Reklama.
Nareszcie doczekaliśmy się zakazu palenia, nie tylko w restauracjach i kawiarniach, ale także w bajkach. Disney podjął decyzję dotyczącą pojawiania się wyrobów tytoniowych w produkcjach filmowych dla najmłodszych widzów. Nie zobaczymy już Donalda z cygarem, czy Cruelli de Mon z papierosem.
Sam pomysł, by ocenzurować palenie w filmach dla najmłodszych jest godny pochwały; gorzej, gdyby cenzura poszła jeszcze dalej. Co zrobić z hobbitami i Gandalfem, pykającymi fajeczki? A z Kaczorem Donaldem? Czytaj więcej
Tytoń jest kluczowy dla amerykańskiego życia. Ludzie palili wszędzie: w biurze, na ulicy, w sypialni, a nawet w łazience. Filmy, również dla najmłodszych, były jak lustro prawdziwego życia, teraz wiele się zmieniło, bo Hollywood udaje, że nałogu tytoniowego nie ma. Brak papierosów w filmach nie sprawi, że znikną z życia. Wolę rozmawiać z dziećmi na temat szkodliwości palenia, niż udawać, że problem nie istnieje. Czytaj więcej
Zaś "Dziennik Bridget Jones" przez wielu krytykowany jest przede wszystkim za gloryfikowanie słabości bohaterki do papierosów Silk Cut. Ale należy pamiętać, że cenzurowanie filmów może być czasem obraźliwe dla pełnych wad charakteru bohaterów, jak nałogowa palaczka Cruella De Mon ze "101 dalmatyńczyków" czy Goofy, którego trudno potępić za to, że ostatniego papierosa zapala przed plutonem egzekucyjnym. Czytaj więcej