Współcześni rodzice dają wszystko... i DLATEGO nie mają czasu
Aleksander Moszkietowicz
12 marca 2015, 13:54·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 marca 2015, 13:54
W MamaDu popularność bije tekst o tym, że rodzice mają za mało czasu dla dzieci. Nasza redaktor naczelna alarmuje, że w pogoni za pieniędzmi i większymi domami nie poświęcamy wystarczająco czasu dzieciom z widoczną szkodą dla relacji w rodzinie. Droga Pani Redaktor! To nie tak! My pracujemy dla dzieci i z myślą o dzieciach. Poświęcamy (trochę) te relacje, ale tak już jest (niestety) we współczesnym świecie, że bez pieniędzy rodziców dziecko jest stratne już na starcie w dorosłe życie.
Reklama.
Tekst “Współcześni rodzice dają wszystko… prócz CZASU” Gosi Ohme czyta się w naszym serwisie jak przysłowiowe świeże bułeczki. Trochę nic dziwnego, bo to ważny i fajnie napisany artykuł. Że wielu współczesnych rodziców nie spędza z dziećmi wystarczająco dużo czasu to na pewno prawda i trudno się spierać. Spierać za to się można o to, DLACZEGO rodzice nie mają czasu.
To nie jest tak! Rodzice zasuwają w pracy do późnej nocy NIE dla tego tarasu, czy czujników parkowania. Ani nawet nie na ten kredyt. Pracują, BO MAJĄ DZIECI. Nie chcą od nich uciekać, nie cieszą się z tygodniowych delegacji. Żaden z pracujących ojców i matek nie podskakuje z radości, gdy słyszy, że musi zostać w pracy znacznie dłużej, niż mówi kodeks pracy.
Odpowiedzialnych i mądrych rodziców naprawdę nie brakuje. Każdy z nich wie, że powinien być z dzieckiem dłużej. Czuje to całym sobą. Ale tak samo mocno wie i czuje również to, że w XXI wieku zarabiane przez niego pieniądze są dziecku po prostu potrzebne. Tu nawet nie chodzi o najmodniejszy strój w marynarskie paski, czy super wielki zestaw lego co drugi tydzień. W grę wchodzą znacznie poważniejsze pojęcia – edukacja, rozwój zainteresowań, charakter, zdrowie.
Na każdym kroku (również w MamaDu) rodzice bombardowani się informacjami, że dziecko powinno (a w zasadzie MUSI) umieć, uczęszczać, brać udział i wiedzieć. Że to dla prawidłowego rozwoju niezbędne. Basen, szachy, jakiś sport, lekcje języków, konie, pianino. Wymieniać można długo. Wszystko jest edukacyjne, wszystko jest rozwojowe. To żadna ironia – tak naprawdę jest.
Co więc robi ten sam mądry i odpowiedzialny rodzic, który czuje, że powinien być w domu z dziećmi? Pracuje więcej, bo wszystkie te rozwojowe atrakcje kosztują małą fortunę. Pracuje więcej, bo wziął kredyt, aby dzieci miały własny pokój (bo dowiedział się, że to ważne dla ich rozwoju). Pracuje więcej, aby kupić samochód z tylnymi poduszkami powietrznymi (bo bezpieczeństwo dzieci). I tak dalej.
Gosia Ohme pisze w swoim artykule: Dzieci coraz częściej przesuwają nam się w hierarchii, myślimy: „Wybaczy kolejny raz“, „Przecież nie zniknie“.
Daję głowę, że milionom rodziców dzieci nie przesunęły się w hierarchii ani odrobinę. Są ciągle na pierwszym miejscu i będą tam pewnie do końca rodzicielskiego życia. I to z myślą o nich tata/mama jeżdżą do korporacji o świcie i wracają po zmierzchu.
Można się kłócić, czy taki wybór jest słuszny. Niektórzy uważają, że dziecko będzie szczęśliwsze na klepisku z rodzicami, niż na perskim dywanie bez nich. Inni nie. Ale tego, czego zrobić nie wypada, to dawać do zrozumienia, że dla zapracowanych rodziców dzieci są mniej ważne, niż praca. Że biurowy projekt jest ważniejszy niż syn, czy córka. Nawet na chwilę.
Za kilka/kilkanaście lat młody człowiek wejdzie na rynek pracy. Wielu rodziców myśli, że wtedy okaże się tak naprawdę, ile mu dali. Perfekcyjny angielski to już podstawa, znajomość drugiego języka też zaczyna być traktowana jako oczywistość. Zagraniczne staże mile widziane. I tak dalej… To wszystko, całe to techniczne przygotowanie do dorosłości kosztowało fortunę
I – stawiam dolary przeciwko orzechom – ze świecą szukać rodziców, którzy wolą siedzieć wieczorami przy komputerze niż czytać dzieciom, albo robić z nimi domek z kartonu. Opisy, jakie to miły, mądry i fajny sposób spędzania czasu są jak najbardziej prawdziwe. I faktycznie w cudowny sposób budują relacje. Można jedynie pozazdrościć tym, których na to najzwyczajniej stać. Bo to właśnie nie kwestia, tego, czy się chce, ale tego, czy ma się na to pieniądze.
Tytuł “Współcześni rodzice dają wszystko… prócz CZASU” jest prawdziwy. Ale lepszy i prawdziwszy jest “Współcześni rodzice dają wszystko… DLATEGO nie mają czasu”.
Uważam, że my współcześni rodzice mamy na bakier z CZASEM. Wymieniliśmy go na kredyt, a więc fajne mieszkanie z tarasem, na auto rodzinne z czujnikami parkowania, na własne biurko w robocie (przywilej nie bycia w open space), na duży ekran kompa, gdzie wyświetla nam się non stop Facebook (nasze alter życie). Czytaj więcej