
Reklama.
Staram się oczywiście robić to jak najrzadziej, idąc za radą naszej blogerki - Matka, żona i kłopoty - Przestać oceniać inne matki. O ileż nasze życie byłoby przyjemniejsze. Tak to prawda - byłoby, ale człowiek (niestety, a może na szczęście?) ma w naturze taką skłonność do wewnętrznej narracji otaczającej go rzeczywistości.
Wracając do obserwowania rodziców, muszę przyznać, że dość często nie rozumiem ich zachowania i podejścia do dzieci. Zastanawiam się - skoro postępują w taki sposób teraz, w tłumie ludzi, to co robią w domu gdy nikt nie widzi? Rozejrzyjcie się wokół, jakich rodziców widzicie? Bo ja dostrzegam: szczęśliwych, uśmiechniętych, przemęczonych, smutnych, przerażonych, nieszczęśliwych. Niestety, ale widzę też nieodpowiedzialnych, leniwych, lekkomyślnych i po prostu, powiedzmy to wprost, niektórzy z nich nie powinni mieć dzieci.
Byliby świetną ciocią/wujkiem lub chrzestną/chrzestnym, ale na Boga (!) nie rodzicem. Zastanawiacie się dlaczego?
Typy rodziców niedoskonałych
1. Modni Rodzice
“Bo taka jest moda, nie wiesz?” - usłyszałam kiedyś od znajomej. “Mam dziecko, bo wszyscy moi znajomi mają”. To przerażające! - pomyślałam. Jak można decydować się na dziecko, bo taka panuje akurat moda. Czy to oznacza, że jeśli moda się skończy to dzieci… Reklamujemy?! Czasem zastanawiam się, czy ludzie nie powinni przechodzić specjalistycznych badań, które określałyby czy są na tyle dojrzali i odpowiedzialni by być rodzicami. Ba! Myślę, że powinny być wprowadzone specjalne, restrykcyjne procedury określające dokładnie jakich cech osobowości nie powinni mieć przyszli rodzice… Oczywiście piszę to z przymrużeniem oka, ale przecież można trochę pomarzyć…
2. Rodzice leserzy
“Wystarczy chyba, że przyszedłem na plac zabaw, bez jaj nie będę się brudził w piasku”. To rodzic, który siedzi na ławce, patrzy w smartphona (widziałam też takiego z laptopem!), czyta książkę lub rozmawia przez telefon. Dziecko w tym czasie albo lata jak szalone, krzyczy, skacze, jest królem placu zabaw(!), albo siedzi grzecznie w piaskownicy i klepie babkę za babką, nie szukając nowych, ciekawszych form rozrywki… Najbardziej rzuca się w oczy brak interakcji z dzieckiem, które jej potrzebuje.
Czasem mam wrażenie, że tacy rodzice robią dzieciom łaskę, że zabrali je na plac zabaw, do kina, na zakupy. Często słyszę "powinieneś być wdzięczny, inne dzieci nie mają tak dobrze jak ty". To nieustanne budowanie poczucia winy w dziecku, za to że pojawiło się na świecie i teraz jego ojciec/matka muszą się tak poświęcać. A przecież to była ich decyzja, ich wybór by mieć dziecko.
3. Rodzice plotkarze
“Idź się pobaw mamusia musi porozmawiać z ciocią”. To typ, który jest na bieżąco ze wszystkimi nowinkami, zna prawie każdego w okolicy, wie czym się zajmuje, gdzie pracuje, czy kocha małżonka i z kim go zdradza. Należy do kategorii dość irytującej, ponieważ każda osoba, znajdująca się w odległości nawet 20 metrów, chcąc nie chcąc jest uczestnikiem dyskusji. Jednak najbardziej porażające jest to w jaki sposób rodzice się wyrażają, jakiego słownictwa używają i jak odnoszą się do dzieci, którym zdarzy się (a dzieje się to często) przerwać rozmowę.
Tym sposobem uczestniczymy w klubiku dyskusyjnym osiedlowych ekspertów w sprawach wychowania, małżeńskich, społeczno-kulturalnych, politycznych, modowych itd. Słyszymy cały katalog przekleństw, bogate opisy zachowań nielubianych koleżanek i kolegów (ciężko odnieść wrażenie, że ci rodzice mogą kogoś lubić) i co najgorsze jesteśmy obserwatorami lekceważącego podejścia do dzieci.
Komunikat
Jaki komunikat dostaje dziecko od rodzica? Przede wszystkim nie wiemy wszystkiego o tych rodzinach, ale posiłkując się tymi konkretnymi zachowaniami załóżmy, że tak jest na co dzień. Rodzice nie bawią się z dziećmi, są wpatrzeni w ekrany (przeróżne), plotkują, ignorują. W ich mniemaniu to jest nowoczesne i powszechne. Przecież nie śledzę dziecka, daje mu wolność, swobodę, niech robi co chce i jak uważa, niech uczy się życia.
Jaki komunikat dostaje dziecko od rodzica? Przede wszystkim nie wiemy wszystkiego o tych rodzinach, ale posiłkując się tymi konkretnymi zachowaniami załóżmy, że tak jest na co dzień. Rodzice nie bawią się z dziećmi, są wpatrzeni w ekrany (przeróżne), plotkują, ignorują. W ich mniemaniu to jest nowoczesne i powszechne. Przecież nie śledzę dziecka, daje mu wolność, swobodę, niech robi co chce i jak uważa, niech uczy się życia.
Takie myślenie powoduje, że po pierwsze rodzice nie rozmawiają z dziećmi i ich więź się poluźnia. Po drugie dziecko dostaje informację “jesteś dla mnie nieważny”, “mam ciekawsze rzeczy do robienia, niż zabawa z Tobą”. Co to może powodować? Obniżoną samoocenę, brak poczucia własnej wartości, złość i problemy z jej wyrażaniem, wycofanie z relacji rodzic-dziecko, a brak informacji o przeżywanych emocjach, powoduje w konsekwencji problem ze zrozumieniem tego co się czuje. Mało? Nie! To przecież fundamenty naszego zdrowia psychicznego!
Po trzecie dziecko nie ma wyznaczanych żadnych granic, nie wie co wolno, a czego nie, nie rozumie co jest dobre, a co złe. Nie uczy się poszanowania dla starszych i dla autorytetów. Jak w takim razie ma funkcjonować w dorosłym życiu?
Jak...?
...budować związki, skoro rodzice nie nauczyli go jak wyrażać emocje?
...rozmawiać z ludźmi o tym co czuje, skoro nigdy tego nie robił?
...odnieść w życiu sukces, skoro od małego pokazywano mu, że nie jest ważny?
...być odważnym i wierzyć w siebie, skoro od najmłodszych lat budowano w nim poczucie niskiej wartości?
Co można zmienić?
To proste! Odłożyć telefony, komputery, tablety i zwrócić uwagę na dziecko. Wspólnie się bawić, spędzać czas na rozmowie, pytaniach o to co działo się w przedszkolu lub szkole, okazywać sobie nawzajem miłość, rozmawiać o nowych emocjach (złości, gniewie, zazdrości), ale też wydzielić określony czas na samodzielną zabawę.
To proste! Odłożyć telefony, komputery, tablety i zwrócić uwagę na dziecko. Wspólnie się bawić, spędzać czas na rozmowie, pytaniach o to co działo się w przedszkolu lub szkole, okazywać sobie nawzajem miłość, rozmawiać o nowych emocjach (złości, gniewie, zazdrości), ale też wydzielić określony czas na samodzielną zabawę.
Jeśli idziemy na plac zabaw, to poświęćmy chociaż naszą uwagę na to co robi dziecko. Chwalmy je nawet za małe sukcesy, doceniajmy jego wysiłki. Wiecie ilu zdolności wymaga wybudowanie zamku z piasku? Koncentracji, uwagi, skupienia, wyobraźni przestrzennej, zdolności manualnych, ćwiczenia motoryki małej. To nie lada wyzwanie dla trzy, czy czterolatka. Wystarczą proste, jasne komunikaty - “wybudowałeś piękny zamek, widzę że włożyłeś w to dużo pracy, jestem z ciebie dumna”. Dzieci potrzebują precyzyjnej informacji o tym co zrobiły, a nie jedynie oceny ich zachowania.
Wniosek jest jeden - jeśli nie chcecie mieć dzieci, to ich nie miejcie. Dlaczego wasza lekkomyślność i lenistwo ma odbijać się tak negatywnie na dziecku?