Czy można odpowiedzieć na pytanie, co czuje mama, kiedy dowiaduje się, że jej nowonarodzone dziecko jest chore? Że jest dzieckiem z zespołem Downa? Agnieszka nie wie, wie natomiast co sama czuła, kiedy lekarze powiedzieli, że jej syn prawdopodobnie ma zespół Downa. Będąc jeszcze w ciąży nie zdawała sobie sprawy, że Filip jest chory. W dwunastym tygodniu udała się na standardowe badania, w tym na badanie przezierności karkowej pozwalającej stwierdzić bądź wykluczyć występowanie wad genetycznych, w tym zespołu Downa.
Przyszedł czas coraz bardziej niecierpliwego oczekiwania na poród. Filip przyszedł na świat dzień przed planowanym terminem. Poród choć początkowo przebiegał w jak najlepszym porządku, zmienił się jednak w dramat dla mamy. Tętno dziecka spadało, a poród siłami natury okazał się zbyt dużym ryzykiem. Decyzja o cesarskim cięciu i końcówka jak w amerykańskim filmie – szczęśliwi rodzice, cudowne maleństwo.
Nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć, myślałam: „przecież nie zdążyłam go jeszcze tak mocno pokochać”, tak jakby on zaraz miał zniknąć. Czułam strach, smutek, który byłam w stanie wyrazić jedynie atakami płaczu. I chociaż już wtedy kochałam go bezwarunkowo, to jednak oglądałam od stóp do głowy próbując racjonalizować sobie jego wygląd i uwierzyć, że to wszystko nieprawda. Trwało to krótko, później czytałam o przeżywaniu żałoby po zdrowym dziecku, dowiedziałam się tym samym, skąd brały się te wszystkie uczucia.
Rodzice Filipa chcieli powiedzieć najbliższym o diagnozie lekarzy.
Nie obwieściłam całemu światu, ze Filip jest chory. Dlaczego? Nie wiem. Może chciałam usłyszeć zachwyty nad moim dzieckiem i być pewną, że to nie z litości. Może chciałam usłyszeć zwykłe gratulacje. A może chciałam jeszcze przez chwilę mieć trochę przestrzeni, w której nie ma Zespołu Downa…
Jedną z rzeczy, która uderza w rodziców niespodziewających się, że ich noworodek będzie chory, to brak wyobraźni związanej ze zwykłą codziennością. Aga opowiada, że na początku myślała o tym, że już nigdy nie kupi sobie butów na obcasie, bo opieka nad synem będzie na tyle wymagająca, że chodzenie w szpilkach stanie się niemożliwe. – Tymczasem kupiłam sobie nowe buty na wysokim obcasie już sześć tygodni po urodzeniu Filipa, w których z synem i mężem poszłam na wesele. Teraz Filip chodzi do najlepszego przedszkola, gdzie ma mnóstwo terapii i atrakcji.
Od czwartego marca Internet zapełniał się zdjęciami skarpetek ubranymi nie do pary. W ten sposób inicjator akcji - fundacja Jérôme Lejeune Foundation postanowiła zwrócić uwagę na ludzi chorych na zespół Downa. Zasada jest prosta, nominowana osoba ubiera dwie różne skarpetki, fotografuje ten fakt i rzuca wyzwanie kolejnej. Pierwszy był Francois, chłopiec z zespołem Downa, a wśród przez niego nominowanych osób znalazł się między innymi Jerzy Buzek. Skarpetki nie do pary ubrało już wielu europejskich polityków, jak i samych internautów. – Akcja jest świetna, bo zabawna i przede wszystkim pozbawiona litości – mówi mama Filipa.