![[url=http://pixabay.com/pl/kochanie-dziecko-%C5%82adny-tata-daddy-22194/]Pixabay[/url] / [url=http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url] Czy mężczyźni faktycznie są nieczuli na stratę dziecka?](https://m.mamadu.pl/b857b85bc0d615a568fd90dbcdd44b7c,1680,0,0,0.jpg)
Kiedyś pisałam o poronieniu dla jednej z gazet „ciążowych”. Usłyszałam wtedy:
— Tylko wiesz, napisz tak, żeby nikogo nie przestraszyć, ma być miło, bez wywoływania paniki. Zagotowało się we mnie, bo jak napisać o poronieniu? — Kochana zdarza się, ale innym kobietom, Tobie na pewno się nie przytrafi?!?
Pierwsze poronienie
Michał ma 32 lata, Ania jest rok od niego młodsza. Poroniła dwukrotnie, pierwszy raz w ósmym tygodniu ciąży, drugi w dziesiątym. W pierwszą ciążę Ania zaszła w noc poślubną, test robili wspólnie podczas podróży poślubnej: — Wiedziałam, że mogę być w ciąży, ale jak już zobaczyłam dwie kreski to bardzo się zdenerwowałam. Byłam zła, bo bałam się, jak się wszystko ułoży. Niedawno zmieniłam stanowisko i obawiałam się reakcji w pracy. Poza tym nie spodziewałam się, że tak szybko zajdę w ciążę. Potem setki razy sobie wyrzucałam, że to co się stało później, było karą za to, że się nie ucieszyłam — wspomina Ania.
Czułam się jakby mi ktoś odciął dopływ tlenu, jakbym spadła na dno najgłębszej i najczarniejszej studni, jakbym była obdarta ze skóry. Chciałam wiedzieć, że dziecko które było, nie jest zapomniane i chciałam żeby inni też okazali smutek, zadumę. Zamiast tego słyszałam: Nic się nie stało. Dobrze, że teraz, a nie później. Lepiej tak, niż miałoby się urodzić chore. Nie histeryzuj. Jeszcze przeżywasz? Nie masz innych tematów?
— Oczywiście, że rozumiałem, co się stało i nigdy nie bagatelizowałem nieszczęścia, które nas spotkało. Zawsze jednak miałem problemy z okazywanie złych emocji, więc i tym razem zabetonowałem je w sobie. Starałem się wspierać Anię jak potrafiłem. Wtedy wydawało mi się że muszę być twardy, przecież jestem facetem. To cholerne wychowanie lat osiemdziesiątych — facet nie może płakać , facet ma być twardy.
Przy pierwszym poronieniu zwyczajnie uciekłem od problemu. Wyszedłem dość szybko ze szpitala znajdując jakąś idiotyczną wymówkę w stylu „nie lubię szpitali”. Jak teraz o tym myślę, to mam wielki żal do siebie. Wtedy Ania przeżywała najgorsze chwilę w życiu a ja uciekłem jak najgorszy łach. Byłem też zdumiony, że Ania leżała z ciężarnymi… Wróciła ze szpitala całkowicie inna. Jak nie ona, cały czas płakała i się zadręczała. Nic jej nie cieszyło, ani nie sprawiało przyjemności. Czułem się bezsilny.
Drugi test Ania z Michałem zrobili trzy lata później. — To była nawet śmieszna sytuacja, bo kiedy zobaczyłam dwie kreski rozpłakałam się mówiąc, że nie wiem, jak to się stało. Mąż zapytał, czy ma mi dokładnie wytłumaczyć — opowiada Ania. — Mieszały się we mnie uczucia radości i strachu, ale radość przeważała. Czułam się tak pełna nadziei, jakby skrzydła mi wyrosły... Michał tym razem nie miał już obaw o to, czy będzie dobrym ojcem. — Byłem generalnie w świetnym nastroju, bo przecież tym razem miało już być wszystko dobrze. Przecież nie zdarzają się dwa poronienia pod rząd – tak sądziłem.
Ania z Michałem postanowili znaleźć medyczną przyczynę poronień. — Badaliśmy się oboje. Na początku obawiałam się, że Michał nie będzie chciał, jednak w ogóle nie trzeba było go namawiać. Ja zajęłam się stroną praktyczną, przedstawiłam różne opcje, bardzo chciałam iść do kliniki leczenia niepłodności i tam się gruntownie przebadać. Na NFZ nie było co liczyć, bo dwa poronienia nie kwalifikują się do otrzymania jakichkolwiek dodatkowych skierowań. Długo na ten temat rozmawialiśmy i szukaliśmy informacji w Internecie, a potem razem zadecydowaliśmy, co robimy.
Poronienie nie było już tematem tabu. — Ciągle mówiliśmy o tym, co może pójść nie tak. Bardzo skupialiśmy się na tej ciąży, w zasadzie nie było innego tematu. Wymyślałam coraz to nowe badania, nowych lekarzy, a Michał pomimo, że bywał przeciwny, to zgadzał się na wszystko, abym tylko choć trochę się uspokoiła — wspomina Ania.
Mam takie wspomnienie jak siedzimy objęci na kanapie, to był trzeci miesiąc i Michał powiedział, że szkoda, że ciąża trwa aż dziewięć miesięcy, a nie trzy, bo chciałby już przytulić nasze dziecko. Te dziewięć miesięcy wydawały się nam wiecznością. Gdyby nie trzecia ciąża, gdyby nie Oliwka to nie wiem co by było ze mną, z nami...