W imię ojca... O despotach, do których musimy mówić: "tato"
Redakcja MamaDu
·5 minut czytania
Publikacja artykułu:
"Przyjaciółka opowiadała, jak matka biła ją smyczą za złe stopnie, inna miała matkę zimną i niedostępną. Inna, pijącą. Mój mąż w każdy piątek próbował ściągnąć ojca z chodnika. Bo tamten leżał pijany. A sąsiedzi patrzyli…Myślisz, że jesteśmy wyjątkiem?" - Karolina.
Reklama.
Dziś rano mail „Przeczytałam wczoraj w naTemat tekst Jakuba Nocha o kobiecie, która zabiła swojego ojca. Nie mogłam spać. Pomyślałam: „To patologia". A potem przyszło mi do głowy, że może też mogłabym zabić swojego. Ja, dziewczyna z dobrego domu, wykształcona. Dziś już pracująca, mająca własną rodzinę. Rocznik 78. Ilu ludzi z mojego pokolenia pochodzi z przemocowych domów? Ilu z nas miało despotycznego ojca albo matkę?
Bohaterka tekstu Jakuba Nocha mówi: „Chciałabym mieć dziecko, ale co powiedziałabym mu o dziadku?". Ja mówię mojej córce: „Dziadek jest fajny". O całej reszcie milczę.
Powiedz co to jest „ta cała reszta"?
Karolina: Kiedyś przeczytałam w Wysokich Obcasach tekst o przemocy. Zawsze, kiedy czytam takie teksty czuję ucisk w żołądku. Bo wracają wspomnienia. Te historie opisane w Wysokich Obcasach były koszmarne. O tym, że ojciec potrafił wyciągnąć dziecko z łóżka, żeby je bić z powodu bałaganu w pokoju. Że nauczyciel widział ślady po pobiciu i wzywał rodziców do szkoły. I tak dalej.
My byliśmy porządną rodziną. Nikt nie pił. Ojciec był szanowanym architektem, matka dziennikarką. Nikt nie wiedział, co się działo w naszym domu. Żyłyśmy z matką cały czas w napięciu. Czy jest porządek czy nie ma? Czy rzeczy odłożone dobrze czy źle? Czy jesteśmy miłe czy nie? Pamiętam taką scenę. Ojciec drze się na mnie, że źle napisałam literkę „k". „Pisz ją dobrze!" syczy. Jestem tak przerażona, że nie umiem już napisać nic. Akurat robimy remont, na podłodze leżą deski. On łapie jedną z nich i bije mnie nią po głowie. Kilka razy. Z powodu tego, że nie umiem napisać ładnie litery. Mam siedem lat. Tyle co moja córka teraz.
Uderzyłaś kiedyś córkę?
Nigdy. Ale mam w sobie dużo agresji. Gdy miała dwa lata, potrafiła położyć się w sklepie, bo czegoś nie chciałam jej kupić. Kopała, waliła rękami w ziemię i krzyczała. Kucałam przy niej i próbowałam coś tłumaczyć. To nic nie pomagało. Był moment, kiedy zrobiło mi się ciemno przed oczami. Chciałam wziąć ją siłą i wytargać z tego sklepu. Zaciskałam pięści. To nie była normalna złość matki, to była furia, która przeraziła mnie samą. Tak, myślę, że potrafiłabym ją uderzyć.
Twój ojciec reagował agresją w takich przypadkach?
Oczywiście. Zresztą niewiele pamiętam. Kiedyś rozmawiałam o tym z babcią. Nienawidziła ojca. Już gdy byłam dorosła, wspominała. „Miałaś pięć lat, jak każde dziecko biegałaś i rozrabiałaś, rodzice się pakowali na wyjazd. Ojciec nagle wściekł się na ciebie, zamknął się z tobą w łazience i zaczął cię bić. Waliłam w drzwi, które zamknął na klucz. Był psychopatą" – tak mówiła.
Moje dzieciństwo to wieczne polecenia: „Załóż buty" „ Posprzątaj w pokoju!", „Ucz się", „Uprawiaj sport". Kiedyś terapeutka mi powiedziała, że dzieci despotycznych rodziców nie potrafią stawiać granic. I nie wiedzą do końca kim są. Dopiero na terapii pierwszy raz zadałam sobie pytanie kim jestem. Ale do dziś do końca nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Wciąż zakładam te przysłowiowe buty, bo ktoś chce. Ale uprawiam ten sport.
Miałaś świadomość, że twój dom jest gorszy od innych?
Kiedyś tak. Myślałam, że mój dom był jakiś wyjątkowo zły, ale nie…. Przyjaciółka opowiadała mi, że jej ojciec potrafił zrobić awanturę o źle odłożoną łyżkę. Albo zaśmiać się z powodu z tej łyżki. Za to raz lanie, a raz śmiech i delikatna uwaga: „Nie odkładaj tak łyżki". Innej ojciec nigdy nie uderzył, ale tworzył w domu taką atmosferę, że wszyscy chodzili na palcach.
W naszych, pokaleczonych historiach wielu ludziom chodzi o jedno: jeden rodzic był niestabilny. Przemoc objawia się w różny sposób. Tak samo przemocą jest, gdy ojciec albo matka wrzeszczą: „Jesteś debilem, zerem, nic nie umiesz". To są słowa, które zostają na zawsze.
Napisałaś mi, że ludzie z przemocowego domu mają problem z miłością.
Bo mają. Uczysz się, że miłość musi boleć. Jak nie boli, to znaczy, że nie żyjesz. Albo, że nie ma miłości. Kiedyś zastanawiałam się dlaczego wciąż szukam napięcia. Dlaczego, kiedy jest po prostu normalność, czuję niepokój.
Nie znałam normalności. Nigdy jej w dzieciństwie nie przeżyłam.
Nigdy?
Nie. Wszystko było zapowiedzią awantury.
Dlaczego napisałaś: może też mogłabym zabić ojca?
Byłam już nastolatką. Jechałam na obóz żeglarski. W schowku leżał namiot, bardzo podobał mi się pokrowiec. Pomyślałam: „Świetne zamiast plecaka", wypakowałam części namiotu, włożyłam rzeczy. Ojciec dostał szału. Do tej pory nie wiem, o co mu chodziło. Bił mnie ileś godzin. „Ty bezmyślna kretynko, jak można wywalić rzeczy z namiotu" darł się. Uciekłam do kuchni, złapałam nóż. To jest instynkt. Wyrwał mi ten nóż, ale może wystarczyłaby chwila. Naprawdę chciałam zrobić mu krzywdę.
Wtedy pojechałam na obóz, miałam posiniaczone całe ciało. Poznałam pierwszego chłopaka. Pamiętam, to był obóz żeglarski na Mazurach. Ten chłopak całował moje siniaki i mówił, że nigdy już nie pozwoli mnie skrzywdzić. To był pierwszy dobry człowiek w moim życiu. Zostawiłam go po tym obozie. Nigdy nie potrafiłam być z dobrymi chłopakami.
Pamiętasz dobre chwile z ojcem?
Mnóstwo ich pamiętam. Potrafił być czuły, ciepły, wesoły i radosny. Potem na terapii zrozumiałam, że nawet lepiej jeśli możesz po prostu znienawidzić rodzica. Gorzej, gdy ta więź jest ambiwalentna. Mój ojciec często powtarzał: „kocham Cię córeczko". W rodzinie też mówiono: bo On tak kocha Karolinę.
Nie wiedzieli.
Nie wiedzieli. To z boku był cudowny pan architekt, który jeździ do bogatych krajów na narty, pije dobre piwo, kupuje swojej córce świetny sprzęt i generalnie niczego jej nie odmawia.
Ojciec Cię kiedyś przeprosił?
Nigdy. Co więcej, kiedy rozmawiałam z nim jako dorosła kobieta mówił, że nic nie pamięta. Że sobie to wymyśliłam. Ale, kiedy rozmawiam z bliskimi ludźmi , którzy też to przeżyli– wszyscy mamy podobne historie– rodzice nie potrafią nas przeprosić. Część mówi, że przesadzamy, część, że coś nam się wydawało. To też boli– to poczucie, że zostajemy z tym sami. Jesteśmy „popierdoleni" i nikt nawet nie potrafi przyznać: „Tak, wiem, to przeze mnie".
Czy można przeprosić za przemoc?
Można za wszystko przeprosić. Sama jestem matką. Popełniam mnóstwo błędów. Gdyby mój ojciec potrafiłby mi powiedzieć „przepraszam" miałabym poczucie, że czuje się winny. A to już bardzo dużo.
Wiesz dlaczego taki był?
Przypuszczam. Jego ojciec był dokładnie taki sam. Kiedyś starsza sąsiadka opowiadała mi, jak dziadek gonił ojca z pasem. Przemoc rodzi przemoc. Moje pokolenie nad sobą pracuje. Czasem chodzimy na terapię, czasem walczymy z demonami. Rzadziej po prostu zgadzamy się na życie w bólu. Nigdy nie zgodziłabym się, żeby mój mąż uderzył moją córkę. Raz w życiu na nią nakrzyczał. Prawie wyrzuciłam go z domu. Wiem, że moje emocje były nieadekwatne, ale widząc strach w oczach córki, zobaczyłam swój strach sprzed lat. Nie wiem jak matka może pozwolić, żeby ktoś krzywdził jej dziecko.
Nie masz pretensji do mamy, że Cię nie broniła?
Oczywiście, że mam. Dlaczego tak mi ciężko słuchać o kobietach, które żyją z przemocowymi partnerami. Zgadzają się na upokorzenia, krzyki, agresję. Jest mi tak ciężko, bo doskonale wiem co czują dzieci z takich domów. I jakie to ma konsekwencje w ich dorosłym życiu.
Moja matka była typową matką tamtych czasów. Cichą i uległą. Od decydowania o życiu był mężczyzna.
Jakie to ma konsekwencje dla Ciebie?
Poza wspomnianymi lękami przed bliskością, często się boję. Nie mogę spać, choć nie mam powodu. To jest nieustające napięcie– coś co czujesz czasem w żołądku, czasem w okolicach mostka. Niepokój. Czasem tylko czuję spokój. Po alkoholu, albo po ziołowej tabletce na uspokojenie. Ale i tak trwa to tylko chwilę.
Ale ułożyłaś sobie życie.
Tak, bo spotkałam wspaniałego faceta. Nikt jednak nie wie jaką ponoszę cenę za stabilizację. I za bycie matką– bo to jest właśnie dla mnie najtrudniejsze. Kochać kogoś bezwarunkowo.