![Fot. Flickr / [url=http://bit.ly/1SBEY60]fatskier[/url] / [url=https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/]CC BY-SA[/url]](https://m.mamadu.pl/d48890f4ab40a9b11766db5081a88fc0,360,0,0,0.jpg)
REKLAMA
Na pierwszy rzut oka szczęśliwa rodzina. 5-letnia Helenka i 9-letni Staś. Zarówno córka, jak i syn są z in-vitro. Dzieci wyczekane i wymarzone. Rodzice przeszli naprawdę dużo. Poronienia, nieudane próby zapłodnienia, kolejne kredyty na kolejne leczenie. W końcu po latach się udało.
Drzwi otworzyła mi Maria. Sympatyczna i uśmiechnięta 35-latka. Zaraz za nią pojawił się Janek jej mąż i dwójka roześmianych dzieci. Po wymianie grzeczności Maria zaproponowała żebyśmy przeszły do pokoju obok, “żeby dzieci nie słyszały”. Gdy zamknęła drzwi na jej twarzy pojawił się smutek.
Karolina Przyłuska: Ile niań przewinęło się przez ten dom?
Maria: Dokładnie to siedem, pięć do Heleny i dwie do Stasia.
Dlaczego aż pięć do Heleny? Jest trudnym dzieckiem?
Maria: Nie. Absolutnie. Nigdy nie była. Raczej jest wyjątkowo spokojna. Nie wiem dlaczego tak się stało. Może przez nasz brak zaufania. Ale nie było tak, że nie ufaliśmy nianiom od razu. To przyszło z czasem.
Co dokładnie?
Maria: Przy pierwszej niani było wszystko dobrze. Zajmowała się dwójką naszych dzieci. Helena miała wtedy trochę ponad rok, a Staś prawie sześć lat. W końcu przyszedł taki dzień, gdy syn poszedł do szkoły. Niania została wtedy sama z córką. I to chyba był moment, gdy zaczęło się…
Bicie?
Maria: Nie wiem czy bicie, ale wtedy Helena zaczęła się dziwnie zachowywać. Rano wrzepiała się we mnie zanosząc się płaczem i nie chciała iść do niani na ręce. Myślałam, że to ma związek z niedawnymi wakacjami i wspólnie spędzonymi 2 tygodniami. Jednak jak mogłam wtedy tego nie zauważyć… Przepraszam, potrzebuję chwili.
Maria płacze. Przez większość naszej rozmowy płakała. Nie może sobie wybaczyć, że nie zauważyła co dzieje się pod dachem jej własnego domu. Gdy opowiedziała o swoich podejrzeniach przyjaciółce, o tym jak zachowuje się Helena, ta wpadła na pomysł zostawienia kamery w domu, bo jak stwierdziła “może problem nie tkwi w dziecku, a w niani”. Nikt nie podejrzewał wtedy, jaki koszmar przeżywa malutka dziewczynka...
Niania numer 1 - babcia z pazurem
Pewnego dnia Maria zostawiła w domu na lodówce dyktafon. W związku z tym, że salon połączony z kuchnią był głównym miejscem zabaw i posiłków. Gdy wróciła do domu, wzięła Helenę na spacer. Zabrała dyktafon i zaczęła odsłuchiwać co dokładnie dzieje się pod jej nieobecność. Początkowo miała gigantyczne wyrzuty sumienia. Przecież powinna ufać osobie, której zostawia pod opieką dziecko.
Jednak z każdą minutą nagrania jej ciśnienie rosło, gorąco uderzało do głowy, ręce zaczynały drżeć… Helenka dostawała po “łapach”. Na nagraniu słychać jak dziecko jest bite, jak płacze i jak, rzekomo miła, starsza Pani mówi: “Zamknij się bachorze”, “Żryj to jedzenie”, “Idź się pobaw, daj mi spokój”, “Zobacz, co zrobiłaś głupia dziewucho”, “Wyj, wyj, możesz wyć ile chcesz”. To tylko jedne z określeń jakimi zwracała się niania Krysia do malutkiej Helenki. Babcia sześciorga wnucząt, kochana starsza Pani, uwielbiająca dzieci.
Rodzice dziewczynki puścili nagranie niani. Wybrali fragmenty, w których bezsprzecznie słychać bicie dziecka. Niania milczała. Płakała. Nic nie powiedziała. Dostała 5 minut na spakowanie swoich rzeczy.
Maria zgłosiła ją na portalu niania.pl. Niestety jak się okazuje, ochrona danych osobowych uniemożliwia wystawienie negatywnej publicznej oceny i Pani Krysia, teraz zapewne pod innym imieniem, dalej może krzywdzić dzieci.
Niania numer 2 - gówniara z nałogiem
Magda, młoda dziewczyna, świeżo po studiach, sympatyczna, uśmiechnięta, z energią i pomysłami, kreatywna, ale przede wszystkim “z polecenia”. Wydawałoby się stworzona do dzieci.
Scena 1 - i ostania. Rodzice wyszli do pracy, dzieci zostały pod opieką Magdy. W środku dnia ojciec - Janek, wraca na chwilę do domu, bo zapomniał teczki z dokumentami. Magda siedzi na kanapie, nogi na stole, w ręce… puszka piwa. “Niech Pan nie przesadza, głowa mnie bolała”. Usłyszała tylko “Masz 3 minuty i wypierd…”.
Magda się nie pożegnała. "Przepraszam" też nie powiedziała.
Niania numer 3 - niania kawoszka
Pani Ania - kolejna niania z portalu niania.pl. Mając w pamięci poprzednie doświadczenia, Maria nie zaufała nowej niani. Wychodząc z domu zostawiła na szafce dyktafon.
Helena miała taki okres, gdy jak już nie chciała jeść to wypluwała jedzenie. Na nagraniu słychać jak niania szybko traci cierpliwość do dziecka i mówi: "Jedz to, jak wyplujesz to dostaniesz". I rzeczywiście dziewczynka dostawała. Słychać było uderzenie i przeraźliwy płacz dziecka.
Poza tym z nagrania Maria dowiedziała się, że niania w ciągu dnia nic nie robi. W zasadzie cały dzień siedzi, rozmawia z córką przez telefon i pije kawę (co jakiś czas słychać jak odkłada filiżankę na spodek). Pani Ania nie szczędziła w słowach na temat rodziny Marii. Komentowała fakt, że dzieci są z in-vitro mówiąc, że "bogatemu nawet byk się ocieli". Wyzywała rodziców, dzieci. Do małej Helenki zwracała się "bachorze" i nieustannie krzyczała na nią mówiąc, żeby zajęła się sobą, bo ona nie ma teraz czasu.
Codziennie okłamywała rodziców mówiąc, że sprzątała, myła okna, podłogi. Udawała zmęczoną. Opowiadała, jak fantastycznie bawi się z Heleną. Jak ją pokochała.
Pani Ania została poproszona o rozmowę. Puszczono jej nagranie i wyrzucono ją z pracy. Płakała, mówiła, że przeprasza. Ale czy można wybaczyć bicie małego, bezbronnego dziecka?
Niania numer 4 - niania widmo
Jadzia, niania z doświadczeniem i referencjami, nie dawała sobie rady z dziećmi. Była zbyt flegmatyczna, nic jej się nie chciało i współpraca z dwójką ruchliwych maluchów szybko ją przerosła. Odeszła sama. Szkoda tylko, że nikogo o tym nie powiadomiła. Zniknęła z dnia na dzień, zostawiając rodziców na lodzie. Czasem wyśle SMS-a z życzeniami na święta.
Nurtuje mnie tylko jedno pytanie: dlaczego nie zgłosiliście tego na policję?
Maria: Jak to dlaczego? Bo nianie były zatrudnianie na czarno. Nie miały umowy. Pieniądze przekazywane były w gotówce. Jak mieliśmy udowodnić po pierwsze, że ta Pani rzeczywiście u nas pracuje, a po drugie zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że możemy mieć przez to spore problemy. Baliśmy się, czuliśmy się bezsilni.
To ostrzeżenie dla rodziców. Niech nie popełniają naszych błędów. Na szczęście to co wydarzyło się Helence w żaden sposób nie zostało w jej psychice. Ale tylko dlatego, że szybko zorientowaliśmy się, co robi niania, osoba, która miała dać naszemu dziecku poczucie bezpieczeństwa. W zamian dała cierpienie, ból i strach.
Czasem chciałabym wrócić do tamtych sytuacji. Inaczej zareagować. Nie boję się tego powiedzieć, chciałabym oddać tym nianiom. Uderzyć je tak, jak biły moją córkę. Sprawić, żeby cierpiały. Niestety wiem, że to nic nie zmieni.