Wbrew pozorom nie będzie to rozważanie o tym, czy „inaczej” znaczy „lepiej” lub „gorzej”. Bo gdyby pozostawić kobietom w tym momencie miejsce na zarzuty, jakie stawiają ojcom swoich dzieci w codziennymi ich wychowywaniu, pewnie lista szybko by się nie skończyła. Krótsza, ale mimo wszystko – powstałaby, gdyby pozwolić mężczyznom na stworzenie księgi skarg i zażaleń na bycie mamą.
Walka płci odczuwalna jest właściwie w każdej dziedzinie życia. Dzieje się tak również w rodzicielstwie, gdzie tak naprawdę kobietę i mężczyznę zdecydowanie więcej powinno łączyć niż dzielić. Dlaczego tak się dzieje?
Mężczyzna zarabia, kobieta wychowuje dziecko.
Stereotyp stary jak świat i choć dzisiaj często obalany, to nadal pozostaje mocno zakorzeniony. Cóż, mężczyźni muszą przyznać, że podział ról w rodzinie, który obowiązywał 150 lat temu coraz częściej nie przekłada się na współczesne życie. Kobiety pracują, robią karierę zawodową, co więcej osiągają takie same sukcesy jak faceci, ale są matkami w taki stopniu (bądź zbliżonym), jak wiele lat wcześniej. Mężczyzna to dostarczyciel pieniędzy, kobieta – sprzątaczka ogarniająca dzieci. Właściwie na własne życzenie.
Sami się w stereotypach zamykamy. Więc może już czas wyjść poza nie. Może facet spróbuje nauczyć się od kobiety, jak uczestniczyć w codziennym życiu dzieci i jak dostosowywać się do różnych sytuacji, łączyć (i umieć rozdzielić) pracę z opieką nad rodziną. A kobieta może „odpuścić” i przestanie jako matka, stawiać sobie nadmierne wymagania, które prowadzą jedynie do frustracji?
Mężczyzna utrzymuje, kobieta usługuje
80% domowych obowiązków w tym wychowania dzieci spoczywa na kobiecie. Przy czym pracują one na równi z mężczyznami, nierzadko za mniejsze, niż oni wynagrodzenie. Pewnie dlatego faceci są traktowani przez matki ich dzieci jak instytucje do utrzymywania rodziny, zaś kobiety przez partnerów jak osobista domowa służba. I nie ma co się obruszać. Tak po prostu jest, co nie znaczy, że nie powinno się zmienić.
Nie będzie łatwo, bo mężczyzna nie domyśli się, że kobieta oczekuje od niego większego zaangażowania w życie rodzinne, a ona musi zrozumieć, że jeśli głośno nie wyrazi swoich potrzeb, nie powie: Chcę, abyś do drugi dzień robił obiad. Albo: Dzisiaj ty kąpiesz dzieci i robisz im kolację, to jej partner na to jakimś cudem wpadnie (no chyba, że faktycznie cudem). Drodzy panowie, na pewnie nie urazi waszej męskiej dumy rozbicie trzech schabowych i obranie ziemniaków, byle by nie tylko raz w miesiącu. Od razu mówię: Tak – generalizuję. Celowo wyolbrzymiam.
Mężczyzna nie domyśli się, kobieta nie powie
Nawiązując do punktu powyżej. Kobiety oczekują, że ich facet domyśli się, wyczuje, czego ona potrzebuje, o czy marzy. Drogie panie – to się NIGDY nie stanie. I nie wynika to z niechęci, braku miłości, czy lenistwa. Faceci tacy są. Zwyczajnie. Oni się nie domyślają. Jeśli to zrozumiecie i zaczniecie jasno i wyraźnie mówić, czego chcecie – będzie łatwiej. Tu nie ma kompromisu. Mężczyzna choćby nie wiadomo, jak się starał nie domyśli się. Ale drodzy panowie nie zaszkodzi spytać swojej partnerki: Jak się dzisiaj czujesz? Coś Cię martwi? Pomóc Ci w czymś? I wysłuchać tego, co kobieta ma wam do powiedzenia.
Ojcowie, którzy się nie zmieniają są zbędni
Jeśli ojciec od początku przyjmuje rolę żywiciela rodziny i tak postrzega swoją funkcję nie wychodząc na własne życzenie poza jej ramy, to może okazać się zbędny. W obecnych czasach kobieta potrafi sama się utrzymać, kiedy to zrozumie odejdzie od faceta, który nie angażuje się w wychowanie dzieci, w życie rodzinne. Panowie korzystajcie z wolnych dnia przeznaczonych na opiekę nad dzieckiem, nie traćcie cierpliwości w domowych drobiazgach. Nie uciekajcie z domu na spotkanie z kumplami, czy na basen. Sami się w ten sposób izolujecie.
Matki odpowiedzialne za wszystko, także za wszystko ponoszą winę
Nie da się dogodzić wszystkim. Nie można być multitaskiem, który „zrobi dobrze” dzieciom, partnerowi i domowi. Przez stawianie sobie takich wymagań, kobiety mają wyrzuty sumienia i poczucie wiecznej klęski, bo na jakimś polu, nie ma bata – zawiodą. Trzeba oddać część swojego rodzinnego terenu facetowi. I nie wystarczy potraktować mężczyzny, jak „chłopca na posyłki”, kogoś kto trochę odciąży w danym dniu. Nie. Trzeba zwyczajnie odciąć się grubą linią od chociażby zawożenia dzieci na zajęcia pozaszkolne. Umawiacie się, że ojciec je wozi, więc nie dzwońcie i nie przypominajcie SMS-em, o której godzinie jest basen/piłka/taniec. Koniec. Mężczyzna jest dorosły, też ponosi odpowiedzialność za spoczywające na nim obowiązki.
Dlaczego inaczej wychowujemy dzieci? Bo różnimy się od siebie - oczekiwaniami, podejściem do rodzinnych obowiązków, sposobem komunikowania się. Ale to nie znaczy, że nie możemy się nawzajem od siebie czegoś nauczyć. Mężczyzna jest ojcem na miarę swoich chęci (one świadczą o tym czy dobrym) i możliwości, jakie daje mu kobieta. Ona natomiast jest matką na tyle dobrą, na ile sama pozwala sobie pomóc.