- Jasne, najlepiej stwórzmy hotele, w których rodzice będą mogli zostawiać swoje dzieci na tak długo, jak będzie im wygodnie – takie głosy słychać najczęściej, gdy pojawia się temat opieki w placówkach poza standardowym czasem pracy przedszkoli czy żłobków.
Dyskusja wokół przedszkoli czynnych całą dobę, co jakiś czas powraca. Tym razem stało się tak chyba za sprawą Marty Romanow, która postanowił otworzyć całodobowe przedszkole w Trójmieście. Informacja trafiła do mediów i to już wystarczyło, by ponownie posypała się fala krytyki i wyciąganie historii wyrodnych i nieczułych matek.
Jednostronna dyskusja
O takiej i podobnych sytuacjach można przeczytać w najnowszym numerze Newsweeka. Dyrektorzy placówek mówią o drastycznych przypadkach pozostawiania lub próby zostawienia dziecka w ich przedszkolach lub żłobkach. O dziesięciomiesięcznym niemowlaku pozostawionym na półtora tygodnia, czy matce, która chciała zostawić dziecko na miesiąc, bo musiała wyjechać za granicę.
Myślę, że błędem jest czynienie dyskusji wokół tego tematu czarno-białej. Całodobowe przedszkola to samo zło, bo przyzwyczaja złych rodziców do porzucania własnych dzieci, a to z kolei staje się dla najmłodszych traumą.
Czy aby na pewno w ten sposób można zamknąć rozmowę na temat całodobowej opieki?
Zadzwoniłam do kilku placówek, które w swojej ofercie mają propozycję opieki w godzinach nocnych. W Warszawie, w przedszkolu na Bemowie, usłyszałam, że owszem taka propozycja jest. Powstała ona pod wpływem sytuacji rodziców. Mama była w ciąży, małe dziecko w przedszkolu. Rodzice nie mieli nikogo bliskiego, z kim, w momencie porodu, mogliby zostawić dziecko. To wówczas przedszkole wyszło z ofertą opieki nocnej. Okazuje się jednak, że przez dwa lata żaden z rodziców z takiej możliwości nie skorzystał.
O identycznej sytuacji mówi także dyrektor przedszkola Jeżykowo z Białegostoku: - Wcześniej pracowałam w firmie farmaceutycznej i bardzo często miałam problem ze zorganizowaniem opieki dla moich dzieci. Kiedy postanowiłam otworzyć przedszkole, to jednym z moich głównych celów było właśnie zorganizowanie opieki dla dzieci rodziców, którzy znaleźli się nagle w podbramkowej sytuacji i potrzebują kogoś, kto zajmie się ich dzieckiem – mówi Dorota Janek Jeż. – Wyszliśmy z ofertą opieki nocnej i weekendowej. Nigdy jednak żaden z rodziców z niej nie skorzystał.
Żłobek w Zielonej Górze także oferuje opiekę całodobową. – Skorzystano z takiej pomocy dwukrotnie. Raz gdy rodzice szli na wesele i drugi raz, gdy mieli rocznicę ślubu i zaplanowane wcześniej wyjście na kolację. Ale nawet wówczas dziecko nie było pod naszą opieką dłużej niż do godziny 22:00.
Dla kogo całodobowa oferta?
Marta Romanow, która całodobowe przedszkole otwiera w Trójmieście, mówi, że zainteresowanie samą ofertą jej przedszkola jest bardzo duże. – Znam wiele przypadków, gdy rodzice postawieni w sytuacji bez wyjścia nie mają co zrobić ze swoim dzieckiem. Z moim partnerem pracujemy w przemyśle stoczniowym i wiem w jakich godzinach pracują chociażby nasi pracownicy – zmianowo, na nocki.
Często pochodzą zza granicy i nie mają bliskich obok siebie. Co oni mają zrobić w sytuacji, gdy zostają nagle wieczorem wezwani do pracy, bo ktoś inny nie mógł przyjść – tłumaczy Marta. Czy lepiej podrzucić dziecko przypadkowej niańce lub sąsiadce, czy oddać w miejsce, które maluch zna i gdzie czuje się bezpieczne.
– Uważam, że opieka całodobowa w przedszkolach jest trochę na wyrost demonizowana - mówi Dorota Janek Jeż. – Przecież tu nie chodzi o to, żeby dziecka się pozbywać. Oczywiście, pewnie są tacy, którzy dla własnej wygody skorzystaliby z takiej okazji, ale nie możemy jedną miarą mierzyć wszystkich. Obserwuję rodziców dzieci z mojego przedszkola, które jest czynne do godziny 18:00. Jeśli dziecko do tej godziny musi zostać u nas, to rodzice uprzedzają, dzwonią i pytają, czy to nie będzie problem. Zawsze się śmieję, że przecież przedszkole jest otwarte, a jak będzie potrzeba, to zostaniemy dłużej – tłumaczy dyrektor Jeżykowa.
Opcja – niania
Oczywiście zawsze można mieć nianię, która przyjdzie zająć się dzieckiem, kiedy zajdzie taka potrzeba. – My nie mieliśmy szczęścia – mówi Marta Romanow. – Nasze babcie mieszkają 1500 kilometrów od Gdańska. Potrzebowałam pomocy po przeprowadzce, więc zatrudniliśmy panią. Po dziesięciu dniach okazało się, że jest złodziejką, ma wyroki w zawieszeniu, a znaleźliśmy ją na popularnym i podobno sprawdzonym portalu dla niań. Dorota Janek Jeż również uważa, że lepiej dla dziecka oddać je pod opiekę sprawdzonych przedszkolanek, niż obcej osoby, o której tak naprawdę niewiele wiemy, zwłaszcza o tym, co robi, gdy my wychodzimy z domu.
Faktycznie przechowalnia?
Opiekę całodobową oferują przedszkola niepubliczne. Powiedzmy sobie szczerze, że trudno je nazwać przechowalniami. Są to placówki, które dbają o rozwój swoich wychowanków, organizują różnego rodzaju zajęcia i atrakcje. Robią wszystko, by dziecko czuło się w placówce jak najlepiej. Co zatem jest złego w tym, gdy wiedząc o kolacji służbowej dwa dni wcześniej przygotowujemy dziecko do tego, że zostanie w przedszkolu. Można to obrócić w doskonałą okazję do zabawy, do przeżycia przygody.
Oczywiście, że psycholodzy mają rację, że dla dziecka nocka w przedszkolu wcale nie musi być przyjemna, że traci ono poczucie swojego bezpieczeństwa. Jednak, gdy odpowiednio je do tego przygotujemy, możemy zmniejszyć znacznie stres i obawy. – Mam poczucie, że osoby, które krytykują zostawienie dziecka na noc w przedszkolu, nigdy same nie zostały postawione w sytuacji podbramkowej, kiedy nie mając wyjścia musieliby zdecydować się na tę formę opieki – tłumaczy dyrektor Janek Jeż dodając: - Jako mama trójki dzieci uważam, że jest to pewna opcja wyjścia z trudnej sytuacji, niekoniecznie najgorsza i zła.
Kto jest ważny - dziecko czy rodzic?
Ważna pozostaje jeszcze jedna kwestia. Czy przedszkola na pierwszym miejscu stawiają dobro dziecka, czy wygodę rodzica. Dlaczego dyrekcja, która uznaje postępowanie rodziców pozostawiających dziecko na tydzień w placówce, za wysoce niestosowane, a wręcz naganne, nie podejmuje żadnych działań, by sytuację przedszkolaka zmienić.
Marta Romanow zapytana o regulamin przedszkola odpowiedziała: - Z natury jestem osobą niestety mało asertywną. Nie chcę dopuścić do sytuacji, kiedy jakaś mama będzie mnie prosiła, by dziecko zostało na kolejną noc, a ja ulegnę. Dlatego z góry określam zasady przebywania przedszkolaka w placówce. Dziecko nie będzie mogło być jednorazowo dłużej niż jeden dzień i noc. Po nocy będzie musiało być odebrane. Jeśli zdarzy się, że rodziców nie będzie dłużej, to dziecko będzie mogło zostać dwie nocki pod rząd, jednak w ciągu dnia będą musieli odwiedzić go dziadkowie lub ciocia.
Obecnie bardzo duży nacisk kładzie się na perfekcyjne rodzicielstwo, kiedy to cała uwaga i czas rodziców skupia się na dziecku. Z drugiej jednak strony mówi się o tym, że rodzice powinni dbać o swój związek, mają prawo pomyśleć o swoich potrzebach. Dlaczego w momencie, kiedy wybierają dla swojego dziecka najwłaściwszą, bo sprawdzoną opiekę, są piętnowani, jako wyrodni, bo raz na pół roku (albo raz w roku na rocznicę ślubu) mają ochotę wyjść wspólnie do kina czy teatru?
Gdzieś w wyrażanych opiniach w połączeniu ze świętym oburzeniem na całodobowe przedszkola coś zgrzyta. Nim skrytykujemy rodziców, którzy raz na jakiś czas z takiej propozycji korzystają zastanówmy się, co my byśmy zrobili na ich miejscu?