzicielski hejt!
Typ 3 - Klaun "Moje zabawne dziecko, powiedziało dziś..."
Moje dziecko powiedziało… A moje dziecko zrobiło… Ale śmieszna sytuacja… Nie! To nie jest śmieszne. Na boga jak można śmiać się z takich rzeczy i zachwycać się tym publicznie? Błagam czasem musicie przystopować, nie da się ciągle słuchać o tym jak dziecko przekręciło jakieś słowo, albo powiedziało brzydko do pana w windzie. Znacie takie określenie jak żart sytuacyjny? Chyba nie... Przestańcie to robić, nikogo (poza waszymi najbliższymi) nie obchodzi to co piszecie. Spójrzcie na liczbę like'ów. Nic Wam to nie mówi? Hę?
Typ 4 - Nudysta “Patrzcie jaki słodki, malutki, goły bobasek!”
Ten rodzaj rodzica, który podchodzi, jak dla mnie, pod karę więzienia. Choć tyle się mówi o pornografii w internecie, tyle akcji i kampanii społecznych jest tworzonych z myślą o zwiększeniu bezpieczeństwa dzieci. A tymczasem główni zainteresowani, wspomnianym bezpieczeństwem, przyczyniają się do zwiększenia zagrożenia. Dlaczego drodzy rodzice to robicie? Dlaczego narażacie własne dzieci? Czy naprawdę myślicie, że wrzucając nagie zdjęcia dzieci do internetu nikt ich nie skopiuje? Że nie trafią na strony z pornografią dziecięcą? Jak możecie nawet przez moment nie pomyśleć o tym, że one mają prawo do prywatności? Może zacznijcie wrzucać swoje nagie zdjęcia, przecież to nic złego?
Typ 5 - Chanel “Nie straszna mi ulewa, na nogach zawsze w hunterach”
To zazwyczaj młoda mama (lub młody tata), która nie ma nic innego do roboty jak wychowywanie dziecka. W związku z tym jest stałą bywalczynią wszystkich imprez o tematyce parentingowej, które dokładnie dokumentuje zdjęciami. Nie mogłabym nie wspomnieć o jej dziecku, które ubrane jest w najmodniejsze w tym sezonie ubranka, ma czapkę z daszkiem przekręconą na bok (które dziecko wytrzyma w tym więcej niż 5 minut?!), buty koniecznie markowe (nike, adidas, newbalance) i siedzi w wózku, który akurat lansuje znana aktorka Anna (nie mogę napisać, która… ;). Do tego dochodzą zdjęcia z wyjazdów, spacerów, wycieczek. Wszystkie przepuszczone przez instagrama, dokładnie obrobione i nienaturalnie piękne. Zawsze widnieje przy nich hasztag #mojesłodkie(dozrzygania)życie.