
– To musi być pani decyzja. Dla jednych największą traumą będzie aborcja, dla innych znacznie większą chodzenie w ciąży z nieuleczalnie chorym dzieckiem, poród tego dziecka, pożegnanie z nim. Decydowanie, mówienie co jest gorsze jest bez sensu. (...) Usuwam ciąże, ale przede wszystkim setkom dzieci ratuję życie! – twierdzi prof. Romuald Dębski, ginekolog, szef kliniki Szpitala Bielańskiego.
I naprawdę nie dziwię się innym lekarzom, że starają się tego unikać. Jeśli ktoś powie publicznie, na przykład w Koninie, że dokonał przerwania ciąży ze względu na wady płodu, to za chwilę też ktoś wyjdzie z jego fotografią na pikietę. Więc wolą wpisać, że ciąża obumarła. Robią to dla świętego spokoju.

Ona być może tak. I wiele innych kobiet też, ale to nie jest prosta decyzja. Wbrew pozorom czasem łatwiej jest urodzić dziecko z ciąży akranialnej takie, które nie ma mózgu, żyje godzinę, dwie. Jak jest pacjentka, której dziecko ma agenezję nerek- jest podobnie. Dziecko żyje kilkadziesiąt minut. Wbrew pozorom dramat ma swój początek i koniec. Mówię to po rozmowach z kobietami. Oczywiście jest mnóstwo stowarzyszeń, które mogą dać rodzicom dzieci upośledzonych fizycznie i psychicznie wsparcie. Na początku zresztą zwykle większość rodziców deklaruje, że będzie dziecko kochać- tylko że ta deklaracja trwa rok, dwa, trzy.
Jest, na przykład, cała grupa wad powłok jamy brzusznej. One wyglądają w obrazku ultrasonograficznym tragicznie, jak się obejrzy tego dzidziusia po urodzeniu – też koszmar. Ale te dzieci wychodzą z tego. Oczywiście, to jest ileś lat współpracy z ośrodkami chirurgii dziecięcej w Centrum Zdrowia Dziecka, z Akademią Medyczną w Warszawie. Mam w małym palcu chirurgię dziecięcą w całej Polsce, wiem kto się, w czym specjalizuje, gdzie jest najlepiej.
Po 24 tygodniach tak.













