Czy powinniśmy brać za pewnik wszystko co przeczytamy? Zwłaszcza, gdy sprawa dotyczy pokrzywdzonego dziecka i jego rodziców, z których jeden publicznie domaga się przyznania mu prawa do opieki nad chłopcem wytykając opieszałość Sądu i mówiąc otwarcie o tym, że dziecko jest bite przez matkę.
Sprawa dwuipółletniego Fabiana wywołała burzę emocji na facebooku. Działo się tak za sprawą ojca chłopca, który twierdził, że matka znęca się nad dzieckiem, bije je i z powodu choroby nie jest zdolna do sprawowania opieki nad synem. Chcąc dowieść swoich racji Pan Sebastian (ojciec chłopca) umieścił na swoim profilu filmiki, których głównym bohaterem jest jego syn. Internauci wydali wyrok na matkę chłopca.
W obronie ojca i dziecka najbardziej krzyczą kobiety, które same są matkami. Czy słusznie? Czy ktoś spytał, jak wygląda sytuacja z drugiej strony? A może widzimy to, co Pan Sebastian chce, żebyśmy zobaczyli? Pojawiają się wśród komentujących głosy wyrażające wątpliwości co do prawdziwości przecież jednostronnie przedstawianej historii. Komu jesteśmy w stanie uwierzyć – ojcu, który publicznie i głośno mówi o krzywdzie swojej i dziecka, czy matce, która milczy?
Filmiki umieszczane przez ojca, przedstawiają najczęściej chłopca siedzącego w foteliku samochodowym, który na pytanie: Mama biła? Odpowiada: Biła.
Włodzimierz Wolski jest szefem Ośrodka interwencji Kryzysowej, do którego zgłosiła się matka Fabiana.
Szef Ośrodka Interwencji Kryzysowej, który zna sytuację Fabiana i jego rodziców podkreśla, że jako Ośrodek chcieli pomóc ojcu dziecka, jednak niestety nie posiadają uprawnień takich, jakimi chciałby, żeby dysponowali Pan Sebastian. – Nie mamy wglądu w dokumenty prokuratury. Dla Pana Sebastiana świat jest czarno – biały, trudno się z nim rozmawia, kiedy on myśli, że wszystkie instytucje – policja, sąd, kurator, pomoc społeczna, prokuratura są złe i wszystkie na raz jednocześnie sprzysięgły się przeciwko niemu, a tylko on sam ma rację i tylko jemu zależy na dobru dziecka.
Jak mówi szef radomskiego Ośrodka, ojciec dziecka nie pomaga sobie takimi działaniami. Z Ośrodkiem Interwencji Kryzysowej w stałym kontakcie jest matka Fabiana, Pani Aneta.
Kto poznał początek?
Sprawa dotycząca znęcania się nad Fabianem toczy się niemal od trzech lat. W tym czasie matce chłopca ani razu nie został postawiony zarzut pobicia dziecka, co potwierdza sam Pan Sebastian. Czyżby zebrane dowody nie stanowiły wystarczającej podstawy do oskarżenia matki o znęcanie się nad synem? Tak stwierdził Sąd, a z jego decyzją nie może nadal pogodzić się ojciec dziecka.
– Sąd nie zlecił żadnych badań, które mogłyby potwierdzić, że mój syn był bity – tłumaczy Pan Sebastian zwracając uwagę, że o opisanie zachowania i wyglądu obrażeń Fabiana prosił licznych specjalistów. Na pytanie, czy w przytaczanych i stworzonych na jego prośbę opiniach jest wprost napisane, że obrażenia chłopca były wynikiem pobicia, odpowiada - Powstały wskutek uderzenia twardym narzędziem. Niemożliwe, żeby to było od uderzenia w meble.
Matka Fabiana tłumaczy siniaki i obtarcia nauką raczkowania i chodzenia syna. Każda mama wie, co się dzieje, kiedy dziecko zaczyna chodzić. Ojciec dziecka tego nie wie, bo nigdy przy tym nie był – mówi Pani Aneta.
Czy jest druga strona medalu?
Ojciec Fabiana twierdzi, że matka chłopca nie jest zdolna do opieki nad dzieckiem, ponieważ między innymi ma ubytki w korze mózgowej, traci przytomność, ma problemy z pamięcią. Wskazuje tym samym, że Pani Aneta jest chora na padaczkę. Zdaniem kobiety nigdy u niej takiej choroby nie stwierdzono. Nie potwierdziła jej także biegła sądowa. Nie mogła zgodzić się z moją opinią, gdyż sąd nie po raz pierwszy nie zlecił badań, które w tym przypadku moim zdaniem były niezbędne do udowodnienia choroby– przedstawia swoje stanowisko tata dziecka.
Pani Aneta zapytana o początki znajomości z ojcem Fabiana nie wspomina dobrych chwil, zaczyna od słów - Pobił mnie, kiedy byłam w piątym miesiącu ciąży. Mój syn urodził się na początku lipca, pod koniec sierpnia pobił mnie ponownie i przystawił broń do głowy. Wtedy uciekłam od niego.
Pan Sebastian jest byłym policjantem, pracował w jednostce antyterrorystycznej, jeździł na misje. W trakcie trwania sprawy, sąd zlecił badania psychiatryczne zarówno matce jak i ojcu dziecka. Pani Aneta, jak sama mówi była badana trzykrotnie, zaś ojciec Fabiana po podważeniu kompetencji biegłych, także ostatecznie został przebadany. Osiemnastego marca ojcu dziecka ograniczono prawa rodzicielskie. Istotne znaczenie miała opinia biegłych.
– Panie, które mnie badały orzekły, że posiadam osobowość o cechach paranoicznych, mówiły, że nie mam zaufania do sądu, prokuratury – a kto teraz ma? Jak już jechałem na te badania, to wiedziałem, że będą chcieli mi wcisnąć jakąś ułomność. A ja przecież przeszedłem setki testów psychologiczno-psychiatrycznych ze względu na swoją pracę. Panie biegłe sądowe jedynie na podstawie wywiadu ze mną, bez żadnych testów stwierdziły u mnie zaburzenia osobowość oraz, że źle wpływam na relację matki z dzieckiem, przy czym z moim synem nawet nie rozmawiały – tłumaczy Pan Sebastian.
Mówi także o tym, że biegłe sądowe po badaniu złożyły zawiadomienie do prokuratury, o tym że mężczyzna próbował wpłynąć na ich opinię. Ojciec Fabiana wykonał dodatkowe badania psychologiczne, które nie potwierdziły opinii biegłych. Sąd ich nie uznał, gdyż wykonane zostały prywatnie.
Wojna dwojga
Pani Aneta uważa, że obecnie nie toczy wobec niej żadne postępowanie. – Wcześniej co chwilę byłam na policji, od lutego nie byłam wzywana. Jak sama mówi, to ona złożyła doniesienie na policję o uporczywym nękaniu jej przez Pana Sebastiana, dodatkowo, przez prawnika reprezentującego matkę Fabiana, do sądu złożono zażalenie na postępowanie w sprawie zgłoszonego wcześniej nękania. – Ojcu Fabiana nie podoba się każda niekorzystna dla niego decyzja sądu.
Kiedy pojawiły się wobec niego zarzuty o nękanie, na chwilę ucichł, pewnie mając nadzieję, że tym sposobem uda mu się zmienić opinię biegłych psychologów. Jednak po osiemnastym marca, kiedy ograniczono mu prawa rodzicielskie, a na kontakty z dzieckiem ma pozwolenie wyłączenie w obecności kuratora, ponownie zaczął udzielać się w internecie – opowiada Pani Aneta, która podkreśla, że nie będzie walczyć z Panem Sebastianem na forum publicznym.
– Może on sam by tego chciał, stwierdzono u niego naturę narcystyczną, lubi być w centrum uwagi, więc pewnie odpowiada mu poparcie, jakie zyskuje dzięki internetowi. Ma tam swoich fanów. Tyle tylko, że on manipuluje ludźmi pokazując im filmiki, które nie są nagrane w ciągłości. Czy tak wita się z dzieckiem ojciec, który nie widział się syna przez kilka dni? Przepytuje go w samochodzie? Ludzie widzą, to co one chce, żeby zobaczyli. Jak widać fantastycznie ich oszukuje – to mocne słowa Pani Anety.
Co dalej?
Pan Sebastian nie zamierza się poddać. Na jego profilu pojawiła się petycja, pod którą można się podpisywać, zgłosił do urzędu zorganizowanie manifestacji w obronie swojego syna. – Nie chcę odbierać matce praw rodzicielskich, chcę tylko, żeby mój syn był bezpieczny, żeby był ze mną. Matkę zawsze będzie kochał i jej obecność jest i będzie ważna w jego życiu. Na dzisiaj mój syn był bity, jest bity i gdy nic się nie zmieni będzie bity. Jeśli trzeba będzie udam się do Strasburga.
Matka chłopca obawia się, że ta sytuacja nigdy się nie skończy. – Jemu nie chodzi o miłość do syna, tylko o chęć posiadania. Według niego biłam ja, biła babcia, teraz bije brat, za chwilę będzie, że sama każę synowi uderzać głową w ścianę… Jeśli nikt go nie powstrzyma, to on nie przestanie nas nękać, wykorzystywać Fabiana do swojej wojny. Boję się tylko jednego, że w tym swoim amoku zrobi krzywdę mojemu synkowi…
PS.1. Zapytałam, czy Fabian to jedyne dziecko Pana Sebastiana. Pani Aneta: Ma dwie córki, teraz już prawie dorosłe, nie utrzymuje z nimi kontaktów od 11 lat, od kiedy żona uciekła od niego. Córki nie chcą go znać. Pan Sebastian: Tak, mam dwie starsze córki, ale nie chcę rodziny mieszać do tej sprawy.
PS.2. Każdy ma prawo do własnego zdania na temat tej sprawy, które chyba jednak najlepiej wyrazić, kiedy zna się dwie strony.
PS.3. Małemu Fabianowi życzę z całego serca, jako matka, aby nie musiał być narzędziem wykorzystywanym w walce rodziców.
Reklama.
Dorota Zawadzka
psycholog
Oglądałam te nagrania. Sprawa jest bardzo trudna do ocenienia. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że tata chłopca zadaje pytania sugerujące odpowiedzi, powtarza je wielokrotnie. Mówi: Alek Cię uderzył? Specjalnie Cię uderzył? Chłopiec odpowiada twierdząco, ale to nie dowodzi, że matka nasłała na niego starszego brata. W ten sposób nie rozmawia się z dzieckiem i nie ocenia się, czy jest ono bite. W tym przypadku psychologów może niepokoić sposób zadawania pytań.
Oczywiste jest, że dziecko w tym wieku nie kłamie, ale to nie znaczy, że mówi o wydarzeniach, które się zdarzyły chwilę temu, albo które zdarzyły się w ogóle. Jedno jest pewne, z dzieckiem powinien porozmawiać obiektywny psycholog, a nie ojciec, które sugeruje odpowiedzi.
Włodzimierz Wolski
Ośrodek Interwencji Kryzysowej
Uważam, że ogromną krzywdę wyrządza się temu chłopcu zamieszczając z nim zdjęcia i filmy w Internecie. Przecież za kilka lat, ktoś może te nagrania odnaleźć i pokazać chłopcu, obawiam się, że może to wtedy być dla niego bardzo trudne.
Ojciec dziecka był policjantem, tym bardziej powinien wiedzieć, jaka jest procedura postępowania w przypadku podejrzenia, że dziecko jest bite. Jego widzenia z synem odbywają się w obecności kuratora, więc jeśli dziecko nosiłoby ślady znęcania się i pobicia, to powinni udać się do patomorfologa w celu wykonania obdukcji. W swojej praktyce zawodowej niestety wielokrotnie miałem do czynienia z dziećmi, wobec których stosowano przemoc fizyczną i zawsze, kiedy specjalista jasno i wprost stwierdzał, że dziecko zostało pobite, to wszczynano postępowanie. W sprawie Fabiana nic takiego się nie zdarzyło.
Włodzimierz Wolski
Zamieszczania filmów i zdjęć dziecka w sieci, które nie potrafi się obronić i powiedzieć: Ja tego nie chcę, pokazywanie jego zapłakanej twarzy, granie tym chłopcem uważam za przerażające i obrzydliwe. Nie ma nic gorszego jak posługiwanie się internetem w walce o dziecko.