Fot. Pixabay /[url=http://pixabay.com/pl/para-panna-m%C5%82oda-mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-%C5%9Blub-%C5%82awka-260899/]Olessya[/url] / [url=http://bit.ly/CC0-PD]CC0 Public Domain[/url]
Fot. Pixabay /[url=http://pixabay.com/pl/para-panna-m%C5%82oda-mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-%C5%9Blub-%C5%82awka-260899/]Olessya[/url] / [url=http://bit.ly/CC0-PD]CC0 Public Domain[/url]
REKLAMA
Najpierw była historia Pani Z., znajomej z pewnego babskiego wyjazdu. „Miałam kiedyś romans. Facet był żonaty, gdy go poznałam. Od początku budował historię swojego małżeństwa w ten sposób, że jest na chwilę przed rozstaniem. Żona zła, niedobra. Dwoje dzieci, przez które był opieszały w swojej decyzji o wyprowadzce. Teraz nie może, bo Hanka zaczęła przedszkole. Michał ma złe wyniki w szkole. Urodziny. Komunie. I tak dalej. Wciąż utrzymując, że kryzys się pogłębia. Zapewniał mnie, że ze sobą nie śpią od wielu miesięcy, a już na pewno nie odkąd mnie poznał. W sypialni należał tylko do mnie. Wierzyłam, bo chciałam wierzyć.
Prawda wyszła na jaw, gdy na dzień przed sylwestrem (zapewniał, że to ostatni sylwester osobno) spotkałam ich pewnego wieczoru w supermarkecie na Placu Wilsona. Najpierw zza półek wyłonił się On, pchając wózek z córką. Ale to było nic (bo przecież wiedziałam, że ma córkę), w porównaniu z tym, co zobaczyłam dalej. Za wózkiem szła żona (którą rozpoznałam ze zdjęcia), która....była w ciąży. Tak oto wyglądał kryzys małżeński mojego ukochanego, o którym żona zapewne nie wiedziała. A już na pewno nie była świadoma tego, że od miesięcy nie śpi ze swoim mężem!“
logo
Fot. Pixabay /[url=http://pixabay.com/pl/przed-pier%C5%9Bcie%C5%84-obr%C4%85czki-mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-695022/]DirtyOpi[/url] / [url=http://bit.ly/CC0-PD]CC0 Public Domain[/url]
Potem poznałam historię Pani M. i jej romansu z Panem K., który miał żonę i syna. „Napisał do mnie na Facebooku, szukając rady a propos mieszkania. Okazało się, że mamy wspólnych znajomych. Wszyscy byli przekonani, że małżeństwo Pana M. jest idealne. Ja zostałam pierwszą wtajemniczoną, że tak nie jest. Mówił o tym, że żyje na skraju depresji. Że żona ma kochanków. Że to małżeństwo z rozsądku. Że rozmawiają o rozstaniu. I że się zakochał (we mnie). Romans trwał 3 lata, w trakcie których snuliśmy plany na przyszłość.
Do momentu, gdy na jednej z imprez zawodowych nie poznałam żony. Nic o mnie nie wiedziała, ale dobrze nam się rozmawiało. Umówiłyśmy się na kawę. Potem drugą. Rozmawiałyśmy o interesach, ale też o życiu prywatnym. Mówiła o Panu K. z miłością i spokojem. Gdy zapytałam wprost, czy mieli kiedyś kryzys, powiedziała, że nie. Że jest miłością jej życia. Nie planowała rozstania. Mogłam jej nie wierzyć, ale uwierzyłam. Było w niej coś, co nie pozwalało mi myśleć inaczej. Gdy zapytałam go wprost, kręcił coś, ale gdy poprosiłam o konkretną datę - zgodził się na termin moich urodzin, które były za trzy miesiące. W ciągu tego czasu zadzwonił kilka razy. Odszedł mówiąc, że jednak nie może zostawić syna. Nigdy jej o nas nie powiedziałam.“
logo
Fot. Pixabay /[url=http://pixabay.com/pl/para-cz%C5%82owiek-kobieta-romans-razem-414273/]Antranias[/url] / [url=http://bit.ly/CC0-PD]CC0 Public Domain[/url]
Rozmowa sprzed chwili, gdy odbierałam córkę z tenisa. Pani G., moja koleżanka, miała romans z moim znajomym, który od lat mieszka z kobietą. Nie mają dzieci. Ostrzegałam ją kiedyś, że on słynie z opowiadania bajek o domniemanym kryzysie, o którym jego partnerka nie ma pojęcia. – Wszyscy jesteście przeciwko niemu! - fuknęła wtedy na mnie, więc zamilkłam. Pytam dziś, co u nich. G. uśmiecha się porozumiewawczo i zanim pada „miałaś rację“, wiem, że ją miałam. Pan W. utrzymywawszy moją G. w przekonaniu, że przeżywa ogromny kryzys i żyją z partnerką osobno, choć pod jednym dachem, umówił się z nią na kolację. G. czekała, czekała, czekała, a Pan W. nie dotarł. Następnego dnia zadzwonił, tłumacząc, że jego prawie Ex-partnerka znalazła w samochodzie butelkę szampana, truskawki i kozi ser, który przygotował, mając zamiar jechać na kolację z G. I rozpętała się dzika awantura, a Pan W. teraz nie może wychodzić z domu, bo jest kontrolowany. Przez Ex, z którą się podobno rozstał i żyją osobno!
logo
Fot. Pixabay /[url=http://pixabay.com/pl/mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-blokuje-padlocks-grunge-405760/]Picography[/url] / [url=http://bit.ly/CC0-PD]CC0 Public Domain[/url]
Historii takich jest tysiące. Każda ma wspólny mianownik: Jest jakiś kryzys, o którym jedno wie, a drugie nie ma pojęcia. Ktoś z kimś planuje życie, a tymczasem ten drugi składa pozew o rozwód. Ktoś z kimś nie sypia podczas, gdy ten drugi sypia z pierwszym. Ja często się śmieję, ze te kryzysy są bardzo skryte. Cichutkie jak myszki nie dają o sobie znać. Dyskretne jak najlepszy szpieg.
Wierzę w ludzkie dramaty. Wierzę to, że można cierpieć skrycie. Wierzę, ze można się bać i nie mówić, że jest nam źle. Wierzę wreszcie w kryzysy. Ale jak można żyć, kłamiąc wszystkich dookoła? Żonę, kochankę, dzieci, znajomych i samego siebie? Jak wiele energii kosztuje utrzymywanie równoległych żyć, w których każde wzajemnie ulega zakłamaniu? I jak odnaleźć się w światach, w których żaden nie jest prawdziwy? Pomijając ocenę moralną - wyobrażam sobie, jak bardzo jest to samotne życie. Więc w tym sensie tekst Pana o kryzysie- nie jest kłamstwem. Tylko kryzys ten jest wtórny, a nie pierwotny. I nikt poza Zainteresowanym nie wie o jego istnieniu.
Ktoś powie: Z., M. czy G. wiążąc się z żonatym - ryzykują. To prawda, to beznadziejna sprawa. Ale czasami zakochujemy się beznadziejnie. Ale myślę sobie, że nawet w beznadziei, a szczególnie chyba wtedy - ważna jest uczciwość. To może niedobre słowo, bo taki paradoks: uczciwość w nieuczciwości. Nie znajduję jednak innego. Chodzi o taką uczciwość, która każe ci powiedzieć: „Nie mam kryzysu z żoną. Nie chcę się rozwodzić. Chcę mieć romans. Tyle mogę ci dać“. I trzeba mieć niezłe jaja, by tak postawić sprawę. I choć nieraz można usłyszeć „Spadaj, dziadu“ to można przy tym zachować resztę uczciwości, którą kradnie każdy romans. Kto miał, wie o czym mówię.
Dlatego, gdy spotkasz faceta, który mówi o kryzysie, zapytaj go najpierw „A żona wie?“.